Nieudane podejście do Santuari de Lluc
W B&B Senda Caimari spało się całkiem wygodnie. Po bardziej niż przyzwoitym śniadaniu robimy sobie krótki spacerek.
Caimari to w zasadzie dwie uliczki na krzyż .
Dużo dobrego czytałam o drogach przez masyw Serra de Tramuntana.
Już po pierwszych kilometrach stwierdzam, że wszystko się zgadza .
Pierwszy większy przystanek, jaki mamy zaplanowany na ten dzień to Lluc i tamtejsze sanktuarium maryjne.
Wymyśliliśmy sobie, że do klasztoru przejdziemy się pieszo. Według mapy.cz szlakiem GR221 od parkingu przez schronisko Son Amer to mniej niż 2 km, a po drodze mijamy punkty widokowe. Brzmi bardziej niż dobrze .
No to w drogę .
Wspomniane schronisko i widoki z niego.
W dole nasz cel - Santuari de Lluc.
Ruszamy dalej, szlak pięknie oznaczony ...
niestety po kilkusetmetrach przegrodzony jest płotem .
Szukamy możliwości obejścia, wspinamy się nawet na jakieś skałki próbując znaleźć chociaż zejście do drogi.
Wszystko bezskutecznie, pozostaje nam zawrócić. Odechciało nam się tego Lluca .
Wsiadamy w opelka, nie takie atrakcje jak to sanktuarium jeszcze przed nami.