Adres (ale nie nazwę) noclegu miałam wpisany w nawigacji, więc pewnie zatrzymaliśmy się w bocznej uliczce Kamena Vourla. Wysiadamy, a tu dylemat- do wyboru mamy co najmniej sześć pensjonatów; z jednego rusza w naszym kierunku starsza pani i usiłuje zakwaterować nas w swoim domatio. Za nic nie mogę sobie przypomnieć nazwy tego czegoś co sobie zarezerwowałam, bo nawet nie starałam się zapamiętać. Decydujemy się wrócić na główną ulicę i poszukać knajpy z internetem. Udało się, zamieszkaliśmy w Aleksandros.