Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nasz pierwszy raz... w Chorwacji

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
grafryb
Plażowicz
Posty: 7
Dołączył(a): 10.07.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) grafryb » 10.07.2016 14:36

świetne zdjęcia, ale chciałoby się jeszcze :)
kodens79
Cromaniak
Posty: 836
Dołączył(a): 11.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) kodens79 » 10.07.2016 15:51

No to czekamy na dalsze dni i opisy.
Lisior
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 47
Dołączył(a): 21.01.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lisior » 13.07.2016 08:47

Czytam z zapartym tchem i ogromnym sentymentem. Nasz "pierwszy raz" w Cro to wyspa Murter :papa:
piotrek_plock
Podróżnik
Posty: 18
Dołączył(a): 13.07.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrek_plock » 13.07.2016 13:37

Na wstępie witam wszystkich i pozdrawiam;
To mój pierwszy wpis na forum, ale tak naprawdę powrót po 8 latach (wtedy to było Slatine) - do starego nicka nie mogę odzyskać hasła;
Super opis - w Vodicach będę na początku sierpnia;
też czekam z niecierpliwością na dalsze odcinki! i dalej szukam ciekawych wątków o Vodicach
razpol
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3798
Dołączył(a): 24.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) razpol » 13.07.2016 13:50

Przyłączam się do podróży. ;)
el_grego
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 292
Dołączył(a): 12.02.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_grego » 13.07.2016 14:27

...i ja przycupnę zobaczyć co mnie czeka już za 17 dni :D

Twoja relacja jest dla mnie jak dobry rekonesans - jadę w ten sam rejon - Pirovac i w planach mam Vodice, Szybenik, Murter oraz kilka miejsc dalej na południe :hut:
Madziulka2112
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 173
Dołączył(a): 06.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Madziulka2112 » 13.07.2016 16:32

Bardzo ciekawa relacja, miło sobie powspominać bo Chorwacji wciąż mi mało i mało... :P Zdecydowanie lepiej się czyta relację z większymi zdjęciami :D
Monia zwana Krufką
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 26.12.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monia zwana Krufką » 13.07.2016 22:02

DZIEN 7 - LEPSZA MEWA W GARŚCI, NIŻ GOŁĄB NA DACHU

Nasz siódmy dzień w Cro był pierwszym z trzech dni, gdy powiedzieliśmy: "Hej! To w końcu nasze wakacje! Dlaczego byśmy trochę nie odpoczęli?". W końcu codziennie pakujemy nasze tyłki do auta, jeździmy, zwiedzamy, wsadzamy nosy w wąskie uliczki i przywozimy ze sobą tony zdjęć i wideo. Siódmy dzień był tym, w którym postanowiliśmy - tak po prostu - odpocząć od zgiełku, hałasu i ludzi.

Oczywiście nie obyło się bez wsadzenia tyłków do auta, ale cel był blisko i obiecywał czas spokoju: Vransko Jezero. Cisza, spokój - brzmi kusząco. Rezerwat ornitologiczny? Brzmi nawet bardziej.

Z Vodic dojazd nie jest skomplikowany - trzeba, podobnie jak w dniu poprzednim, jechać w lewo. Pierwszy nasz przystanek był żabi skok od Vodic. Jadąc główną drogą w kierunku miejscowości Drage skręcamy w prawo, jest odpowedni drogowskaz. Kilkaset metrów szutrówką...

Obrazek

...i jesteśmy w pierwszym "wejściu" do Jezior.

Obrazek

Wstęp jest płatny, ale cena nie jest wygórowana. Bilet obowiązuje także na kolejne wejścia do Parku.
Zwiedzanie rozpoczynamy od miejsca, które na poniższym foto satelitarnym zaznaczyłem strzałką:

Obrazek

Widoczna ścieżka pozwala obejść jezioro całe dookoła... podejrzewam jednak, że bez roweru byłoby to dość karkołomne, gdyż sama pani bileterko-informatorka stwierdziła, że zajmie to cały dzień. Tak czy inaczej zapuściliśmy się na mały spacer wzdłuż ścieżki.

Po wejściu na teren parku - to, co zaznaczyłem strzałką tak prezentuje się na żywo:

Obrazek

Po lewej stronie od kasy biletowej połączonej z informacją znajduje się pierwsza "ambona widokowa":

Obrazek

Jezioro jest dość duże - nie przesadnie duże, ale cieszy oko. I jest spokój. Jest cisza. Nie ma turystów.

Obrazek

Ruszyliśmy kamienistą ścieżką.
Nie uszliśmy przesadnie daleko, urządziliśmy sobie jedynie niedługi spacerek. Słońce piekło strasznie, a po drodze nie ma się gdzie schować w cieniu, aby odpocząć. Przy ścieżce znajdują się różne atrakcje:

Obrazek
Obrazek

Znajdują się także na samej ścieżce:

Obrazek

Byłoby co schrupać. Dorodna sztuka.

Jako, że rezerwat ornitologiczny znajduje się w innej części parku wróciliśmy do auta i udaliśmy się dalej, w lewo.
Dojechać należy do miejscowości Pakostane, która przez nas nazwana była Pakistanem - to łatwiej zapamiętać i nie przegapić, gdy się zagadamy w aucie.

Obrazek

Dojazd z Pakistanu również jest oznaczony. Sam wjazd na teren Parku już trochę gorzej, ale sa radę trafić.
Po kontroli biletowej ruszyliśmy na spotkanie z ptactwem. Nie, że jesteśmy zapalonymi ornitologami. Odróżniamy Sikorki Złociste od Orłów Bielików, zasadniczo, umiemy rozpoznać Dzięcioła, Kosa i odróżnić Mewę od Rybitwy. No i Kurczaka od Indyka, szczególnie, gdy są na tackach. Tak czy inaczej - ptaki są fajne. Lubimy naturę w każdej postaci.

Przez rezerwat poruszamy się długim pomostem ulokowanym przy brzegu, ale już bezpośrednio nad wodą. Pomost z lotu ptaka wygląda tak:

Obrazek

Tak wygląda w praktyce:

Obrazek
Obrazek

Po obu stronach pomostu znajduje się obszar rezerwatu: część lądowa oraz część wodna.
Obustronnie pełen życia w najróżniejszej postaci:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Im bliżej końca pomostu, tym głębiej wchodziliśmy na teren ptaków. Pierwsze oznaki przekraczania granicy:

Obrazek

Kolejne, mniej subtelne:

Obrazek

...aż finalnie stanęliśmy oko w oko z patrolem granicznym:

Obrazek

Podchodziliśmy jeszcze bliżej, ale tylko do momentu, gdy ptaki zaczynały zdradzać oznaki zaniepokojenia. W końcu to ich teren. Swoją drogą to największe skupisko wodnego ptactwa jakie widzieliśmy podczas całego naszego pobytu. Brakowało nam trochę tego skrzeczenia na co dzień.

Obrazek

Mam świetny teleobiektyw, który daje mi prawie 500 mm ogniskowej. Idealny do bezkrwawych łowów w takich chwilach jak ta. Tak, został w Polsce. Bezpiecznie sobie leżał, podczas gdy ja bezskutecznie próbowałem wyjść poza zakres 24 mm na wąskim końcu mojego szerokokątnego potwora... Tak więc bezkrwawe ornitologiczne łowy prezentują się jedynie z użyciem zoomu jednej z naszych "małpek", która tamtego dnia pojechała z nami.

Pomost pozwala "z grubsza" zwiedzić część wodną rezerwatu. Gdyby pojechać drogą dalej "na północ" to dojechalibyśmy do rezerwatu sensu stricte. To istotne dla kogoś, kogo upierzone latające stwory faktycznie bardzo kręcą. A dla takiego osobnika wyprawa może być warta grzechu, gdyż wg. tablic informacyjnych rezerwat zamieszkuje kilka ciekawych gatunków.

Natomiast my wróciliśmy do Vodic. Na jedzenie, na picie. Leniwie pospacerować po plaży. Poszliśmy na alkohol do jednej z knajpek w centrum, przy zatoczce. Nie pamiętam nazwy, ale mieści się tutaj:

Obrazek

Pracujący tam kelner to idiota. Nie jest w stanie poprawnie zrealizować zamówienia choćbyście palcem w menu pokazali na co macie ochotę. Koniec końców i tak się napiliśmy, ale świadomość, że piliśmy rzeczy których nie chcieliśmy nie napawała nas radością. Niby alkohol jest alkohol, ale jednak... ;) Poza tym byliśmy jedynymi nie palącymi w knajpie. Fuj.

Tego wieczoru nie poszliśmy wcześnie spać. Na dzień kolejny nie mieliśmy absolutnie żadnych konkretnych planów, może poza jednym: w końcu zamoczyć tyłek w Adriatyku.
khml
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 273
Dołączył(a): 19.07.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) khml » 26.07.2016 12:58

Tego wieczoru nie poszliśmy wcześnie spać. Na dzień kolejny nie mieliśmy absolutnie żadnych konkretnych planów, może poza jednym: w końcu zamoczyć tyłek w Adriatyku


Czytam, czytam i... zaczynam się martwić - już tyle dni ciszy - jeszcze się moczycie ? :lol:
Max Power
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 67
Dołączył(a): 26.04.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Max Power » 04.08.2016 21:27

Hej,
coś mi się wydaje, że relacja utknęła. Liczę na ciąg dalszy :?
IzaP
Autostopowicz
Posty: 2
Dołączył(a): 11.08.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) IzaP » 12.08.2016 20:59

Z uśmiechem na ustach czytam Waszą relacje :-)

Zauroczyła mnie.. miłość do Skodzinki (Ja równie mocno ubóstwiam naszą Maździoszkę), ale.. nie obraziła się za to, że bierzesz pod uwagę sprzedaż? ;-) (choć fotka robi wrażenie rzeczywiście!)

Już jutro ruszamy w podobną okolicę, z podobnym upodobaniem do aktywnego wypoczynku, z podobnym zamiłowaniem do cudów natury :)
Monia zwana Krufką
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 26.12.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monia zwana Krufką » 21.08.2016 18:48

Tak, wiemy.
Wiemy, że trochę zaniedbaliśmy ten wątek, ale to nie tak, że zapomnieliśmy albo że cały czas moczymy tyłki w Adriatyku. Nie. Jakoś tak wyszło, ale obiecujemy poprawę.

Lubimy naszą Skodę, to fakt. Ale nie można jej nie lubić: wozi nas wszędzie bez pytania i bez jakiegokolwiek marudzenia, nigdy. Dzielny samochodzik. Zrobiliśmy już nim kilkdziesiąt tysięcy kilometrów tu i tam pomimo, "że mały, ciasny i bez komfortu", jak sam zwykłem o nim mówić.
Nie, nie sprzedajemy Skodzinki, za nic. Ale jest plan, to fakt, aby kolejne wyjazdy realizować innym już samochodem.

Wracając jednak do naszej spóźnionej relacji...

DZIEŃ 8 - PLAŻING...

Plan był właśnie taki, aby zakosztować w końcu tej ślicznej wody, i zakosztować w sensie dosłownym. Ten dzień był dniem zaplanowanego lenistwa na plaży.

No i tu właśnie pojawia się pierwszy zgrzyt, na dźwięk słowa "plaża". Mamy oboje jedno skojarzenie z tym słowem, a mianowicie: piasek. Dla nas plaża to gorący piasek, po którym spacerujemy brzegiem oceanu/morza/jeziora. Piasek, wiecie, na którym można rozłożyć koc i posiedzieć, poleżeć lub się w nim na mokro wyturlać.
Dlatego chorwackie plaże stanowiły dla nas rozczarowanie. Fakt, że słyszeliśmy i czytaliśmy, że plaże są z reguły kamieniste, ale człowiek pewnych rzeczy sobie nie uświadomi aż do momentu, w którym rozbolą go stopy.

Tak więc, poszliśmy na plażę...

Nie interesowały nas plastikowe leżaczki na "plaży miejskiej". Nie interesowało nas leżenie na kocykach na betonowych wylewkach wgryzających się w wodę. Chcieliśmy czegoś na uboczu, czegoś spokojnego.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

To tu. Udało nam się znaleźć 1.7 metra kwadratowego powierzchni przypominającej piasek i tam rozbiliśmy nasz obóz składający się z ręcznika. Byliśmy przygotowani. Posmarowaliśmy się kremem z filtrem, bo majowe słońce ponoć zdradliwe tu jest, a na stopy przyobraliśmy obuwie ochronne, bez którego lepiej nie wchodzić do wody.

Obrazek

I fakt, bez obuwia lepiej nie wchodzić do wody. To, że dno kamieniste to już się domyślaliśmy, ale nie tylko. Dno jest ochoczo porośnięte przez naturę, która wcale nie wygląda, że chce być miękka i przytulna. Na chorwackim dnie nie znajdziecie małego, puszystego kotka, który chciałby się z Wami pobawić. Znajdziecie całą masę pułapek.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A sama woda?
Poezja. Ciepła, mokra, i tak cholernie słona, że gdy schłem na brzegu to sól odpadała ze mnie płatami ;)
Zrobiłem także test jak głęboko można wejść do morza na boso. Poddałem się bólowi po około dwóch metrach.
Tak czy inaczej w tej wodzie mógłbym pluskać się każdego dnia.

Wchodząc głębiej ( ale to już w butach ) można było znaleźć typowe morskie akcesoria, np. boję. Ja znalazłem boję w wersji premium.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Później do naszego obozu zawitał mały gość. Monia wypatrzyła.

Obrazek

Nastąpiło oczywiście standardowe szukanie kamyczków idealnych, które możnaby zajumać i przywieźć do domu, aby... aby czekały na swoją kolej na "coś z nimi zrobię", jak te wszystkie pozostałe kamyczki z poprzednich wypraw...
( a ile kwarcu mam do obrobienia z Kopalni Stanisław? tyle breloczków zrobię, tyle... wiertło kupiłem odpowiednie, tarczkę do cięcia specjalną... i leży to razem z tymi kamieniami piąty rok )

Dzika plaża, oprócz oczywistych zalet takich jak cisza i spokój, pełna była także różnych niespodzianek:

Obrazek
Obrazek

Wróciliśmy do domu, obmyliśmy się słodką wodą i poszliśmy plażą do Tribunj, gdyż koło plaży znajdować się miała dobra jadłodajnia. Znaleźliśmy ją, jednak nie skorzystaliśmy, ale zaplanowaliśmy taki sam spacer połączony z jedzeniem na dzień następny. Spacer plażą nie był długi, więc udaliśmy się w drogę powrotną do Vodic i poszliśmy coś zjeść. Albo zjedliśmy w domu. Nie jestem pewien. Jakoś tak nie mogłem się na niczym skupić, ponieważ z każdą godziną ciało piekło mnie coraz bardziej... Monię też...
Tak, słońce w maju jest ponoć zdradliwe, a my wyskoczyliśmy na plażę na kilka godzin z filtrem +30.
Jak dzieci. Takie duże, a takie głupie dzieci...
Efektów się domyślacie: poparzenia słoneczne.

To była niedziela, to pamiętam dobrze, bo wszystkie apteki w Vodicach zamknięte na cztery spusty.
W Internecie, dzięki jakiejś lokalnej stronie udało mi się odnaleźć apteki, które miały w niedzielę dyżury; najbliższą dla nas była apteka w Sibeniku. Był już wieczór i mieliśmy tylko 45 minut do zamknięcia. Szybki telefon, w Cro chyba wszyscy znają angielski. Ubraliśmy się - niestety - bo nie wypadało jechać nago i w tempie ekspresowym pojechaliśmy do centrum Sibenika, do ljekarni. Tak, jesteśmy na południu - tak, stanę przed bramą wjazdową na zakazie, tak, mam to w dupie.
Gdybyśmy sprzedawali Skodę i ktoś zadzwoniłby z pytaniem: "panie, a jaką ma tapicerkę?" to tamtego dnia odpowiedziałbym: "bolesną..."
Cena nie gra roli, chcemy żyć. Panthenol w żelu, pani da nam taki lepszy. Myślę, że oboje byliśmy już odpowiednio różowi.

Reszta wieczoru upłynęła nam na wzajemnym smarowaniu się, ale nie było w tym nic erotycznego.
W nocy oboje żałowaliśmy, że nie umiemy spać lewitując...


DZIEŃ 9 - NIEDOTYKALNOŚĆ

To będzie chyba najkrótszy wpis.

One day off.
Nic nie zrobiliśmy. Pochodziliśmy trochę po Vodicach.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Potem poszliśmy plażą do Tribunj na "Oradę z grilla" i piwko w polecanej na tym forum smażalni. Danie było jak najbardziej poprawne, a podczas posiłku towarzyszył nam kot, który jasno dawał nam do zrozumienia, że wymaga swojej doli i nie przyjmuje do wiadomości żadnej formy odmowy. I tego dnia trochę zmokliśmy, ale był to przyjemny deszcz...

Nie byłbym teraz sobą, gdybym nie zrobił jakiegoś wtrątu motoryzacyjnego we wpisie, w końcu za fana motoryzacji się uważam. Właśnie wtedy, w Tribunj, zrozumiałem po co powstały kabriolety. Nawet jeśli są tylko Oplem Astrą.

Obrazek

Będąc jeszcze sekundę przy wątku motoryzacyjnym, to szwędając się przez Vodice natknęliśmy się na taki:

Obrazek

A na parkingu przed mariną stał taki:

Obrazek

I pomyśleć, że TAKIE COŚ ma pod maską trzy cylindry i blister baterii paluszków! Nie ważne, że łącznie generuje to ponad 360KM... Ale trzy cylindry? Jak to w ogóle brzmi? Czy ten silniczek jest w ogóle słyszalny zza szumu prądnicy? Czy ktoś wie dokąd ten świat zmierza? ;)

W każdym razie, po obiedzie wróciliśmy plażą do miasta, a resztę dnia i wieczoru spędziliśmy na słodkim "nienierobiemiu" i uzupełnianiu izotoników.

Obrazek
( nie pijcie Ożujsko, bo to takie ichnie Tyskie, czyli "prawie jak piwo"... )

Jak dnia poprzedniego, było dużo nagości i wzajemnego dotykania się... tak, dobrze się domyślacie, nie było w tym przesadnej
przyjemności ;)
Wieczór spędziliśmy także na pakowaniu się, gdyż był to nasz ostatni dzień w Vodicach, a następnego dnia mieliśmy ruszyć do
Dubrovnika.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 22.08.2016 11:06

Większe fotki i o wiele lepiej się ogląda waszą relację tak trzymać :D :papa:

Jest fajnie... :wink:

Pozdrawiam
Krzysiek
andy13
Globtroter
Posty: 38
Dołączył(a): 22.04.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) andy13 » 02.05.2017 07:34

Wątek stary, ale może ktoś zaglądnie lub skorzysta.... można by od własnych pierwszych raz, ale nie czas (grubo przed dwudziestądrugą jest) i nie miejsce. Pytanie- uwaga - autorzy z uporem maniaka omijali cudne miejsce kilka chwil za Vodicami - Tribunj. Tak, wiem, wiem, dnia ósmego zaszedł był do Tribunj, ale tylko w pobliże - do mariny od strony Vodic. Cały urok miasteczka, klimat i cudne - porównując z większym sąsiadem - widoki zaczynają się właśnie za... mnie zachwycił widoczek z minitarasu rezerwowanego via internet 30 kilometrów przed dotarciem - całkowicie w klimacie toskańskim- na cyprysowe wzgórze (jak się okazało - cmentarne, co w zupełności nie zmienia o gram mego nad nim zachwytu). Spokój, klimat, ribarska noć - fantastyczne miejsce, polecam
Monia zwana Krufką
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 58
Dołączył(a): 26.12.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monia zwana Krufką » 22.06.2018 22:29

EPILOG - WPIS O TYM, ŻE JESTEŚMY NIEDOSKONALI

I tak minęły dwa lata od naszej dziewiczej chorwackiej wyprawy.
Wątek umarł nagle i bez zapowiedzi, a my przez tak długi czas nie podjęliśmy próby reanimacji. Napiszę szczerze, że mieliśmy kilka prób, aby usiąść, wybrać fotki i zredagować kilka zdań, ale zawsze coś okazywało się ważniejsze, pilniejsze... Poza tym po czasie okazało się, że obraz nie jest już tak klarowny jak był na świeżo, a pewne myśli umknęły gdzieś w czasie. I tak o to jesteśmy tu dziś, w czerwcu 2018.

Nasz wpis skończył się w momencie, gdy wybieraliśmy się do Dubrovnika. Owszem, dojechaliśmy, miasto obejrzeliśmy i obudziło w nas swoiste uczucie schizmy - o ile miasto samo w sobie jest świetne, to poziom skomercjalizowania go wzbudził w nas wręcz poczucie obrzydzenia. Do tego stopnia, że "Dubrovnik" stał się dla nas pewnym wyznacznikiem na skali komercji. Taka skaza pewnie na całe życie.

Wartym wspomnienia była także przygoda, gdy Dubrovnik opuszczaliśmy. Znaczy teraz, gdy patrzymy na to z perspektywy czasu to nazywamy to przygodą, ale wtedy, w okolicach trzeciej nad ranem "gdzieś na bezdrożu" był to horror. Wyobraźcie sobie: pędzicie zawrotne 90 km/h swoją Skodzinką po pięknej, szarej dalmackiej drodze, widzicie w świetle reflektorów leżącą na środku pasa foliową reklamówkę... która po kilku sekundach okazuje się nie reklamówką, a... wielkim kamieniem. Dźwięku przelatującego pod podwoziem głazu nie umiem opisać - był mieszanką wszystkiego. Auto podskoczyło, zgasło i skończyło jazdę na poboczu.
Chyba kwadrans leżałem z każdej strony i starałem się przeprowadzić "damage control" przy latarce. Miska olejowa w ekstrawaganckim kształcie, odkształcony bak paliwa... Po osiemsetnej kontroli, że jednak nic z nikąd nie cieknie, po dwunastu kontrolach stanu oleju i płynów odpaliliśmy samochód... żadna kontrolka się nie świeci, można jechać... Po kwadransie stop i ponowna kontrola wszystkiego. Chyba opatrzność nad nami czuwała. Dojechaliśmy na Węgry, nad sam brzeg jeziora Siofok.
Dopiero w polsce przegląd auta od spodu pokazał zniszczenia: miska olejowa do śmieci, wgnieciona bardzo mocno i dosłownie centymetr brakował do zatkania "smoka". Kamień szurał podwozie centymetry od przewodów hamulcowych i paliwowego, ale ich nie dotknął. Na końcu samochodu spotkał się ze zbiornikiem paliwa, który odkształcił, ale nie przerwał.
Może jednak Bóg istnieje?

Wiemy, że brakuje kilku wpisów, aby naszą wyprawę na tym forum "zamknąć", ale ich już nie napiszemy.
W zamian wkleję link do filmu, który zmontowałem z naszej dziewiczej chorwackiej wyprawy.
Może nudny, może nie - ale może akurat się Wam spodoba.

Kliknij, aby wyświetlić film z youtube

W tym roku również odwiedziliśmy Chorwację, ale jej mniej popularną część, czyli Istrię.
Relację ( jeśli można to tak nazwać ) z naszego wypadu umieścimy na tym forum w kolejnym wątku. I tym razem doprowadzimy temat do końca. Będzie parę fotek, kilka filmów i cała masa fajnych wspomnień.

Do przeczytania!
Monika i Wojtek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Nasz pierwszy raz... w Chorwacji - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone