Na tapet wjeżdża temat aktualny, czyli covidowy
Siedzimy na tarasie, popijamy winko z Kuny, celebrujemy każdą chwilę. A więc czas na krótki wątek.
Testy antygenowe zrobiliśmy w poniedziałek po południu (ważne przez 48h), wydano nam zaświadczenie o wyniku w języku angielskim. Wynik zadowalający - dopiero wtedy mieliśmy pewność, że jedziemy na 100% i zaczęliśmy się pakować
Sytuacja na granicach:
-Czechy luz,
-Austria za Roadhouse ustawiony punkt kontrolny, gdzie dwóch policjantów pokazywało każdemu ręką, by dalej jechać. Tutaj uwaga: bardzo mocno czepiali się przy zakupie winiet, że nie mieliśmy maseczek z filtrem, a materiałowe. Grozili nam 100e mandatu. Najlepsze jest to, że policja kompletnie nic nie mówiła, a chodziliśmy jeszcze obok nich w tych maseczkach, natomiast to sprzedawca winiet komentował i mocno panikował
-Słowenia luzik,
-Chorwacja sprawdzanie dowodów i co któryś samochód testów. Auto przed nami sprawdził same paszporty, u nas dowody i testy. Kontrola testów to rzucenie okiem czy zgadzały się dane na dowodach z danymi na testach. Nic więcej
Teraz napiszę trochę jak wygląda sytuacja na miejscu. Byliśmy w Makarskiej i takich pustek tam nie widziałam, kilka aut na polskich numerach, reszta miejscowi.
Nasza miejscówka to Zaostrog, mała wioska, w której jesteśmy już trzeci raz. Nim zdecydowaliśmy się na ponowny przyjazd tutaj, skontaktowałam się z właścicielem czy jest coś otwarte. Matko - o noclegu napisze coś później - skontaktował się z właścicielami pobliskiej restauracji Bracera (która jest najlepszą w okolicy i sąsiaduje z naszym domem) i poinformował nas, że ruszają od 20.05. Dał też znać, że otwarty jest sklep i jedna konoba bliżej portu. Więcej nam nie było trzeba, sklep i Bracera wystarczają
Ruch w Bracerze spory, menu mocno ograniczone, ale jest z czego wybierać. W tej drugiej konobie jest dostępnych tylko kilka pozycji z menu. W sklepie jedynie mniej owoców i warzyw. Wszystko inne zamknięte, ani piekarnia, ani kantor (można wymienić w Tisaku, aktualnie 100e = 722 kun), ani straganów z pamiątkami czy owocami.
Plaża po jednej stronie :
Plaża po drugiej stronie jest nasza:
Dziś urządziliśmy sobie spacer do Drvenika i tam o dziwo lipa totalna z konobami. W górnej części otwarty tylko jeden punkt z lodami (żadnej restauracji), a w dolnej otwarte tylko Bistro La Locanda, leżące pod sam koniec miejscowości. Wszystko inne zamknięte, ale widać, że przygotowują się na otwarcie sezonu, sprzątają, remontują, oczyszczają plaże. Zaskakujące jest to, że w małym Zaostrogu są otwarte aż dwie restauracje
a w większym Drveniku taka lipa.
Liczba turystów w Zaostrogu totalnie w naszym stylu, można ich wszystkich zliczyć
dziś na plaży byliśmy tylko my plus dwie miejscowe panie z apartamentu obok. Podczas spaceru widziałam, że w dalszej części miejscowości jest trochę turystów na campach, ale to naprawdę trochę. Aut na polskich numerach sztuk 2, w tym jedno nasze
jestem zachwycona tymi pustkami
woda w Jadranie mocno orzeźwiająca, oczywiście my kąpiele zaliczyliśmy, temperatura taka jak Kołobrzeg w sierpniu
Dzikie plaże puste:
Chciałam jeszcze zauważyć, że dzisiejszy dzień był bardzo obfity w delfiny
po porannym wpisie widzieliśmy jeszcze kilka sztuk, a przed godziną dwa duże pływały bardzo blisko plaży. Zastanawiamy się, czy mają teraz gody czy może to normalne w maju, że jest ich aż tyle. A może to spokój na wodzie (brak motorówek i innych tego typu) przekłada się na ich obecność? Jeździmy do cro już 8 lat i widzieliśmy delfiny zaledwie 2 krótkie razy. Może ktoś potrafi odpowiedzieć, gdzie szukać przyczyny ich obecności i aktywności?
Przepraszam, że nie odpisuję Wam z osobna na zadane pytania, ale piszę na telefonie i ciężko mi wklejać cytaty. Oczywiście wszystko czytam i w miarę możliwości na bieżąco odpowiadam. Dziękuję za pozdrowienia dla rodziców, w końcu zrozumieli, w czym jesteśmy tak zakochani i staramy się również w nich zaszczepić miłość do Chorwacji. Oni pokazali mi bardzo dużo w życiu, nauczyli wielu rzeczy, teraz przyszła pora, by się odwdzięczyć i pokazać im, jak piękny jest świat i że można wstać jednego ranka w deszczowej Polsce, a tego samego dnia wieczorem znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości