Czytam, czytam i nie wierzę. Ludziska jedziecie przez pół Europy i nie zaopatrujecie się w papierowe mapy??? Dla mnie to nie do pomyślenia .... A niespodziewane sytuacje na drodze, awarie sprzętu, konieczności objazdów, zaplanowanych wycieczek, zmiany trasy, itp
Dla mnie to jeden z fajniejszych etapów planowania podróży - biorę mapę, siadam, planuję, oglądam co po drodze, co w pobliżu, co moża by tu jeszcze zobaczyć.
Navi jak to navi kieruje bezdusznie z pkt A do pkt B jak chce, ewentualnie dorzucisz jakieś punkty przelotowe. A to przecież ja mam decydować jak i którędy jadę, a nie Hołek, Tomek czy inna gadzina.
Owszem navi rzecz pomocna szczególnie w miastach, jak chcemy dotrzeć pod konkretny adres, ale na trasie żeby mi zastępowała mapę. A fe ....
Do dziś śmiejemy się z żoną jak byliśmy we Włoszech, zwiedzaliśmy Neapol i wyjeżdżaliśmy z niego już późnym wieczorem, aby dotrzeć do kwatery na wybrzeżu Amalfi. Po całym dniu zwiedzania zawierzyłem nawigacji całkowicie, jak nas wyprowadziła skrótem po ciemnych przedmieściach Neapolu.... Owszem, dzięki temu była okazja zobaczyć lokalne nocne życie neapolitańczyków z przedmieść. Obrazy jak z filmu Gomorra , dosłownie... tam był cały koloryt południa Włoch, także z jego ciemnymi stronami.
Docelowo navi wyprowadziła nas pięknie na właściwą drogę dojazdową, a to co zobaczyliśmy to był taki dodatek extra, czego nie ma w żadnych przewodnikach, kolorowych folderach - taki prezent od navi dla nas