Spróbowaliśmy lokalnego przysmaku-sera ricotta zapiekanego z dodatkami na słodko i pikantnie. Przekąska była bardzo dobra.
Mimo zachęt sprzedawcy nie zdecydowaliśmy się na stigghiole- grillowane jelita baranie.
Tak naprawdę pomiędzy niezliczoną ilością straganów owocowo-warzywnych były tylko cztery miejsca gdzie można było zjeść jakąś ciekawostkę. A spodziewałam się, że takiego jedzenia na ulicy będzie tu więcej.
Opuszczając targowisko kupiliśmy na drogę mandarynki. Młody sprzedawca owoce ręką pojedynczo wkładał do siatki. Mam zwyczaj sprawdzać co kupiłam zaglądając do torby, a nawet wąchając zawartość
