napisał(a) krakusowa » 14.07.2016 17:41
Jak napisałam na początku relacji, nasz wyjazd do Lwowa to była pewnego rodzaju podróż sentymentalna.
Ze Lwowa pochodziła moja teściowa, na cmentarzu Łyczakowskim byli pochowani Jej dziadkowie i Mama. Przez wiele lat byliśmy przekonani, że grobu nie ma.
Kilka lat temu kuzynka Janusza odnalazła grób pradziadków i babci
Obecnie grób został odnowiony.
My podczas naszej wycieczki w czerwcu zobaczyliśmy jeszcze nagrobek w trakcie odnawiania
A to już po odnowieniu
Na nagrobku brak jeszcze ( wkrótce się pojawi) nazwiska babci, ale w 1939 roku gdy zmarła i została pochowana nikt nie myślał o takich rzeczach.
A to najbliższa okolica zarośnięta krzakami, trawą
Po chwilach wzruszeń i zadumy opuszczamy cmentarz
Wsiadamy do taksówki ( już na 7 osób ) i obieramy kurs do centrum miasta.
Prosimy tylko o zatrzymanie się na chwilkę przy ul. Łyczakowskiej 147, gdzie do 1939 roku mieszkali dziadkowie i mama Janusza.
Niestety nie znamy numeru mieszkania.
Na balkonie siadzi sobie babuszka, zaczynamy z Nią rozmawiać.
To Ukrainka, która w tym domu mieszka od 1947 rok.
Słyszała o Polakach, którzy przed wojną mieszkali w kamienicy, ale niestety nie pamięta w którym mieszkaniu.