No to jak jesteście to możemy iść dalej
.
Tak jak mówiłam/pisałam wcześniej tym razem powynajdywałam sobie takie różne mniej przewodnikowe miejsca ...
Całkiem niedaleko ajfelki znajduje się tzw.
Mur Pokoju - Mur pour la PaixMur Pokoju (Mur pour la Paix), odsłonięty w marcu 2000 r. na Polach Marsowych pomiędzy Szkołą Wojskową a Wieżą Eiffla, jest dziełem artystki Clary Halter i architekta Jeana-Michela Wilmotte'a. Składa się z metalowego szkieletu, przyozdobionego drewnem, stalą nierdzewną i szkłem.
Mierzy 16 m długości, 13 m szerokości i 9 m wysokości. Na dużych fasadach ze szkła napisane jest słowo "pokój" w 49 róznych językach, w tym po polsku. Dzieło to nawiązuje do Ściany Płaczu w Jerozolimie, ponieważ turyści mogą pozostawiać tam karteczki z pokojowym przesłaniem.
Pomnik ten od wielu lat budzi wielkie kontrowersje. Jego przeciwnicy zwracają uwagę, że Mur Pokoju stoi w miejscu, które jest symbolem wojny. Pola Marsowe biorą bowiem swoją nazwę od Marsa, rzymskiego boga wojny. W tym miejscu spotyka mnie mało sympatyczna przygoda, która wywiera wpływ na całe moje dalsze życie
... Mianowicie ... Kiedy tak sobie stoję i podziwiam powyższe "dzieło" obstępuje mnie nagle kilkunastoosobowa grupka dzieciaków ... Podtykają mi pod nos jakąś ankietę czy cuś tłumacząc, że jeśli ją podpiszę to pomogę dzieciom w Afryce. Ludków jest sporo i napierają na mnie dosłownie z każdej strony. Początkowo słuchałam co mówią, potem chcę się już tylko uwolnić co wcale nie jest łatwe. W tym momencie słyszę jakieś głośne okrzyki w języku francuskim. Grupka rozpierzcha się momentalnie. Okazało się, że jakiś przechodzący locals widząc co się dzieje, postanowił mnie uratować
. Nie był co prawda na białym koniu... ale zawsze to coś
.
Gościu podszedł do mnie ostrzegając, żebym na przyszłość bardziej uważała i wskazał mój do połowy rozpięty plecak ...
Te małe cwaniaczki zagadują Cię, a ich kolesie w tym czasie ograbiają
.
W moim przypadku zabrakło im parę, paręnaście sekund ...
Od tej pory wybierając się na jakieś zwiedzanie zabieram ze sobą tylko niezbędne minimum (prawda
Mysza ?). Jeśli nie muszę nie zabieram żadnych dokumentów a i kasy tylko tyle ile przewiduję wydać ...
No dobra ... opuszczam mało gościnne dziś dla mnie Pola Marsowe ...
Tutaj zauważam, że coś jest "nie halo" z moim dużym aparatem ... Coś mu się poprzestawiało i robi jakieś takie białe zdjęcia
... No to biorę do ręki małpkę ...
Mój następny cel to ulica
Avenue Rapp 29 .
Budynek jest doskonałym przykładem architektury secesyjnej, za jego projekt architekt Jules Lavirotte otrzymał pierwszą nagrodę w Concours des Fac...... jakimś tam ważnym konkursie z 1901 roku. Motywy kwiatowe i zwierzęce na ceramicznych płytkach i tynku splatają się z postaciami kobiet. Tworzą kompozycje o wyraźnie erotycznych podtekstach, dość ryzykowne w dawnych czasach ...Ja tam erotyki żadnej nie widzę, ale taki tarasik na górze mogłabym mieć
...
Przechodzę przez Sekwanę i jestem tuz obok ...
Flamme de la Liberté (Płomień Wolności) to wierna replika płomienia Statuy Wolności, ofiarowana mieszkańcom Francji przez darczyńców z całego świata jako symbol przyjaźni francusko-amerykańskiej z okazji setnych urodzin gazety "International Herald Tribune". 3,5-metrowy pomnik wykonany jest z pozłacanej miedzi i stoi na piedestale z szaro-czarnego marmuru. Jego budowa pochłonęła 400 tys. dolarów. Pomnik został odsłonięty 10 maja 1989 r. przez ówczesnego mera Paryża Jacques'a Chiraca.
Pomnik został umieszczony niedaleko północnego zakończenia mostu Pont de l'Alma. Tam właśnie 31 sierpnia 1997 r. zginęła w wypadku samochodowym księżna Diana. Płomień Wolności stał się szybko nieoficjalnym ołtarzem i pomnikiem ku jej czci.
Mieszkańcy i sympatycy księżnej zbierali się tam, zostawiając znicze, kwiaty i pamiątkowe kartki. Do dziś spora część turystów sądzi, że rzeźba ta wzniesiona została specjalnie dla "księżnej serc". Niby zwyczajny wjazd do tunelu ... A jednak ciarki mnie przechodzą ...
Schodzę do uwielbianego przeze mnie paryskiego metra ...
... i jadę do tego obrzydliwca