napisał(a) amatus1 » 13.11.2016 11:34
Po krótki odpoczynku podczas, którego napawaliśmy się widokami ze wzgórza ruszyliśmy dalej w kierunku Złotej Uliczki. Przechodząc obok Czarnej Wieży teren stawał się wreszcie coraz bardziej płaski. Przed wejściem na najbardziej znana czeską uliczkę trzeba zakupić bilety. Pierwszy raz spotkaliśmy się z tym aby wejść na ulice trzeba płacić. Jednak byliśmy na to przygotowani. Problem pojawił się tylko z tym, którą trasę zwiedzania wybrać tzn jaki wybrać bilety a do wyboru okazało się, że są dwa: trasa długa i krótka. Oczywiście córka zakomunikowała, że w rachubę wchodzi tylko ta krótsza) a my od razu na to przystaliśmy. Bilet zakupiony przy wejściu na złota uliczkę a wydane 500 czeskich koron na bilet rodzinny obejmowało: Katedra św. Wita tam wejście jest bezpłatne Stary Pałac Królewski, Bazylika Św. Jerzego, Złota Uliczka z Wieżą Daliborką. Z tego wszystkiego chyba najbardziej przypadła nam do gustu ( w szczególności mi z racji niedużego wzrostu:) Złota Uliczka z domem Franza Kafki, muzeum oręża czy coś w tym stylu, starym kinem itp. Po złotej uliczce wybraliśmy się w kierunku Pałacu Królewskiego, po drodze musieliśmy przyśpieszyć kroku bo zerwała się wichura i zaczęło grzmieć. Pojawił się taki wiatr, że mnóstwo parasolek słonecznych azjatów latało po całym rynku:). By nie dostać jedną z nich wbiegliśmy do wnętrz zamku, który nas nie powalił. Największym plusem wejścia tam było schronienie przed wspomnianymi parasolami i mega deszczem. Po 30 minutach ulewy ruszyliśmy dalej, powietrze było o wiele bardziej przyjazne niż dotychczas, orzeźwiający chłodek po deszczu dodawał sił do kolejnych kroków w przód. Dosyć ciekawym, specyficznym miejscem, którego początki sięgają X wieku była bazylika św. Jerzego. Czuć w niej „ducha historii”. Na deser pozostawiliśmy sobie najbardziej okazały budynek na Hardczanach- katedrę św. Wita, przed która ustawiła się spora kolejka (nam udało się wejść po ok 5 minutach ale poznani rodacy mówili, że zdarza się czekać nawet 30 minut). Katedra robi wrażenie, głównie jej monstrualna wielkość. Po ostatnim obiekcie z z naszego biletu udaliśmy się na czeskie zmarzliny, które podobnie jak wczoraj nas nie porwały. Powrót z Hardczanów pod sam hotel pokonaliśmy praskim tramwajem. Czas na obiad i odpoczynek:).
- Załączniki:
-
- Złota uliczka, ruch prawie jak na A1:)
-
- Niestety Franza nie spotkaliśmy, jedynie co nam pozostało to tylko widok na fotografii w jego domu.
-
- Tu dziewczyny chciały mnie zostawić:), całe szczęście klatka była już zajęta:)
-
- surowe wnętrze romańskiego kościoła sw. Jerzego,
-
- w tle stary pałac królewski.
-
- Piękna katedra św. Wita.