13 lipiec 2011...w pracy....
Siedząc dziś w pracy i czytając forum (czyli nic nowego) pomyślałam sobie: kurcze Aldona, wyjazd zaplanowany na niedzielę, a w Tobie zero emocji. Krew się nie burzy, serce mocniej nie bije, nic, zero, null. Co jest? Zadaję sobie to pytanie i po prawdzie to nie znam odpowiedzi. Relacji tegorocznej miało nie być...z kilku powodów...ale cóż, człowiek nie krowa poglądy zmienia prawda? Pomyślała sobie, zacznę teraz, może jakoś między własnymi wierszami poczuję coś więcej.
To nie jest tak, że nie tęsknię za Chorwacją, że nie cieszy mnie wyjazd. Tęsknię, bardzo, cały rok, w zasadzie to tęsknię już w momencie wyjazdu z Cro do Polski. Cieszy mnie wyjazd...ale jakoś tak inaczej w tym roku.
Maniana, czyli zgodnie z południowym znaczeniem - spokój, lenistwo, "powoli, mamy czas"
Nie lubię wakacji w lipcu, w zasadzie bez powodu nie lubię. Mam zakodowane w mojej głowie, że jak wakacje to tylko sierpień. I za choinkę nie wiem dlaczego. Ot tak, po prostu.
Zresztą u mnie planowanie wakacji to nie taka prosta sprawa. Ja mam urlop w zasadzie kiedy chcę, ale mój mąż, z racji wykonywanej pracy już tak lekko nie ma. Teatr najwięcej wyjazdów ma właśnie w lecie. Dostosowanie wakacji do teatru do rzeczy lekkich nie należy. Dlatego zawsze wakacje zaczynamy planować w kwietniu kiedy Jacek zna już swój grafik wyjazdów.
W tym roku sprawa nie była taka prosta. W tym roku sprawa była rzekłabym - skomplikowana. Wraz z nami do Cro jedzie wycinek moje rodziny: kuzynka z mężem, córą i jej koleżanką, czyli M&M&M&K
Moja kuzynka z racji wykonywania swojego zawodu musi zaplanować urlop już w styczniu Dla mnie to totalnie niewykonalne. No ale jakoś się zaplanowało, poszłam na ustępstwo, na które nie miałam ochoty, czyli wyjazd w lipcu i pozostało martwić się, czy Jacek nie będzie miał w tym czasie spektakli. Jak się okazuje, ma, ale cóż, zrezygnował z Madrytu na rzecz Chorwacji
Chyba dla nikogo nie jest rzeczą zaskakującą, że i w tym roku wybór padła na Pejlesač i nasze Borje. Każdego roku obiecuję sobie, że to już ostatni raz i każdego tam wracam...ale już ostatni raz...na jakiś czas oczywiście. W przyszłym roku planuję Brač, albo Hvar. Zobaczymy jak będzie.
Niemniej w tym roku będzie troszkę odmiany bo......kupiliśmy ponton , zamierzam wejść na Iliję i zobaczyć miejsca, w których mnie jeszcze nie było
Więc niby to samo, a jednak inaczej