Alpy są blisko, są duże, są fajne, są różnorodne i dają mnóstwo możliwości. Nie powiem, że zjeździłam całe - bo zjeździłam zdecydowaną mniejszość. Mimo to zachciało nam się czegoś nowego, czegoś innego... Poza tym zapałaliśmy żądzą urlopu zimowego w ciepłych krajach - a że urlop nie jest z gumy i jednak kosztuje postanowiliśmy połączyć jedno (narty) z drugim (w miarę ciepłym krajem). Wyszedł z tego ciekawy mix. Tak więc proszę Państwa - zapraszam do Andory, a konkretnie w rejon narciarski Grandvalira!
Dzień 1 - Wskazówki dojazdu
Urlop nie jest z gumy, Andora jest daleko czyli wybór jest prosty - lecimy samolotem i na miejscu wypożyczamy samochód. Dolecieć można w dwa miejsca - do Tuluzy albo do Barcelony. Wybieramy opcję drugą bo - (i) przy okazji można zwiedzić Barcelonę i (ii) wypożyczenie samochodu w Hiszpanii jest znacznie tańsze niż we Francji.
Wczesnym popołudniem przylecieliśmy do Barcelony, udaliśmy się do wypożyczalni, wsiedliśmy w srebrną strzałę w postaci Forda Focus, nastawiliśmy GPSa i pognaliśmy na północ.
Jakieś 80 km za Barceloną zorientowaliśmy się, że w wypożyczalni zostały nasze kurtki telefon do wypożyczalni czy kurtki aby na pewno tam są, w tył zwrot, pognaliśmy na południe, zabraliśmy kurtki, przestawiliśmy GPSa i znów na północ. Droga całkiem miła, dość długo jedzie się autostradą, jest fajnie. W pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że chyba jedziemy w złym kierunku okazało się, że współrzędne geograficzne na stronie hotelu nijak się miały do tego gdzie on rzeczywiście jest i wskazywały na jakąś uroczą przełęcz we francuskich Pirenejach, 50 km w zupełnie innym kierunku. Ale co tam - francuskie Pireneje w środku nocy też są urocze . W końcu mocno po 22 meldujemy się w hotelu w El Tarter. Szybkie wypakowanie samochodu i udajemy się na poszukiwanie jedzenia. Tu objawiła się pierwsza wyższość Europy południowej nad północną - przed 23 można było wybierać i przebierać w otwartych lokalach podobna próba w Austrii kilkakrotnie kończyła się zakupem paluszków na stacji benzynowej (o ile ta była otwarta ). Przed 1 padamy spać i tak kończy się pierwszy dzień urlopu.