Kto wie, gdzie jest Buje ? Miasto na wzgórzu, strzelające w niebo wieżą kościoła, jakby samo z siebie mało było strzeliste. Bez rozgłosu i splendoru zabytków, daleko od morza, wiedzie sobie spokojny żywot przy granicy ze Słowenią. Jedno z wielu zapomnianych miasteczek szarej Istrii.
Gdyby mi ktoś powiedział w lecie, że jeszcze tego roku pojadę tam - odpowiedziałbym, że ... buja
Ale tak się ułożyło, że w pierwszej połowie listopada wracałem z Rzymu do Krakowa. Wracałem na spotkanie "cromaniackiej braci ". Jak przyjechać z pustymi rękoma ... Na tej trasie najbliższy "Konzum" jest właśnie w Buje ! To miejsce było mi pisane
Chorwacka jesienna przygoda trwała 90 minut ...
Zaczęła się już na granicy - zapomniałem, że są jeszcze celnicy !
Oprostite trochę złagodziło gniew chorwackiego urzędnika, ale całkiem rozbroił go cel mojej podróży do Hrvatskiej - " Karlovacko w Buje ? Ima ! Nedaleko- desat' kilometrow ! Jedite. "
Szara Istria o tej porze roku jest całkiem szara. I niezwykle dla nas, letnich gości, prawdziwa.
Dzieci czekające na autobus do szkoły, pomimo chłodu i mżawki - głośne i roześmiane. Kłótnie mieszkańców przy kupowaniu świeżych ryb przywiezionych z Umagu w niewielkim dostawczym samochodzie - ten zapach ! Ryb nie przywiozłem, ale z innego samochodu sprzedawano owoce .Przez dwa dni zajadaliśmy się potem istriańskimi podsuszanymi smokvami , które w niczym nie przypominały tych kupowanych w naszych supermarketach. Pani, która je sprzedawała , rozpoznała tablicę rejestracyjną i z dumą powiedziała, że była w Krakowie. Wyjaśniła mi też, co to są te wielkie pomarańczowe owoce widziane w wielu wiejskich i miejskich ogródkach. To pesi-kake , japonske jabuko czyli kaki. W ulewnym deszczu, który w końcu spadł na Buje, wyglądały niezwykle kolorowo .
Na obrzeżach miasta pomimo deszczu trwała sprzedaż materiałów budowlanych. Przyjeżdżały i odjeżdżały kolejne samochody dostawcze , autobusy.
W Konzumie ludzie kupowali kruh i syr i mlijeko - a co niektórzy opróżniali półki z piwem
i wpędzali w zakłopotanie obsługę pytaniem o Prosek . Prosku nie było - ale był plavac
Na uroczym pochyłym trgu chorwacki policjant pilnował porządku plotkując z objuczoną siatkami kobietą . Dwóch starszych panów kupiło gazety i pozwalało im namakać w strugach wody, bez parasoli.
Ulice miasta były puste, szare, niesłychanie nostalgiczne i chorwacko-włoskie , jak cała Istria ...
Chciałem powłóczyć się dłużej po listopadowej Chorwacji, ale ulewny deszcz przepłoszył nas. Od głównego skrzyżowania poniżej miasteczka, obok przepięknego zawieszonego na skarpie cmentarza miejscowości Kastel, do granicy było kilka minut jazdy. Celnik i jego koleżanka-pogranicznik tylko się uśmiechnęli i machnęli ręką.
Gdyby wiedzieli, że w bagażniku znajduje się cały zapas Karlovacka i Ożujska na dzisiejszy dzień dla małego miasteczka Buje ...