Brela - tu nie ma, o czym pisać. Albo się ją kocha, albo nienawidzi. Dla nas ma szczególne znaczenie, bo to nasz "pierwszy raz" w Cro.
Trzeba przespacerować się promenadą wcześnie rano, kiedy
wszyscy jeszcze śpią, odwiedzić jedną z plaż w rejonie Uvali Vrulja czy spojrzeć na Brelę z góry, a wtedy jest duża szansa na zakochanie się w tym miejscu.
Pobyt tam był specyficzny dla nas, bo świadomie zrezygnowaliśmy z dalszych wycieczek, postawiliśmy na totalny relaks
Może nie za rok i nie za dwa, ale pewnie jeszcze zatęsknimy i znów kiedyś spędzimy tam parę dni.
Hvar był zupełnie nowym doświadczeniem. Była to pierwsza wyspa, którą odwiedziliśmy na dłużej - nie biorę pod uwagę Pagu, bo to dla mnie taka
wyspa-niewyspa, już Pelješac ma dla mnie bardziej wyspiarski charakter.
Oprócz największych miejscowości panuje tam totalny spokój, mnóstwo przestrzeni, puste drogi. Wydaje mi się, że trudniejszy dostęp (promy), plaże, do których trzeba dojechać, dojść, a nawet dopłynąć czy "ograniczenie terenu" eliminuje sporą grupę turystów. Zresztą ja sama jeszcze dwa-trzy lata temu myślałam, że wyspy nie są dla mnie, co tam niby można robić, a tu już za niespełna trzy miesiące odwiedzimy kolejną
Zachwyciły mnie miasta Hvar i Stari Grad, zatoki Pokrivenik i Malo Zaraće, ale tak naprawdę nie było miejsc czy sytuacji, które by totalnie rozczarowały czy zniechęciły do Hvaru.
Na pewno chcę tam jeszcze wrócić, bo tydzień to jednak za mało...
Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się w kolejnej relacji