Dubrownik i koncert pod balkonem
W planie naszego pobytu w CRO znalazł się oczywiście Dubrownik. Wyjazd -13 lipca, godzina 6.30. Znów nie śpię z emocji, kiedy już tę perłę Adriatyku zobaczę na własne oczy. Młodzież zostaje. Dla nich godzina szósta, to jeszcze noc.
Idziemy po auto na parking. Szukamy klucza od bramy w umówionym miejscu - nie ma. Marco, właściciel i opiekun parkingu, nie odbiera telefonu. Pisze mu kilka smsów. Bez odzewu. Odpisuje po godzinie "klucz jest tam i tam". Szukamy znowu - na próżno.
Znów sms do Marca. Przyjeżdża, szukamy razem. Okazało się, że któryś z użytkowników parkingu, zapomniał zostawić klucza.
Wyruszyliśmy dopiero przed 9-tą. W Dubrowniku byliśmy o zupełnie nieodpowiedniej porze (przed 11-tą), w związku z czym mieliśmy wielki problem ze znalezieniem miejsca na parkingu. Na mury weszliśmy w największy skwar. Dobrze, że zabrałam kapelusze, bo bez nich udar słoneczny byłby na bank.
Kolor wody i przepiękne widoki rekompensowały jednak wszystko
. Po prawie trzech godzinach wędrówki po murach i wydawania z siebie okrzyków zachwytu, popełniłam błąd. Zeszliśmy z murów po 2/3 trasy. Zobaczyłam po prostu jakieś zejście, spytałam spotkanego Chorwata, czy już "izlazujem", na co on odparł "izlazujem", więc zleźliśmy. Szybko pobiegliśmy na lody i dopiero wtedy stwierdziłam, że to jeszcze nie był koniec murów. No, ale co tam, będzie pretekst, żeby dokończyć wycieczkę (mam nadzieję, że za rok).
Dubrownik już tyle razy był prezentowany tu na forum, więc moje skromne zdjęcia nie będą wielkim wydarzeniem. Ale zdjęcia robiłam i parę ujawnię.
Chabry z poligonu gdzieś po drodze:
Kilka zdjęć z trasy:
Dubrownik:
Zaciekawiło mnie boisko do kosza:
i plaża tuż pod murami:
Morska mijanka:
Podglądaliśmy Adriatyk przez otwór strzelniczy:
Marina:
Skutery w ulicznym lustrze:
i palma przy Imperialu:
Potem był obowiązkowy spacer po Starym Mieście i boskich, wąskich uliczkach, fontanna Onufrego i wszystko, co naszym zdaniem, należało zobaczyć.
Z żalem opuszczaliśmy Dubrownik
:
Po dniu pełnym wrażeń czekała nas jeszcze niespodzianka. Wieczorem, pod naszym balkonem, orkiestra zagrała koncert muzyki George'a Gershwina z moją ulubioną Błękitną Rapsodią. Naprawdę byłam w raju....
Orkiestra stroi instrumenty:
I zaczęła grać: