Narciarska huśtawka w Nassfeld

Roxi napisał(a):... GoPro ...

Oj zazdroszczę

Ja z nart to tylko szurane biegówki , ale z przyjemnością poszusuję sobie z Wami.

pzdr

Jak góry to jestem obowiązkowo, jeszcze zapowiedź GoPro

Jestem koleżanki Roxi wiernym czytelnikiem. Nie będę spał tylko czytał. Pozdrawiam

longtom napisał(a):Ja z nart to tylko szurane biegówki , ale z przyjemnością poszusuję sobie z Wami.

Hej Tomek
Tras biegowych w Nassfeld jest od groma. Na mapce była nawet zaznaczona trasa 50km. Nie wiem czy mi się dobrze wydaje, że w Tropolach jest rozgrywany puchar świata w biegach...

kataryniarz napisał(a):Jak góry to jestem obowiązkowo, jeszcze zapowiedź GoPro

Mam nadzieję, że reszta relacji będzie czytana nie z obowiązku, ale z przyjemności

darek1 napisał(a):Jestem koleżanki Roxi wiernym czytelnikiem. Nie będę spał tylko czytał. Pozdrawiam

Zapraszam, zapraszam

Dzień 2- niedziela: Pierwsze szusy

Pobudka, śniadanie i jazda na stok

Niedzielne szusowanie zaczęliśmy wjazdem najdłuższą gondolową kolejką w Alpach- Millennium Express, która w 17 minut dowozi narciarzy na stoki, pokonując ok. 6 000m.











Kolejka staruje z Tropolach, gdzie jest kilka ogromnych parkingów. Z najdalszych parkingów do wejścia do gondolek jest sporo dreptania, co w butach narciarskich nie jest zbyt przyjemne, więc Austriacy rozwiązali problem w ten sposób:









Tak zacna gondola nazywana przez nas bańką wwiozła nas na Kofel Center, skąd roztaczały się cudne widoki. Nie zatrzymaliśmy się tam zbyt długo, bo ilość osób zniechęcała nawet do robienia zdjęć.
Za to było bardzo kosmopolitycznie. Języki tak się mieszały, że aż mi się śmiać chciało- włoski, czeski, niemiecki, węgierski, a nawet chorwacki!
Coś tam jednak cyknęliśmy i w drogę.





Dodam mapkę, żeby wiadomo było co, gdzie i jak



Zjechaliśmy trasą nr 45/40 do Trogl Skiplatz, gdzie trochę pogrymasiliśmy na kolejki do wyciągu.



Ruszyliśmy na drugą stronę ośrodka, czyli Garnterkofel. Tutaj nie mogliśmy sobie odmówić malutkiej sesji zdjęciowej. Ogólnie było to nasze ulubione miejsce w całym ośrodku, więc będzie sporo fotek z tych okolic.













Cdn

Na niebieskich to sobie ludziska nie pojeżdżą...

FUX napisał(a):Na niebieskich to sobie ludziska nie pojeżdżą...

Fakt, na mapie praktycznie same czerwone trasy.
Są to jednak "nieoszukane" czerwone trasy- jest ścianka, ale za chwilę wypłaszczenie. Na Penken/ Mayrhofen były niby czerwone trasy, ale wszystkie można by śmiało przekwalifikować na czarne. Z kolei na lodowcu wszystkie czerwone to w rzeczywistości trasy niebieskie.

I tak to z tymi kolorami jest

Ależ koleżanka jest wysportowana i jeszcze do tego chodzi w mróz w podkoszulku . Czy oby nie za zimno

I ja pooglądam, poczytam,
Pięknie słonecznie, uwielbiam taką pogodę na nartach.

Mialam właśnie zapytać, ale już wiem, niebieskich tam mało.
Z nami jeździ sześciolatek, wiec póki co dla nas narty a'la Lofer

darek1 napisał(a): Czy oby nie za zimno

Kolego Darku, bardzo dziękuję za troskę, ale nie zmarzłam

-Katka- napisał(a):I ja pooglądam, poczytam,
Pięknie słonecznie, uwielbiam taką pogodę na nartach.

Miło, że jesteś.
Narty w słońcu, to jest coś niesamowitego. Buzia sama się śmieje, energia rozpiera

-Katka- napisał(a):Mialam właśnie zapytać, ale już wiem, niebieskich tam mało.
Z nami jeździ sześciolatek, wiec póki co dla nas narty a'la Lofer

Hmmm widzieliśmy tam nawet sporo maluchów w szkółkach. Dzieciaczki opatulone od stup po czubek głowy, jadące w pełnym skupieniu z rękami rozłożonymi na boki to widok, który mnie za każdym razem rozczula

Roxi napisał(a):
Hmmm widzieliśmy tam nawet sporo maluchów w szkółkach. Dzieciaczki opatulone od stup po czubek głowy, jadące w pełnym skupieniu z rękami rozłożonymi na boki to widok, który mnie za każdym razem rozczula

nasz Młodziak ( w tym roku skończy 7 l) już 4 sezony śmiga w tym Czechy- Rokytnice i Alpy Lofer,
wiec już w sumie nieźle jeździ,
czasami nawet wg mamusi za szybko
ale jednak jak jest więcej niebieskich w Alpach czujemy się z nim pewniej
chodzi też o to, że mniej się denerwujemy o niego co "wykozakuje"
Ale przepięknie na tej huśtawce, zapiszę namiar na przyszłość .

-Katka- napisał(a):Ale przepięknie na tej huśtawce, zapiszę namiar na przyszłość .

W takim razie lecimy dalej

Pierwsze szusy cd

Po wszystkich ochach i achach szusnęliśmy naszą ulubioną trasą, trasą nr 4… i to dwa razy





Słońce szalało na całego, nowe mega ciepłe rękawiczki okazały się za ciepłe i momentami jeździliśmy bez nich. Kurtki, chociaż leciutkie, wiosenne też okazały się za ciepłe. Zdjąć ich nie było jak, więc przyszedł czas na odpoczynek.



Nassfeld obfituje w niezliczoną ilość barów. Co rusz widać gdzieś było drewniany domek i ogrom nart dookoła niego. My upatrzyliśmy sobie taki jeden i jak planowaliśmy odpoczynek to praktycznie zawsze tam







Jak odpoczywać, to odpoczywać



Było tak przyjemnie, że najchętniej zostałabym tam jeszcze trochę czasu. Muzyka co prawda głośna, ale zachęcająca do podrygów. Ludzie tańczący przy stoku w butach narciarskich to naprawdę niezwykły widok
W końcu się ruszyliśmy, chociaż muszę przyznać, że zrobiłam to niechętnie
Postanowiliśmy zobaczyć jak wyglądają stoki w okolicach Kronalpe.

Zjechaliśmy trasą nr 7 do wyciągu Garnitzen II.



Kilka zdjęć z wyciągu z widokiem na trasę nr 8 i 9.













Obydwie trasy okazały się być całkiem fajne. Idealne nachylenie, ludzi właściwie nie było.
Po kilku zjazdach wracamy na Gartnerkofel, ale trochę wyżej niż ostatnio, bo na wysokość 1951m.
Wyciąg trochę leciwy i długo wjeżdżamy na górę, jest za to czas na robienie zdjęć















cdn

darek1 napisał(a):.......

Odpuść te „finezyjne" dywagacje...

Ależ pięknie !
I jaka pogoda Wam się trafiła
Ja już przebieram nózkami ...

z szusowania najbardziej jednak lubię te chwile... w knajpie na górze z 'bursztynem' i powalającym widokiem bieli ładniutko

te kiero napisał(a):z szusowania najbardziej jednak lubię te chwile... w knajpie na górze z 'bursztynem' i powalającym widokiem bieli ładniutko

Jakie chwile ma kolega na myśli. Chwile z piwkiem z pianką w ręku czy chwile z koleżanką Roxi sam na sam. Nie bardzo się orientuję o co koledze tak de facto chodzi