Dzień 4 - 02.07.2017
Droga przez Pelješac - plaża Jezero (Duba), wreszcie na Korčuli Niestety, tym razem nie udało się zatrzymać w naszym ulubionym punkcie widokowym na zjeździe do Breli. Szkoda było nam czasu na zbaczanie z trasy...
Pierwszy przystanek zrobiliśmy sobie na odmorište z widokiem na Sv. Jure.
Nawet nie wiem, kiedy skręciliśmy na Ston.
Droga przez półwysep przywołała wspomnienia sprzed dwóch lat
Bardzo miło wspominam pobyt w Orebiću, ale na razie nie ciągnie mnie, żeby wrócić tam na dłuższy pobyt.
Okolice Žuljany wyglądają dość upiornie (dwa lata temu opuściliśmy Pelješac przed pamiętnymi pożarami), jeszcze wiele czasu upłynie zanim te tereny odzyskają dawny blask...
Minusem (ale czy na pewno?) stacjonowania w samej Korčuli jest brak fajnej plaży "pod nosem", a że nie chcieliśmy od razu pierwszego dnia wyruszać gdzieś dalej, plażowanie tego dnia trzeba było ogarnąć po drodze. Zostało na półwyspie parę miejsc, których nie daliśmy rady odwiedzić poprzednim razem, w tym plaże za Dubą.
Auto udało się zaparkować pod oliwką na rozstaju dróg w Dubie i z całym ekwipunkiem ruszyliśmy na plażę Jezera.
Nie wiem, może sprawiły to chmury, które dość szybko pojawiły się na niebie (co widać na fotce) albo po prostu się już starzejemy, ale uważam, że szkoda wysiłku, który trzeba włożyć w dotarcie tam. Plaża nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia.
Lepsze wspomnienia mam z głównej plaży w Dubie (w części najbardziej oddalonej od miasteczka), gdzie ludzi było równie mało, a widoki przecież w sumie takie same
Woda cieplutka i spokojna. Zaliczyłam więc swoją pierwszą w tym sezonie kąpiel w Jadranie i pierwsze snoorkowanie odkąd nabyłam umiejętności pływackie
, więc cel został osiągnięty.
Chmurek przybywało z każdą chwilą, wyczułam nawet jakieś krople
Nie wróżyło to nic dobrego, więc dość szybko zwinęliśmy się do samochodu.
W Orebiću oczywiście obowiązkowe lody w Oazie
Niestety, lody na Korčuli nie wytrzymały konkurencji...
Już na promie zaczęło się wypogadzać, co dało nadzieję na pierwszy (z wielu) spacer po Korčuli.
Bez większych problemów dotarliśmy do naszego nowego lokum.
Przy samym budynku nie ma parkingu, miejsce jest zapewnione na niewielkim placyku kilkadziesiąt metrów dalej.
Jeśli chodzi o pokój, rozczarowania nie było, a widok z balkonu
Sama sobie wtedy zazdrościłam, że będę go podziwiać o każdej porze przez najbliższe 9 dni
Po wstępnym rozpakowaniu nie mogliśmy sobie darować pierwszej kawki z widokiem. Na tę okazję przygotowałam się szczególnie