Pomysł wyjazdu do Chorwacji zrodził się w naszych głowach (właściwie w głowie męża) gdzieś w maju. Dla mnie taka podróż wydawała się niemożliwa, niczym wyprawa na Marsa. Do tej pory nie "szlajałam" się po świecie, nie licząc wycieczki do Pragi w 2003 i zwiedzenia Republiki Białoruś jeszcze za czasów ZSRR.
Ale ziarenko zostało zasiane i kiełkowało w mojej głowie w zastraszająco szybkim tempie. Buszowałam w internecie jak szalona w poszukiwaniu informacji o CRO. Odkryłam to forum, które oceniam jako kopalnię wiedzy potrzebnej do przygotowań, wyjazdu i pobytu w Chorwacji. Nagle też okazało się, że wielu naszych znajomych juz tam było i oceniają wyjazd bardzo pozytywnie.
Ostatecznie wybór padł na Środkową Dalmację i miejscowość Baska Voda. Wreszcie po ustaleniu wszystkich uczestników podróży (mąż, starsza młodzież w składzie: 2 synów 17 i 21 lat+ dziewczyna syna starszego lat 18 no i ja), zapakowaniu wszystkich potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy, 5 lipca wyruszyliśmy na upragnione wakacje.
Towarzyszyła nam samochodowa maskotka w osobie? dzika, który pilnował, aby nawigacja dobrze działała: