Powoli kończy się nasz majowy wyjazd, ale nie jest źle, bo pozostało jeszcze 90 DDW powiem Wam, że zawsze jest żal stąd wracać, ale z perspektywą powrotu za 3 miesiące jest dużo lżej w życiu bym nie pomyślała, że będę w jednym roku dwa razy w Cro
Oczywiście - co do Dubrovnika - pandemia swoje robi, ale rok temu w czasie pandemii było dużo więcej ludzi, stąd zdziwiły mnie totalne pustki.
Na Peljesacu ruch znikomy, odwiedziliśmy naszą kochaną Żuljanę, która wyglądała...strasznie to że w tym czasie jest zapomniana - rozumiem, ale brud i syf, który tam panował, to jakiś dramat. Rodzice byli zszokowani, bo zauważyli, że małe miejscowości, które poznali, są wychuchane i czyste, a tam taka niespodzianka. Dziwili się nam, jak może się nam podobać tamta mieścina
Odwiedziliśmy konobę Perna, która trzyma poziom, ludzi było całkiem sporo. Byliśmy też w Matusko po wina, ceny w tym roku w przedziale 20-90 kun za butelkę, jakbyście chcieli znać cenę za jakieś konkretne wino, to pytajcie, bo mniej więcej pamiętam aktualnie trwa festiwal win na półwyspie i ta winiarnia w nim uczestniczy. Degustacja wina bez festiwalu: za free. Degustacja podczas festiwalu: 35kun wino + chleb, 50kun wzbogacone o ser, 70kun wzbogacone o prsut. Byliśmy tam drugi raz i drugi raz obsługa zrobiła na nas bardzo złe wrażenie
Odnośnie truskawek - chorwackie mają dużo więcej słońca i są przepyszne, co więcej nie ma takich akcji jak u nas, że ładne i duże są na górze opakowania, a na dole czeka na nas dżem. Słodkie, świeże, kształtne, PRZEPYSZNE
W Zaostrogu pojawiło się trochę więcej ludzi, jest też trochę Polaków. Widać, że miejscowości przygotowują się do sezonu, w Makarskiej przy promenadzie połowa restauracji już otwarta, w pozostałych remonty i sprzątanie.
Pod koniec wyjazdu mogę podsumować, co NIE podoba mi się w maju:
- zdecydowanie zimniejsza woda (no ale my się kąpiemy ),
- brak lokalnych owoców typu arbuz, figi, melony. Ale truskawki nadrabiają