miało być po weckendzie...
ale szef...w delegacji..
Nie jest to wprawdzie..wielka wycieczka...ale...spotkanie przyjaciół..
i tylko tak może być tu odbierane..
wizyta Slapolków...i mini wycieczka cel...Dolinka Żuljańska
wstajemy rano...trzeba trochę posprzątać wszak gości mieć będziemy
))
pogoda jakby...hym słabsza...słonko próbuje przebić się za chmur...
jest ciepło...ale jakby tak nie "plażowo"...raczej wycieczkowo...
po 11:00 telefon....to Slapol....lecimy "do centrum"...są trafili
))
powitanie...dawno się nie widzieliśmy
)...
odprowadzamy autko pod główną plażę...a sami....
w oczekiwaniu na cud.... napełnienie pet-ów winkiem
Slapolowi spodobało się ukwiecone drzewko...
zakupy...spacer główną uliczką ....idziemy do apartamentu
trzeba się nagadać...relacje, opowieści, śmiech...winko
dobra czas na niespodziankę
))
Slapol miał urodziny...no to mamy dla niego prezenty...
Prezent...tylko jaki...hym myśleliśmy myśleliśmy i wymyśliliśmy...
Żuljana ...żółwiami stoi...no to żółw...tylko trzeba go znaleźć
szczęście nam dopisało...dwa dni wcześniej ...znaleźliśmy...
stał na krawężniku...stąd imię..."krawężnik"
prezent jest...a "opakowanie"...tu znalazła się żółta kokarda...
plaster i załatwione...
))
Kwiaty.... hym tu napiszę oględnie...że w Żuljanie tu i tam...
można spotkać takie roślinki...o fioletowych kwiatkach...
resztę przemilczę...
..a i jeszcze kieliszek..."do wścieklaków" taki chorwacki
))
no i winko
a więc...odśpiewaliśmy ....Slapol, Slapol...niech żyje żyje nam...
przekazaliśmy co mieliśmy przekazać...i...
śmiechu było co nie miara...i oto chodziło
Idziemy na spacer...po drodze "nasza" oliwka...robi wrażenie
asfaltówka wije się delikatnie pod górkę
wokół roślinki, kwiatki i inne takie...
dziewczyny jak to dziewczyny...zbierają
i robią się na bóstwa
...nas też robią...
))...i focą
idziemy dalej...Żuljana wyłania się w całej okazałości....
...dochodzimy do kościółka.....i cmentarza...
w Żuljanie mieszka około 200 osób...a są cztery kościółki
3...użytkowane...jeden...."zabytek"..
.ale dzwon...działał
...na wmurowanym kamieniu data ....
cykamy fotki....rozmawiamy...pijemy winko
sielanka...spotkanie przyjaciół
Idziemy....po lewej wycięte drzewa...
schylać się drwalom chyba nie chciało....
schodzimy z głównej drogi...na pole
naszą uwagę przykuwają pracowite mrówki...obserwujemy
największy twardziel (ka) zasuwała z kłosem...i dał(a) radę
że też im się chce....my laba...jesteśmy na wczasach
))
po mrówkach czas na zielone żuczki...jest tego sporo w Żuljanie
wyglądają efektownie...
wycieczka powoli dobiega końca...zmęczeni....odpoczywamy
gasimy pragnienie...
Nikola prezentuje bukiety
...a Darek...roślinkę
Idziemy na murek...miejsce wieczornych degustacji...i nie tylko
Slapolkom przypadł do gustu
Czas coś zjeść w planach mieliśmy zrobić grilla...i sałatki...
ale jak to z planami bywa...skończyło się na pizzy w Cafe Bar...Riva...u Nevinki
zresztą bardzo smacznej...co chyba widać
czas się pożegnać.... umawiamy się na "następny raz"
Ps.
pragnę nadmienić że "krawężnikowi" ani jeden włos z głowy nie spadł...
traktowany był po królewsku...a następnego dnia odzyskał wolność....
...bez kokardki (co by za "innego" przez resztę populacji nie był wzięty)
Pozdravki
i do następnego...