A miało być tak pięknieZmęczył mnie ten spacer po Vrsarze.
Tym bardziej ,że część spaceru miała charakter górskiej wycieczki- zdobyłam szczyt
.
Zagotowana wpadłam do apartmana i złapałam torbę plażową.
Tak gwałtownie potrzebowałam morskiej wody do ochłody , że zapomniałam podładować komórkę, której baterię mocno wyeksploatowałam podczas spaceru po mieście. A w swojej naiwności myślałam ,że 30% pojemności wystarczy na zrobienie kilku zdjęć.
To ruszamy na plażę. Plaża miejska we Vrsarze znajduje się w uvali Funtana tuż za półwyspem Montraker.
Można do niej dojść dłuższą trasą idąc wzdłuż półwyspu, ma ona z 1,5 km lub idąc tylko 400m na skrót koło szkoły.
Tym razem wybieram tą krótszą trasę. Nie liczę na jakąś specjalnie urodziwą plażę . Przed wyjazdem obejrzałam w necie większość plaż na Istrii i doszłam do wniosku, że plaże zachodniej części półwyspu, a szczególnie te na północ od Rovinja nie są zbyt urodziwe.
Jednak ta plaża zaskoczyła mnie pozytywnie. Przede wszystkim jest to długa żwirowa plaża z łagodnym wejściem do wody ,gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie. Nad częścią centralną plaży znajduje się klimatyczna restauracja i bar Il Segreto z pięknym widokiem za zatokę i zachody słońca . Do restauracji przylega trawiaste zbocze gdzie stoją eleganckie leżaki do wypożyczenia. Jest tu też wypożyczalnia pływadeł wszelkiej maści. Im dalej od restauracji w stronę półwyspu Montraker tym spokojniej i robi się ciekawiej. Jest tu więcej drzew i zaczynają się skałki.
Rozkładam się na żwirze z dala od restauracji. Wskakuję do wody i nic mi więcej nie trzeba , tym bardziej ,że woda okazuje się być cieplejsza niż w Postirze . Potem zagłębiam się w wakacyjną lekturę. Nie robię dużo zdjęć- oszczędzam baterię, jakbym coś przeczuwała
Plaża z góry , na końcu widać restaurację
Widok w drugą stronę jest ciekawszy
A za pinią kolejna plaża
Kawałek dalej zaczynają się skałki
A to miejsce szczególnie przypadło mi do gustu
Moja sielanka nie trwa długo . Po jakiejś półtorej godziny od książki odrywa mnie pierwszy telefon od teściowej. Teściowa ma dziś bardzo ważne badanie w szpitalu, które może zaważyć o sposobie jej dalszego leczenia . Muszę tu dodać ,że skierowanie na badanie i przyspieszenie samego badania „załatwił” mój małż . Kompleks szpitalny gdzie teściowa ma mieć wykonane badanie jest duży i składa się z kilku budynków rozrzuconych na dość sporym terenie.Zagubiona teściowa nie wie gdzie ma iść. Odpowiadam ,że do głównej bramy . Po 5 minutach mam kolejny telefon : jest pandemia i teściowej nie chcą wpuścić na teren kompleksu szpitalnego, bo nie ma skierowania (skierowanie czeka na nią we właściwej poradni )
. Przekazuję teściowej żeby szła od tyłu do drugiego wejścia , gdzie jest parking dla pacjentów. Po 10 minutach dzwoni znowu,że udało się jej wejść
. Ale z drugiej strony cieszę się ,że wreszcie będę miała spokój. Niestety po chwili teściowa dzwoni znowu -jest poradni, ale nie mogą znaleźć jej skierowania . Tylko małż może tu pomóc. Stan baterii w moim telefonie wskazuje na 15%
. Dzwonię do małża – nie odbiera, bo albo siedzi pod wodą , albo jest już po nurkowaniu ale telefon zostawił w samochodzie. Dzwonię do bazy nurkowej , gdzie dostaję chorwacki numer telefonu do samego szefa bazy, który jest Polakiem. Dzwonię na ten numer , ale zamiast szefa odbiera jego pomocnik Chorwat David .Z wrażenia poziom mojego angielskiego szybuje do mocno zaawansowanego stopnia
Dowiaduję się,że małż z resztą ekipy jeszcze jeszcze jest pod wodą . Proszę Davida o przekazanie małżowi, żeby po wyjściu z wody natychmiast do mnie zadzwonił.A bateria w moim telefonie ledwo zipie
Z tego wszystkiego odechciewa mi się plażowania
Szybko się zbieram i wracam do apartmana tym razem ścieżką wzdłuż półwyspu Montraker. Ładnie tu - skałki, plażyczki , jakiś bar. Zaaferowana ledwo to rejestruję . Jestem już w połowie , gdy dzwoni teściowa ,że znalazło się jej skierowanie. Całe szczęście
. Ale żeby niepotrzebnie nie denerwować małża wykonuję jeszcze dwa telefony do bazy i na łódź z informacją, że sprawa się wyjaśniła i żeby nic nie mówić małżowi. I tak niemalże bezwiednie teleportuję się w okolice vrsarskiej mariny. Sprawa załatwiona ,mam blisko do apartmana i zostało aż 7 % baterii to stwierdzam, że trzeba zrobić kilka zdjęć
Małż wraca zadowolony i jak zwykle zmęczony.
Wieczorem idziemy do kolejnej rekomendowanej przez naszego gospodarza konoby Goran znajdującej się w nowszej części Vrsaru. Ale zanim tam dotrzemy , chcę pokazać małżowi starówkę.
Miasteczko skąpane jest w promieniach zachodzącego słońca
Ciekawa ławeczka
Po chwili docieramy do punktów widokowych- jak zwykle mocno obleganych
Gdzieś po drodze
A to wieczorny Vrsar z drugiej strony ul.Brostolade
Konoba Goran słynie z pieczonego prosiaka , zwanego w Chorwacji odojakiem.
Na Istrii jest bardzo dużo restauracji serwujących to danie, prosiaki pieką na rożnach się przez cały dzień.
Jadąc rano w przydrożnych lokalach widać jeszcze różowe prosiaki nadziane na ruszt a po południu są już smakowicie przypieczone. Nie jestem wegetarianką , ale dla mnie widok świeżo ubitego i nadzianego na ruszt różowego prosięcia nie jest zbyt miły
U Gorana jest tłum ludzi - głównie Niemców. Są głośni i w dodatku palą papierosy. No tak w Chorwacji jeszcze można
Atmosfera i zagęszczenie ludzi nie bardzo nam pasuje, ale mamy smaka na odojaka
Kelner wskazuje nam jedyny wolny stolik - na środku tego ludzkiego kłębowiska... cóż raz kozie a może prosięciu śmierć
.
W menu dostrzegam zapiekane jakobove kapice(małże św.Jakuba) – w zawrotnej cenie 25 kun za sztukę
Nigdy ich nie jedliśmy .Postanawiamy więc zaszaleć i zamawiamy na przystawkę aż 4 sztuki
. Są rewelacyjne.
Uwieczniam je na zdjęciu ,co rzadko mi się zdarza
Do tego jemy po porcji pysznego rozpływającego się w ustach odojaka z frytkami .Mięsa jest tyle ,że jedną porcją mogłyby się najeść dwie osoby. Na koniec pytam kelnera czy możemy zatrzymać muszle . Widocznie nie ja pierwsza o to pytam , bo nie jest tym zdziwiony i po chwili dostajemy umyte muszle zapakowane w styropianowe pudełko.
A po posiłku wytaczamy się z konoby i idziemy wieczorną na rivę, spalić choć trochę pochłoniętych kalorii
We Vrsarze jest sporo różnych rzeźb
Skąd się tu wzięły napiszę w kolejnych odcinkach