No to zaczynamy
Planując wakacje w Rumunii brałam pod uwagę różne rejony, różne trasy, ciężko było zmieścić wszystko co chciałam zobaczyć w 16-17 dniach jakie mieliśmy mieć do dyspozycji. W końcu, kiedy ustaliłam ostateczną wersję okazało się, że kolonie młodszego syna są w innym terminie niż zakładałam i nie możemy jechać w drugim tygodniu lipca, tak jak było w planach. Do tego dochodził obóz starszego syna, w pierwszej połowie sierpnia i okazało się, że na wspólne wakacje możemy jechać zaraz po zakończeniu roku szkolnego lub w drugiej połowie sierpnia. Ponieważ mieliśmy do 5. sierpnia ważne assistance z ubiegłorocznego wyjazdu, zdecydowaliśmy się na wyjazd 26. czerwca wieczorem, mając do dyspozycji 13 dni. Z tego powodu wykreśliliśmy pierwsze 3-4 dni, które mieliśmy spędzić w okolicach Klużu i Turdy.
Ruszamy 26. czerwca ok. godz. 21. Droga przebiega dobrze, mąż prowadzi do ok. 5 rano, wtedy zmieniamy się na jakieś 2 godz. Ok. 7. jesteśmy w Oradei w Rumunii. Nie zatrzymujemy się, miasto nie prezentuje się zachęcającą. Po jakiś 2 godz. chcemy zatrzymać się na jakimś parkingu przy drodze, jednak okazuje się, że przydrożne parkingi wyglądają raczej odstraszająco. Liczymy na jakiś sensowny parking na kawałku autostrady, na poziomie Klużu i Turdy, niestety, parkingów na niej nie ma.
W końcu zatrzymujemy się po zjechaniu w mniej główną drogę 14A. Z niej zjeżdżamy w gruntową drogę i jemy dość późne śniadanie na łące z ładnym widokiem na okolice. Niestety po jakiś 10 min. zjawiają się 3 czy 4 pasterskie psy, które już z daleko bardzo na nas szczekają... Cóż, szybko pakujemy się do samochodu i jedziemy dalej. Kolejny przystanek już niedługo, w Medias.
W Medias jesteśmy ok. 11:30 (jeszcze według nieprzestawionych zegarków), zostawiamy samochód przy niewielkim skwerkiem pod murami. Jest tam plac zabaw, dzieciaki chwilę się bawią i idziemy na spacer po miasteczku.
Najciekawszym zabytkiem miasta jest zamek miejski Margareta z dużym kościołem obronnym. Widać go z daleka, więc po przejściu przez wieżę-bramę idziemy w jego stronę sympatyczną uliczką z kolorowymi domami.
Obwarowania składają się z grubych murów i czterech wież obronnych, jedna stanowi jednocześnie bramę. W obrębie murów znajdują się zabudowania mieszkalne, stanowiące dawniej schronienie dla mieszkańców podczas najazdu oraz kościół farny św. Małgorzaty.
Ponoć w wieży kościoła więziony był Wlad Palownik, pierwowzór literackiego Draculi
Po obejrzeniu wnętrza kościoła przechodzimy na zadbany Rynek. Medias sprawia bardzo przyjemne wrażenie, trochę senne, zadbane, no i całkowity brak turystów, bardzo nam się podoba. Siadamy w jednym z letnich ogródków, czas na pierwsza wakacyjną kawę
Dzieci zamawiają shake bananowe i lemoniadę. Oba napoje są robione na miejscu, ze świeżych owoców i dzieciakom bardzo smakują. Do tego ceny są tutaj dość niskie, za dwie kawy, dwa shake i lemoniadę płacimy 20 lei (1 leja - 0,94 zł). Bardzo miło przywitała nas Rumunia
Pora wracać do samochodu, zostało nam jeszcze ok. 100km. drogi do Carty, gdzie znajduje się kemping, który ma być naszą bazą na najbliższy tydzień.
Cdn