Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
GOLDEN napisał(a): Ucztę widziałem. ....nadal twierdzę,że "TO" nie może być jadalne.
Też tak miałam parę lat temu, ale........... od pewnego czasu jestem wielka fanką muszli mniam , już nie mogę się doczekać wyjazdu do CRO cóż smaki się zmieniają ...... z wiekiem
ruzica napisał(a):Jestem Pozwiedzam z Tobą, to może mi się ta Bułgaria odczaruje...
Cześć. Mam taką nadzieję...
ruzica napisał(a):Co do skojarzeń bułgarskich to ja mam jeszcze jedno: ratluk. to taka niedobra, bezsmakowa galaretka
Nie znam. ...może dlatego ,że niedobra...
ruzica napisał(a): Btw. Witam w klubie fanów Kofoli, my sobie zawsze przywozimy całą zgrzewkę, jak jesteśmy w Czechach lub na Słowacji. Cudowny napitek
Też przywiozłem całą zgrzewkę. ...przez te upały już się kończy. ....dobrze,że do Czech blisko..
fiolek napisał(a):Też tak miałam parę lat temu, ale........... od pewnego czasu jestem wielka fanką muszli mniam cóż smaki się zmieniają ...... z wiekiem :lool:
Może i mnie się odmieni... ....ale na razie szerokim łukiem.....
Po rozpakowaniu maneli,ruszamy w kierunku plaży.Musimy jedynie przejść przez ulicę...i juz czuć morską bryzę. Nieraz podczas przypływu Morze Czarne "obdarowuje" nas jakimś zielskiem,ale jest ok.
Idąc plażą taka oto sytuacja.
Roxi na pewno by go "zbadała".
Kto czuje się orzeżwiony morską bryzą Tradycyjnie kciuk w górę. 3драсти
GOLDEN napisał(a):... A teraz.....Quiz. Z czym Ci się kojarzy Bułgaria
Moja Bułgaria to przede wszystkim własnie zapach olejku różanego , pierwsza rzecz o którą poprosiłam córkę kiedy jechała do Bułgarii 2 lata temu.
A dalej to ... - podroż pociągiem przez 2 doby, który przez Rumunię więcej stał niż jechał - tory blokowali rumuńscy Romowie, dopóki nie wyrzuciło się im przez okno cukierków, konserw, papierosów - pociąg by nie ruszył - pierwsze ciepłe morze w jakim dane mi było pływać, - pierwsza pizza w życiu, która wcale mi nie smakowała - pierwsze prażone krewetki w rożku z papieru, łuskało się je jak pestki, - sałatka szopska, - pomarańcze - u nas były towarem deficytowym, - lody nakładane szpachelką a nie jak u nas kulkowe , - kolorowe schweppesy, - marynarskie koszulki w granatowe paski, - ceramiczne naczynka, - brukowane uliczki i śmieszne domki, na dole z kamienia a piętro z drewna, - jakiś dodatkowy bagaż rodziców w postaci kremów Nivea, ciemnych okularów, lakierów do paznokci w kolorze wiśni i takich samych pomadek do ust, zastanawiałam się wtedy czy mama je wszystkie użyje chyba zużyła bo już z nami nie wracały - no i ...... Podróże Pana Kleksa i jego wspaniały okręt Apolinary Baj
tak, tak - właśnie w Sozopolu powstało część ujęć, statek wychodził w morze a potem wracał do portu i tam cumował. Była okazja podpatrzeć ekipę filmową. To już wiecie jak dawno temu to było Raczej mało mnie wtedy obchodziły zabytki. Z Neseberu pamiętam jakieś budowle z kamienia, bardziej utkwiło mi w pamięci, że tata nam się zgubił i kiedy już odpłynęliśmy wycieczkowym wodolotem okazało się, że nie ma go na pokładzie . Wiem, że to był dramat myślałam, że już nigdy się nie odnajdzie - na szczęście jakoś udało mu się dotrzeć na własną rękę do Sozopolu.
Zaskakująco dużo pamiętam jak się okazuje ale obrazy miejsc zamazane niestety, próbowałam odnaleźć naszą kwaterkę i nic. Wydaje mi się, że stołowaliśmy się gdzieś tu ale wyglądało to całkiem inaczej niż teraz, mieszkaliśmy gdzieś powyżej. Takie to moje wspomnienie
GOLDEN napisał(a):... A teraz.....Quiz. Z czym Ci się kojarzy Bułgaria
....A dalej to ... - podroż pociągiem przez 2 doby, który przez Rumunię więcej stał niż jechał - tory blokowali rumuńscy Romowie, dopóki nie wyrzuciło się im przez okno cukierków, konserw, papierosów - pociąg by nie ruszył
Takie "przygody" długo się pamięta. Miałem podobne na Ukrainie,jak musiałem wskakiwac do jadącego pociągu....bo "podobno" miejsc nie było...(kuszetki). I dziwnym trafem po łapówce się znalazły..
No cóż....jest to typowe miasteczko wypoczynkowe jakich wiele. Pełno kramików z badziewiem,naleśnikarnie(pyszne naleśniki z czekoladą),stoiska ze świeżo wyciskanymi sokami,parę karuzeli,poczta,kantory,jadłodajnie, itp..... My mieliśmy to szczęście i trafiliśmy na Dni Ravdy.
Zespół folklorystyczny.+ TV .
Do wyboru....do koloru...
Sorki za jakość.
Ten autobus po lewej woził ludzi do Neseberu. Koszt 2lewa(około 4zł) za osobę....i jazda kabrio autokarem. Można też zwykłym...1,30lewa....ale bez takich atrakcji.
W następnym odcinku odwiedzimy budynek przy Anfield Road.
W Sozopolu byliśmy 25lat temu...z przyjemnością sprawdzę co się zmieniło.... Tam jedliśmy pierwsze girice ( choć w Bułgarii to chyba cacy ) i najpyszniejszy omlet śniadaniowy w budzie na plaży pod słomkowym parasolem z ichszym serem i ogromną ilością oliwy..... Rozmarzyłam się
Dni Ravdy dobiegły końca i można było w mniejszym tłoku połazić po okolicy. Zrobiliśmy mały spacer po mieście ,focąc co lepsze "kąski".
"Centrum"-na skrzyżowaniu tam gdzie stoi żółta taxi stała scena.
Miałem wkleić do "Badyli"....tylko nie wiem czy się nadaje.
Można i tak zaparkować swój środek transportu...
"Prawie" jak w Rzymie...zrobić fotkę w tym miejscu-prawie niewykonalne...
Zbliża się pora obiadowa szukamy....szukamy....i...jest ..
Wchodzimy....
....a taka niespodzianka...
Właściciel lokalu to fan przez duże "F"- FC Liverpool...
Pewnie "skalpy"..
Po wymienieniu uprzejmości...i spytaniu naszego przyjaciela...Where is Jurek Dudek ?,bo na ścianie go nie ma...dostajemy mały upominek i zacieśniamy przyjażń polsko-bułgarsko-angielską.