Jak obiecałam,tak czynię i postanawiam dzisiaj skończyć relację.
Opuszczamy zatem riwierę , ale wcale nie zamierzamy dojechać tego dnia do domu.
Przecież słoweńska winieta kosztowała sporo , nie zamierzamy jej już kiedykolwiek kupować , więc trzeba ten fakt wykorzystać.
Postanawiamy zwiedzić jaskinię w Postojnej .
Kierujemy się na autostradę,córcia zasypia.....Budzi się po dwóch godzinach i planujemy wówczas zjeść śniadanie,ale temperatura wcale do tego nie zachęca.Jest 9,6 st.C.
Jedziemy więc dalej , wkrótce robi się cieplej i możemy nasycyć nasze żołądki.W okolicach Senj , podziwiamy sobie takie oto widoczki .
Uploaded with
ImageShack.us
Do granicy chorwacko-słoweńskiej dojeżdżamy ok. 12 i kierujemy się do Postojnej . Bez trudu docieramy do jaskini, kupujemy bilety i wsiadamy do kolejki elektrycznej , którą zwiedzimy pierwszy odcinek jaskini.
Czujemy się trochę jak w lunaparku , mijają nas wagoniki jadące w przeciwnym kierunku , jaskinia nas zachwyca.
Uploaded with
ImageShack.us
Kolejką pokonujemy w sumie ok.4 km.odcinek,pozostałą odległość ( nieco ponad 1,5 km.) zwiedzamy pieszo.
Zadziwiają nas różnorodne formy skalne.
Stalagmity, stalaktyty ,skalne kurtyny , w odcieniach żółci , bieli , beżu i pomarańczy.
Uploaded with
ImageShack.us
W jaskini nie ma tłumów , przyjemnie się zwiedza.
Oglądamy z ciekawością skalne nawisy i opowiadamy sobie co nam przypominają.
Są więc - szmaty poruszające się na wietrze
-kufle piwa z pianką
-makaron zwisający z druszlaka
-grzybki......
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Po wyjściu z jaskini czujemy zmęczenie.
Zaczynamy szukać noclegu , zatrzymujemy się już w pierwszym domu , w którym pytamy o wolny pokój .
Jemy kolację i szybko zasypiamy.