Dzień 2 - 30.06.2017
Plitvickie Jeziora, czyli właściwie dlaczego dopiero teraz się tam wybraliśmy To będzie długi dość odcinek i w kilku częściach, bo kto tam był, wie, że zdjęcia można robić niemal co krok...
W dalszą drogę zwinęliśmy się dość wcześnie, bo chcieliśmy być na samo otwarcie parku. Według prognoz pogoda miała być najlepsza od rana, więc chcieliśmy wykorzystać to na maksa
Na parkingu byliśmy już parę minut przed siódmą, szlabany jeszcze zamknięte, a w kolejce stało już kilka samochodów
Było widać, że część osób zrobiła sobie drzemkę właśnie w tym miejscu.
Po wyjściu z auta zaskoczyło nas klika kropel deszczu, na szczęście potem było już tylko lepiej.
30 czerwca to ostatni dzień przedsezonowych cen biletów na Plitvice, więc zaoszczędziliśmy parę kun
Nie ukrywam, że ten fakt w jakimś stopniu wpłynął na naszą decyzję o wcześniejszym wyjeździe, inny to łatwość w znalezieniu miejsca na jeden nocleg.
Wybraliśmy wejście nr 1, chcieliśmy zacząć od dolnych jezior, które uchodzą za bardziej spektakularne, no i oczywiście ze względu na Veliki Slap.
Już przy wejściu czekał na nas dość przyjemny widok
Niestety, pierwsze zejścia w kierunku jezior były zataśmowane
Widoki z góry jednak nie pozwalały się zbyt szybko zniechęcić, pomimo, że jeziora jeszcze w cieniu, ale przynajmniej bez tłumu ludzi
W końcu udało się bliżej przyjrzeć jeziorom. Nieliczni turyści pozwalali w ciszy i spokoju (pomijając oczywiście szum wody) spacerować i bez blokowania przejścia robić tyle zdjęć, na ile miało się ochotę
Niestety, przy najbardziej chyba znanej kładce znów natknęliśmy się na taśmy
Wróciliśmy się zatem w kierunku przystani nad Jeziorem Kozjak...