Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nasze wakacje 2008 - Węgry - Żuliana - Montenegro

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 07.09.2008 10:47

Ciąg dalszy:

Zastanawiam się, czy nie powinienem przenieść dalszej części wątku do dział "Jeśli nie Chorwacja, to...", ponieważ chciałbym napisać kilka słów więcej o Kruce.
Decyzję jednak pozostawię adminowi (jeśli tu zajrzy... )

A więc Kruce:

To, co opiszę poniżej stanowić będzie raczej antyreklamę niż reklamę tej uroczej miejscowości, ponieważ jacyś "dziwni ludzie" udający biznesmenów niszczą notorycznie całe wybrzeże czarnogórskie. Kilka lat temu w Kruce były dwie śliczne plaże, dziś są w połowie zniszczone przez tych "dziwnych biznesmenów".

Kruce jest położone pomiędzy miastami Bar i Ulcinj, jakieś 10 km przed Ulcinj. Mieszkańcy Kruce nazywają to miejsce "weekendica", trudno mi znaleźć odpowiednie słowo w naszym języku. 50 lat temu nie było tu niczego poza lokalną florą i fauną (tak mi opowiadano), no, może kilka niepozornych domków i bita dróżka do morza. Wieś Kruce leżała gdzieś powyżej obecnej szosy. Kruce nadmorskie dzieli się jakby na 2 części: "lewostronne" i "prawostronne".
Po prostu od szosy odchodzą dwie drogi: na prawo w dół do morza i na lewo ciutkę w górę, a potem też w dół do morza.

widok na Kruce lewostronne:

Obrazek

widok na Kruce prawostronne (nasze):

Obrazek

Dzieli je głęboki wąwóz, na dnie którego siurka sobie strumyk… mówią, że zimą wali tędy wartki potom.

Obrazek

Szukając podczas pierwszego naszego pobytu w Monte miejsca na letni spoczynek, trafiliśmy do Kruce prawostronnego i od razu przypadło ono nam do gustu. Potem napiszę kilka słów o lewostronnym Kruce. Ale po kolei.

Zjazd do Kruce znajduje się na krótkim odcinku szosy (może nawet nie cały kilometr) pomiędzy dwoma tunelami, 3 km za miejscowością Utjeha.

Tabliczka z napisem "Kruce" jest umiejscowiona tuż za pierwszym tunelem (jadąc od Baru) i praktycznie wogóle jest nie widoczna. Druga, bardziej widoczna tabliczka jest przed drugim tunelem, ale to już konie Kruce.
Przy samym zjeździe do prawostronnego Kruce widzimy dużą tablicę z napisem "Laki - pizza" i mniejszą brązową tablę z napisem "Ostrovo - Stari Ulcinj". Przy cyplu po prawej stronie zatoczki (przy której jest Kruce) pod wodą są ruiny Starego Ulcinj (ponoć raj dla nurków), ale tej kwestii pomimo naszych 3 pobytów w Kruce jeszcze nie zgłębiliśmy.

Obrazek

Kruce rozrosło się w latach 70-tych. Działki tu były tanie jak przysłowiowy barszcz. To były "złote", dostatnie czasy Tito i w Yugoslavii żyło się na prawdę dobrze. Kto bywał tam w tych latach, ten z pewnością to potwierdzi. W każdym razie te działki kupowali mieszkańcy Podgoricy, Belgradu, Nowego Sadu itp., głównie Serbowie i Czarnogórcy, zwykli ludzie, nie koniecznie prominenci czy inni "wybrańcy narodu", ponieważ teren był tu "dziki", a infrastruktura żadna. Toteż domki tu są skromne i proste w konstrukcji. Ot tak na własny weekendowy użytek. I tak też do dziś wielu właścicieli tych domków traktuje to miejsce.

Obrazek

Niektórzy pobudowali ciutkę większe "klocki" pod wynajem, z myślą o "małym biznesie".

Obrazek

Od listopada do końca lutego panują tu totalne pustki. Pozostaje tylko kilka osób (między innymi nasz gospodarz), a od marca do końca października właściciele posesji przyjeżdżają na urlopy, weekendy i "ot tak sobie, wypocząć... ". Więc przeludnienia tu raczej nie ma.
Gdy zapytałem gospodarza "jak tu jest zimą", powiedział krótko: "smutno" i temat zamknął.

Atmosfera - dobrosąsiedzka, większość ludzi się tutaj zna, pomagają sobie w potrzebach i żyją w zgodzie. Sytuacja się w ostatnich latach zaczęła zmieniać, ponieważ coraz więcej posiadłości wykupują obcokrajowcy, wśród nich niestety również Ruscy (to "niestety" zasłyszałem od miejscowych, żeby nie było ...). W Serbii i Czarnogórze w ostatnich latach żyje się raczej kiepsko (gorzej niż u nas.. ), toteż wiele osób nie było w stanie utrzymywać swoich posiadłości i zdecydowało się na sprzedaż. Poza tym narzekają na co raz większą ilość Ruskich, którzy wprowadzają swój "mafijny" klimat, który raczej nie sprzyja spokojnemu wypoczynkowi. Na szczęście ostatnio zaczęli się też tu "sprowadzać" Włosi i Francuzi (głównie pochodzenia serbskiego lub albańskiego), co wzbudziło to u części "starych mieszkańców" pewne nadzieje na lepszą przyszłość Kruce.

Niestety na dany moment infrastruktura tutaj jest w bardzo opłakanym stanie. W ostatnim roku zamknęli nawet sklepik, który znajdował się w "centrum" "prawo-stronnego" Kruce (mówią, że nie znaleźli chętnego pracownika-sprzedawcy) i teraz po bułeczki trzeba dylać aż na samą górę do szosy, całe 10 minut w jedną stronę! (he he ..to taka antyreklama, żeby za dużo ludzi tam nie najechało się w przyszłości...). Poza tym jakość drogi prowadzącej od szosy do morza (ok. 2 km) pozostawia wiele do życzenia (dziury i wyboje).

Na "naszej" plaży jest "kawiarenka", która również ostatnio podupada, łagodnie mówiąc - rudera, a rozleniwiony kelner, gdy go się poprosi o kawę lub lody to robi "dziwne" miny w stylu "k... wa! nudzi ci się?! idź sobie popływaj, a nie kręć ludziom dupy!".. he he.. urocze.

Obrazek

Obrazek

Spytałem naszego gospodarza o co chodzi z tą kawiarnią. Ponoć jej właściciel w ostatnich latach sakramencko się wzbogacił, sprzedając działki nowobogackim Ruskom. Facet pomyślał dobrze kilkanaście (a może kilkadziesiąt) lat temu i "zamroził" pieniążki, wykupując znaczne połacie okolicznych terenów. Inwestycja okazała się złotonośna. Więc obecnie facio "prowadzi" kawiarenkę ot tak od niechcenia, bardziej z przyzwyczajenie i dla przyjemności, niż dla zysku. Ale sprzedać nikomu nie chce.. he he.. Ot takie lokalne dziwactwo.. a może ma jakiś swój ukryty zamiar?! Hm.. znając już trochę ich mentalność, raczej wątpię w ten "ukryty zamiar".
Zauważyłem, że mieszkańcy Bałkanów przywiązują ogromną wagę do posiadanych terenów. Tam prywatny teren jest wręcz świętością. No, ale to już osobny temat.

Z kolei plaża w Kruce lewostronnym próbuje się "rozwijać", co w wydaniu lokalnych biznesmenów można śmiało określić mianem "niszczenia środowiska naturalnego", ponieważ w pięknym i malowniczym zakątku zatoczki wymajstrowali jakąś okrutnie brzydką drewnianą budę, w której mieści się kawiarenka i "kierownictwo"; zaśmieconej plaży.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wypożyczają tam również leżaki po 1.6 euro na dobę, miejsce pod parasolem 0.5 euro oraz kajaki i łódeczki (nie sprawdzałem po ile)...

Obrazek

Obrazek

Uciekłem stamtąd czym prędzej i nawet rodziny nie zachęcałem do odwiedzenia tego miejsca, tym bardziej, że od szosy trzeba iść ok. 15 minut w dół. Plażą jest znacznie bliżej, ale trzeba przejść przez odcinek zwalistych dużych głazów ... a gra nie byłą warta zachodu.

A tak wyglądało to miejsce 3 lata wstecz:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracając do tematu, to znakomitą większość plażowiczów i ogólnie wypoczywających w Kruce prawostronnym stanowią głównie Serbowie, Czarnogórcy oraz Albańczycy (Szyptary). Czasem zabłąka się tu jakiś Polak, ale zupełnie nie ma Czechów, Niemców czy innych, tak często spotykanych w Chorwacji lub północnej Czarnogórze, narodowości, oczywiście pomijając tych obcokrajowców, którzy są nowonapływowymi właścicielami posesji. Hm.. nam to jakoś nie przeszkadza.

Ciekawostką jest, że tereny pomiędzy Barem a Ulcinj posiadają jakiś unikalny bardzo zdrowy mikroklimat (szczególnie Utjeha, Kruce i Valdanos). Roślinność też jest tu co nieco inna. Np. rosną drzewa, jak to mi tłumaczono, "trójlistne", które spotyka się raczej w środkowej nisko-górzystej części Serbii niż na wybrzeżu. W Valdanos np. był słynny kurort dla prominentów, chyba nawet sam Tito miał tu swą posiadłość.

Wielu "weekendowców" przesiaduje na plaży pomiędzy 5 a 7 rano i potem od 19-tej aż do zmierzchu. Wyjaśniono mi, że wtedy morze wydziela różne zdrowonośne substancje (nie tylko jod), które rewelacyjnie wpływają na drogi oddechowe i układ krążenia. Ale np. odradzano mi to miejsce dla osób ze skłonnościami do chorób serca (nie wiem dlaczego).

Obrazek

Bardzo charakterystycznym zjawiskiem przyrodniczym jest często utrzymująca się tuż nad morzem mgiełka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pojawia się ona tylko w godzinach wczesno-rannych i podczas zachodu słońca. Najładniej i najbardziej widoczna jest wieczorami, szczególnie w dni po sztormach, gdy utrzymują się jeszcze fale. Czasem bywa tak, że wczesnym świtem na plaży pojawia się znienacka bardzo gęsta mgła, która zazwyczaj znika po kilkunastu minutach, czasem utrzymując się do pół godziny lub góra do godziny. Potem mgła zupełnie się rozwiewa i robi się znów przejrzyście i rześko.. coś pięknego! Ale zdarza się to dość rzadko i trzeba mieć trochę szczęścia, żeby to zobaczyć.

Trafiliśmy do Kruce zupełnie przypadkiem, tak jak pisałem, szukając miejsca na spędzenie wakacji. Metodę mamy taką, że najpierw rozglądamy się za ładną okolicą, potem badamy plażę i jeśli oba te czynniki wypadną pozytywnie to zaczynamy rozglądać się za kwaterą. Będąc w Monte po raz pierwszy, mieliśmy jeszcze Golfa II i to też mocno się przyczyniło do tego, że w ogóle tam zajrzeliśmy i zjechaliśmy karkołomną drogą do morza, bo na Golfa nie było mocnych. Gdyby to działo się tego lata (teraz mamy zwalistego vana), to na 100 % po kilkudziesięciu metrach zawrócilibyśmy i wkurzeni zwialibyśmy.

Zamieszczę jeszcze kilka zdjęć obrazujących to, co zrobili "biznesmeni" z plażami w Kruce: zdjęcia sprzed 3 lat oraz zdjęcia tych samych miejsc sprzed kilkunastu dni

Najpierw nasza plaża:

3 lata temu

Obrazek

Obrazek

obecnie

Obrazek

3 lata temu

Obrazek

Obrazek

obecnie

Obrazek

Obrazek

3 lata temu

Obrazek

obecnie

Obrazek

Generalnie tak wyglądała panorama naszej plaży 3 lata temu

Obrazek


Może to tylko odzywa sie mój sentyment, może bunt na to, że: "all is changing" ... ale, kurde modelek, czy nie mogłoby to "chainging" jakoś w lepszą stronę?!

Ale żeby nie było tak pesymistycznie, to i tak uwielbiamy to miejsce, bo wciąż jeszcze jest tam superowo i na pewno będziemy tu wracać:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

a dla zainteresowanych podaję jeszcze raz linka do bardziej obszernej fotorelacji z Kruce:

http://www.parkowa12.krakow.pl/monte08/index.html

CDN.[/b]
Ostatnio edytowano 16.04.2009 07:13 przez janniko, łącznie edytowano 3 razy
Kacper111
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1144
Dołączył(a): 04.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kacper111 » 07.09.2008 11:51

pozostaje czekać na cią dalszy...-fajna relecja :D
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 09.09.2008 09:07

No to po tej solidnej porcji antyreklamy napiszę o kilku plusach:

Poza klimatem i bujną roślinnością raczej nie spotykaną w innych regionach Monte i Chorw. to najfalniejszą stroną Kruce jest jest "swojskość" i brak atmosfery kurortu.
I znów: dla jednych to plus (dal nas), a dla innych może to być minusem.

Nadmieniłem już wcześniej o bardzo miłej atmosferze, jak dla nas, panującej wśród bywalców tej miejscowości. Ludzie tu lubią się odwiedzać, spotykać na plaży, prowadzić dyskusje pod sklepem w oczekiwaniu na świeże bułeczki itp. Jednym słowem czuliśmy się tu jak "u babci na wsi". Po kilku dniach znaliśmy już co najmniej połowę plażowiczów i trudno było narzekać na nudę.

"Tubylcy" są bardzo otwarci na nowe kontakty, życzliwi nowym twarzom, o ile nie zakłócasz w sposób uciążliwy ich spokojnego wypoczynku.

Bardzo mnie śmieszył na początku ich sposób zawierania znajomości. Już po kilku minutach rozmowy zadawali bardzo konkretne pytania dotyczące sfery osobistej, np.: "ile masz lat? jaki masz zawód? gdzie pracujesz? ile zarabiasz? czy wystarcza ci to na życie? jak tam u was w Polsce się żyje? itp. itd."
Być może jest to spowodowane tym, że pomimo, iż są tutaj na wczasach, to również są "u siebie" i zajmują się, poza wypoczynkiem, sprawami codziennymi, takim jak: naprawy domków, pielęgnacja zieleni wokół posesji itp. No, tak jak to się u nas robi na działce lub na wsi (jeśli ktoś ma np. domek pod miastem).

I znów komuś to może przeszkadzać, bo przyjechał na wakacje oderwać się od "codzienności", a tu ktoś zmusza cię do takich gadek.. Nam to bardzo pasowało, bo generalnie lubimy nasz kraj, nasz dom i naszą "szarą" codzienność (choć ogrom spraw nas tutaj wkurza) i fajnie jest z kimś "podzielić się" swoim życiem.. he he ... i w czasie naszych wypraw poza odpoczynkiem cielesnym lubimy bardzo poznawać życie zwykłych ludzi, ich obyczaje, radości i troski. To pomaga nam zobaczyć dany kraj jakoś tak pełniej, niż tylko od strony blichtru kurortowego.
Ale w zupełności rozumiem tych, których wogóle coś takiego nie rajcuje...

Właściwie każdy wieczór mieliśmy zajęty wizytami u sąsiadów p. Żiki (naszego gospodarza) lub na "podejmowaniu" gości. Okropnie przy tym się przejadaliśmy różnymi pysznościami. Nadwaga raczej nam nie grozi, bośmy genetyczne chudzielce.

Obrazek

Obrazek

No i chyba tyle wystarczy o "klimatach" kruczańskich.

Aha, może jeszcze tylko tyle, że ze zdziwieniem się dowiedziałem po pewnym czasie, ze część spośród tych ludzie to Serbowie i Czarnogórcy, a część to lokalni Albańczycy, a część Bośniacy. I pomimo różnic poglądowych, politycznych i co ważniejsze religijnych (chrześcijanie i muzułmanie) wszystkim im udaje się żyć w zgodzie...
Kiedyś nawet o to zapytałem naszego gospodarza jak to się ma do byłej wojny. Popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie i zrozumiałem, że tutaj się takich pytań nie zadaje..

Z żalem opuszczaliśmy to miejsce. No cóż, wszystko się kiedyś kończy.. zima i wiosna też się nie długo skończą i znów będzie lato.. :P

W następnym, ostatnim odcinku króciutko opiszę jeszcze tylko kilka wrażeń z powrotu przez Serbię, a szczególnie obiadową przerwę w Zlatiborze i zamieszczę kilka zdjęć.

CDN
Ostatnio edytowano 10.09.2008 08:21 przez janniko, łącznie edytowano 1 raz
dorota131
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 199
Dołączył(a): 03.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dorota131 » 09.09.2008 11:54

Pisz dalej, świetnie się czyta i oglada fotki :)
katala
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 39
Dołączył(a): 16.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) katala » 09.09.2008 13:51

Super! Przeczytałam jednym tchem i proszę o więcej.
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 09.09.2008 16:05

Niestety im bliżej końca tym mniej fotek robiłem i nie wiele jest takich, które warto pokazać. :( :)

Powrót odbywał się bez większych przygód poza tym, że kilka razy natknąłem się na przekręciaży-sprzedawców, którzy próbowali mnie oskubać "na żywca".. i raz im się udało.. he he .. ale ze mnie jeleń..
Działo się to na stacjach benzynowych i w punkcie wymiany walut przy urzędzie pocztowym na granicy (jedynym w tym miejscu).
Ale o tym w następnym odcinku.
pozdor
pawlop
Croentuzjasta
Posty: 204
Dołączył(a): 22.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) pawlop » 09.09.2008 21:25

Chciałbym zapytać, czy w okolicy znajdującej się na zdjęciu z pierwszej strony tematu zamieszonego przez moscatel są jakieś knajpki, czy jest w nich głośno i czy są długo czynne, bo mam zamiar znaleźć kwaterkę w tej okolicy i nie chciałbym potem żałować.
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 26.09.2008 18:29

I jeszcze krótkie zakończenie relacji, czyli powrót przez Serbię.

Wyjechaliśmy z Kruce o 7.05.
Przerwa na obiad w Zlatioborze ok. 13.30.
Granica w Horgos - ok. 22-giej.
3 godz. na granicy - norma (niektórzy ponoć mieli gorzej, bo i 6 godz. stali... masakra!).
Noc w Morahalom koło Seged.
Dzień na basenach.
O 17-tej wymarsz z Morahalom.
Granica węg.-słow. - jakoś tak pod wieczór.
Granica słow.-pol. - 23.57.
Kraków domek (łóżeczko) - ok.2.30....

Generalnie powrót odbył się bez większych problemów ani beż żadnych fascynujących przygód.
Kolorytu i swojskości nadało tylko klika drobnych zdarzeń:

W drodze powrotnej chcieliśmy uzupełnić bak jeszcze w Monte (bo taniej niż w Serbii) i wybraliśmy stację benz. poleconą jako pewną (bodajże Euro coś tam.. ). Podjeżdżam i mówię kolesiowi, że poproszę tak ok. 15-18 litrów. Koleś zaczyna lać, zagaja, pyta czy się podobało w Montenegro, no to ja uprzejmie oświadczam, że "mnogo ljepo" itp, a tu nagle pompa się zacina, żona coś do mnie mówi, ja nie patrzę na taksometr i mówię, że nie ma problemu, i żeby właściwie dotankował mi za 25 euro, bo tyle mi zostało drobnych. No to koleś włącza znowu i dolewa mi 7 litrów, dalej prowadzimy przesympatyczną pogawędkę, uśmiechy, żarciki itp. Koleś mówi, że tam było 14 l. i tu 7 l., to razem 21 l. razy 1.20 eu = 25 eu. Płacę uśmiechnięty, jeszcze chwilkę gadamy i ruszamy. Po chwili do mnie dociera, że coś cholernie szybko nalało się te pierwsze 14 litrów. Patrzę na wskaźnik, a tam jest tylko o 10 l. więcej niż było. Żona mówi, że spoko, że zaraz strzałka "dobije", bo się autko musi "rozgrzać". Jakoś nie dobiła.. :( , a ja pół dnia przeżywam okropnie, że się tak dałem wycyckać!.. durny Czarnogórzec wydymał durnego Polaka.. he he.. :twisted: na całe 13 euro.... łech.. poczułem się jakbym był w Rosji lub na Ukrainie. Tam to norma... może dlatego Ruscy tak sobie ulubowali Czarnogórę.. ?

Niedługo potem, na granicy po serbskiej stronie szukam kantoru by wymienić 100 euro, bo nam zostało kilka stówek, więc już nie korzystamy z bankomatów. Szukam, szukam i znajduję kilkadziesiąt metrów od pograniczników urząd pocztowy, gdzie jest "mjenjacznica". Urząd państwowy, jakby nie było... No to w pełni zaufania podbijam, wkładam 100 euro w okienko, pan Serb, ogromne chłopisko, uśmiecha się, pyta o zdrówko, zagaja i wydaje mi równiutkie 7 tyś dinarów (liczę patrząc mu na paluchy). Nabywszy niedawnych doświadczeń i będąc wyczulonym, wsłuchuję się w głos intuicji i nie tykam tych pieniążków. Patrzę na tabelę przeliczników, na której jak byk pisze 1 euro = 75 dinarów. Hm.. a panu jakoś wyszło 1 euro = 70 din. .. hm.. Więc mówię, że tu leży 7 tyś din, a powinno leżeć 7,5.. nadal nie ruszam kasiorki... Pan coś tam chrząknął, burknął, mruknął... zakończył fazę uprzejmości.. i z chytruskowatym uśmieszkiem mówi, że sie pomylił widocznie, bo... jest bardzo gorąco.. :D i z obrażoną miną dorzuca do kupki 500 din. Proszę go o ponowne przeliczenie i zabieram kasę. Uprzejmie, bez jadu, mówię mu, hvala ljapa, i triumfalnych krokiem oddalam się. Jestem dumy, że nie dałem się dymnąć po raz drugi w jedną godzinę..

Ale tamte 13 euro (nie o kasę chodzi lecz o zasadę) męczyło mnie aż do Zlatibora, gdzie mój gniew, rozżalenie i smutek utopiłem w misce przepysznej potrawy mięsnej.. niestety zapomniałem jak się nazywa...

Zlatibor wymagałby osobnego opisu, ale wybaczcie, że poczekam z tym do przyszłego roku. Zrobię wtedy obszerną foto-relację i napiszę co i jak. Na razie tylko tyle powiem, że wedle opowieści Serbów jest tam najsmaczniejsze mięso w całym kraju, ponieważ jest to "planinskie meso". Potwierdzam to w 100 %! Pyszne!

Potem już była przeprawa przez piękne wąwozy i przesmyki górskie.
Potem dzień w Morahalom (10 km od Seged na zachód) na basenach, gdzie się pożegnalnie wymoczyliśmy w teramalach, saunach i borowinkach za 3 tyś forint za cały dzień za 3 osoby (= 45 zł), czyli "za darmo! ... łech.. czy u nas by tak nie mogło być?
Potem wieczorny przejazd przez Słowację (całkiem sprytnie i szybko) i nocny koszmar od Chyżnego do Krakowa.
Nie będę komentował, bo mnie Rysiu za politykowanie zbanuje!!!
Jednym słowem "zimny prysznic" i szybki powrót z bajki do brutalnego realu!

W tym roku wypoczęliśmy wspaniale (jak zwykle) !!!

Stanowczo postuluję, aby wakacje trwały znacznie dłużej! Bo cóż to jest 3 tyg. nad Adriatykiem...
3 miesiące - to jest odpowiedni czas na wakacje. Powiedzmy: czerwiec-lipiec-sierpień. A dla bardziej zaawansowanych - jeszcze wrzesień!

Pozdro i dzięki za przeczytanie

a tu kilka fotek z powrotu
http://www.parkowa12.krakow.pl/powrot08/

:? :wink:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 27.09.2008 11:26

Super relacja - cieszę się, że poczytałem, pooglądałem (i dowiedziałem się wiele o mieszkańcach Montenegro :wink: ).
Pozdrawiam
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 27.03.2010 22:12

Witaj, Janniko. Szukam informacji o Trsteniku i Żuljanie i tak trafiłam na Twoją świetną relację, zresztą "podwójnie", bo znalazłam również taką wersję :D

Mam z związku z tym do Ciebie kilka pytań :) Interesują nas, jak zwykle, campingi. Myślałam o "Perle" w Trsteniku, ale camp nie ma stronki i niewiele mogę się o nim dowiedzieć. Pisałeś, że znajomi byli zachwyceni...
Wiesz może, jak jest położony, jak daleko jest do portu w Trsteniku? (Fajnie, gdyby po 15 minutach piechotą z campu dało się napić piwka w jakiejś konobie na nabrzeżu :))
Wasz camping "Maslina" też wygląda ciekawie; jak daleko było do centrum Żuljany?

Gdybyś miał porównać Żuljanę i Trstenik, która miejscowość wydaje Ci się bardziej urokliwa? I jeśli chodzi o czystość wody w Żuljanie, nie ma problemu z mazutem? Kiedyś gdzieś na cro.pli czytałam, że w okolicach Orebica i Żuljany zdarza się, że można zobaczyć takie smoliste cuś na plażach.

Z góry dzięki za odpowiedź :)

Pozdrawiam serdecznie :papa:
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 06.04.2010 13:08

Maslinko!
Trstenik znam li tylko z bardzo szczegółowej osobistej relacji moich zaufanych przyjaciół. No i oczywiście z ich fotografii.
Ten camp, na którym oni byli znajduje się na obrzeżach Trstenika od strony Żuliany. Zjeżdża się do niego kawałek przed Trstenikiem drogą wijąca się wśród dzikich (lub niedzikich) winnic. Tyle wiem.
Ponoć gospodarz bywa tam raz na kilka dni. Jest tam mała zatoczkowa plażyczka i generalnie totalne zadupie. Dlatego też na niego się "napalaliśmy", ale my lubimy takie zadupia i wszelkie związane z tym niedogodności nam zupełnie nie przeszkadzają. Ponoć do "centrum" Trstenika (czyli portu) jest tam faktycznie ok. 15-20 minut człapanym spacerkiem.

Ale ja bym ci gorąco polecał Żulianę. Ponoć jest bardziej urokliwa od Trstenika. No i zasadnicza sprawa (jak dla nas). W Żulianie masz piękne zachody słońca i widać jak zachodzące słonko plumka do morza... A w Trsteniku zachód przysłania ogromna góra i właściwie po 19-tej robi się już mrok. Dla nas to było b. istotnym elementem, bo uwielbiamy wieczorne posiedzenia na plaży z pożegnaniem słoneczka w repertuarze. Ale jeśli np. wolisz o tej porze piwkować, to właściwie gnacegal.. nima różnicy.
Polecam camp'y Maslina lub Sunce! Oba są tuż obok siebie (przylegają). Są mniamniuśne. Małe, kameralne, ciche, domowe, b. sympatyczne itp.
Do plaży masz kilkadziesiąt metrów.. bo trzeba obejść płotek.. no.. wszystko masz opisane w mojej relacji.
Jakby co to mam namiary telefoniczne na ten camp. Do syna gospodyni, który ma w Dubrowniku firmę divingową (nurkowanie.. czy jakoś tak).

W Żulianie nie widziałem ani razu ani kropelki mazutu, o którym czytałem. Ponoć była afera i od tego czasu pilnują tej sprawy..
Generalnie Żuliana jest boska, przecudna i do plażowania i do zatoczkowania i do golasowania i do spacerowania, dla pobożnych jest nawet kościółek i generalnie piękne zadupie Chorwacji.
Gorąco polecam.

Jakby co to wal jak w dym z pytaniami..
pozdro
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 06.04.2010 15:40

Wielkie dzięki, Janniko, za informacje :)

Też jestem bardziej przekonana do Żuljany, głównie ze względu na zachody słońca. "Cień wielkiej góry" :wink: w Trsteniku trochę mnie zniechęca. Jak byliśmy na Divnej, koło 18:00 robiło się szaro i zimniej, a ja lubię ciepełko (również po to jeżdżę do Cro :)).

Mam jeszcze pytanie co do campów "Sunce" i "Maslina" (już same nazwy mi się podobają :D)... Czy jest prąd na tych campingach? Jeździmy z turystyczną lodówką i już się przyzwyczailiśmy, że zawsze mamy zimne piwko przy namiocie (no dobra, nie tylko piwko :wink:) bez konieczności korzystania ze wspólnych lodówek. Poza tym, co tu dużo gadać, prąd się przydaje.

Jeszcze raz dzięki za odpowiedź. Już się nie mogę doczekać wakacji :D :D :D

P.S. Chciałam "wygumkować", ale się przyznam, że znalazłam info, że prąd na campie jest :)
Doczytałam w innym Twoim wątku: Żuljana - prześliczne zadupie Chorwacji :)
Widzę, że naprawdę Cię ta Zuljana zauroczyła.

Póki co, nie mam więcej pytań :D
janniko
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3195
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) janniko » 06.04.2010 16:12

Prąd oczywiście jest i to w dowolnej ilości... tyle, że warto mieć swój długi przedłużacz, bo prąd jest w "stodole" i nie pamiętam czy gospodyni oferowała przedłużacz, ponieważ my mieliśmy swój kilkunastometrowy..
pozdro
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 06.04.2010 16:23

janniko napisał(a):Prąd oczywiście jest i to w dowolnej ilości... tyle, że warto mieć swój długi przedłużacz, bo prąd jest w "stodole" i nie pamiętam czy gospodyni oferowała przedłużacz, ponieważ my mieliśmy swój kilkunastometrowy..
pozdro

Przedłużacz mamy, kupiliśmy aż 25 metrów, na wszelki wypadek :)

Teraz czytam relację Volumena (i JoeF'a)... Hmm, trochę negatywnie opisuje warunki sanitarne na campie Sunce. No i ta "śmierdząca kanalizacją woda"... Ale już przeczytałam, że Ty żadnego smrodu w zatoce nie czułeś :)
(To było w 2005 roku, więc sporo mogło się zmienić.)
czesior
Autostopowicz
Posty: 1
Dołączył(a): 18.03.2015
do użytkownika Janniko

Nieprzeczytany postnapisał(a) czesior » 26.03.2015 08:46

Dzień Dobry,

Jestem tu nowy, tzn. stary "czytalec" ale zarejestrowałem się dopiero niedawno. W zasadzie mam prośbę do użytkownika "janniko". Bardzo zainteresowała mnie fotorelacja z miejscowości Kruce w Czarnogórze.
Niestety wątek dość stary bo z 2008 roku i rozumiem, że linki do zdjęć dawno się dezaktywowały, nie mniej jednak czy jest taka możliwość aby je doświeżyć, albo obejrzeć gdzieś w innym miejscu sieci?
Wybieram się tam tego lata i zdecydowanie chciałbym zobaczyć co mnie może spotkać. (Trochę już wygooglowałem), nie mniej jednak zdjęcia z 2008 roku pomogłyby ocenić tempo i skalę reform, które tam mają miejsce.

Pozdrawiam Forumowiczów
Czesio®
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Nasze wakacje 2008 - Węgry - Żuliana - Montenegro - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone