Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Pochlipię razem z Tobą ... aczkolwiek nie pod pinią
Dzięki za empatię, kochana jesteś (A ja z Tobą )
krakusowa
Też zawsze chlipię przy wyjeździe do domu Ale Ty masz jeszcze przed sobą Pelješac i Brač
Dobrze wiedzieć,że nie tylko ja taka "delikatna" jestem
beatabm
Muszę powiedzieć że te końcowe zdjęcia są....nieziemskie Cudo choć wygląda na bardzo groźne Taki widok na ostatniej prostej to jak wisienka na visowym torcie
No...ale zobaczysz co ta wisienka za pogodę przyniosła nazajutrz
Abakus68
Może nie uda mi się takich płytkich gumowców kupić,
No wiesz???? Jak możesz,to są firmowe sandało-klapko-kalosze z VISU!!!
beatabm
Sprostowanie: Doktor też jest CROforumowiczem - wiec spotkałaś troje
To wszystko przez to choróbsko i gorączkę.. Oczywiście,że poznałam TROJE naszych Forumowiczów, sorry Dok
Na Queen większość z prawie trzycyfrowej liczby jednostek??? Coś mnie ominęło???
Jakby to powiedzieć...tak mi to delikatnie wprowadziłaś podprogowo do podświadomości
tomekkulach
Zabawę w kotka i myszkę niedawno przeczytałem Dawno się tak nie ubawiłem-dobrze,że nie mam w zwyczaju jeść i czytać
Matko Bosko, Tomek
Ale mi tą kompilacją cytatów laurkę wystawiłeś Jak to przeczytałam " w pigułce" to mi się włos długi zjeżył Wypisz ,wymaluj Baśka W Wenecji
Jestem Twoim fanem
Nie dostałam się do Mamma Mia, ale mam pierwszego fana, you made my day
travel
Najbardziej zazdroszczę ci tych butów
Przydały się na Peljeszcu zamiast obcasów Zapraszam Cię na moją dalszą wędrówkę przez "nasz"(mój i Twój) półwysep
tomekkulach napisał(a):... W tamtej relacji więcej było Ciebie Popraw się
Tomek tamtą relację Katerina pisała dłuuuugo to i słowa umiejętnie dobierała. Z Peljesaca na Vis dotarliśmy dopiero po 9 m-cach a z Visu wyjechaliśmy prawie po 2 latach
tomekkulach napisał(a):... W tamtej relacji więcej było Ciebie Popraw się
Tomek tamtą relację Katerina pisała dłuuuugo to i słowa umiejętnie dobierała. Z Peljesaca na Vis dotarliśmy dopiero po 9 m-cach a z Visu wyjechaliśmy prawie po 2 latach
Niee.., to chyba nie w tym rzecz..Ja się chyba bardziej. ..liryczna zrobiłam
Katerina napisał(a):Jak piszę o rogačach to liryczna jestem, a jak mnie czyjś nachalny goły tyłek wkurzy, albo koopa w agawach to zaklnę szpetnie, ot co! Cała ja
rozumiem- wtedy wpychasz ówże goły tyłek w agawy:)
Jestem na "świeżo" po obejrzeniu pełnych słońca i soczystych niebieskości zdjęć u Gusi i Pawła i...z ciężkim sercem patrzę na fotki, które zaraz zamieszczę w odcinku, siłą rzeczy epatując zaglądających tu ...innym , ale jak najbardziej rzeczywistym obrazem wakacji w Cro.
Jak napisałam wcześniej, zmianę pogody wróżyły przedziwne kolory nieba i zamglonego słońca już w dzień przed naszym wyjazdem z Visu. 8 września rano wstaliśmy o 4 tej, żeby zdążyć na prom o 5.30 z Visu. Następny jest o 15tej... Wprawdzie z Komiży do przystani promowej w Visie można dotrzeć w 20 minut - nawet uwzględniając ograniczenie prędkości do 20km/h na słynnej Serpentinie - ale...trzeba wziąć pod uwagę trudny etap targania bagażu pod górę do parkingu i odstanie w bardzo długiej kolejce po bilety na prom (nawet we wrześniu o 5.30 rano tłumy chcą się dostać do Splitu, bo są tylko 2 promy dziennie dla samochodów).
Czy ciągnęliście kiedyś ciężkie walizki na twardych kółkach pod górę po chorwackich kocich łbach po 4tej rano w głęboko uśpionym , ciemnym miasteczku
Odgłosy podobne do startującego helikoptera powodują,że oprócz wysiłku, odczuwamy poczucie winy za pobudkę dla mieszkańców..,ale mamy nadzieję, że są przyzwyczajeni. Inaczej nie można wydostać się ze "starówki" Komiży, z bagażem, na jedyny poranny trajekt.
Wejście lub wjazd na pokład Petara Hektorovića wiąże się z wyścigiem i walką o zajęcie tapicerowanych siedzisk pod ścianą w obu dużych barach na krytych pokładach. W uprzywilejowanej sytuacji są piesi - bez aut - najpierw oni wchodzą na pokład i pędzą do brudnych, poplamionych, od czasów Tity nie pranych siedzeń, aby się na nich wyciągnąć i kontynuować przerwany sen. Zajmują też miejsca dla osób towarzyszących, np spóźnialskich znajomych jadących do pracy w Splicie... Niektórzy, tak autochtoni, jak i turyści potrafią centralnie położyć się - bezpośrednio na utytłanej wykładzinie na podłodze i uderzyć w kimono.
Niestety, dwu i półgodzinny rejs o 5.30 w połowie września nie dostarcza dużo frajdy - ciemno, zimno, na górnym pokładzie lodowaty wiatr, nic nie widać.. Zajmujemy niezbyt wygodne krzesełka przy stolikach, odczekujemy pół godziny, aż pierwsza fala odstoi w kolejce po kawę, po czym kupujemy tę kawę sobie - już bez kolejki
Nuda...Tępo wpatruję się w reklamy konob wyświetlanych z telewizorów, informacje o pogodzie (fatalnej) na najbliższe dni w Dalmacji Spać się chce, ale nie ma jak..
Koło nas podróżuje część ekipy oświetleniowców zatrudnionych przy Mamma Mia 2.. Hmm.., Panowie Bonda robili...
Nieopodal rozsiadła się polska rodzina - rodzice i młodociana córka z chłopakiem. Młodzi urwali się ze smyczy i wymknęli ,żeby posiedzieć sam na sam w zaparkowanym na dolnym pokładzie aucie, ale czujni rodzice przejrzeli ich plan i przyprowadzili "za ucho" z powrotem, tłumacząc, że tam im spaliny zaszkodzą
8-ma - dobijamy do Splitu..
Wyjazd z promu...
Oooołkeeej, może zanim dojedziemy do Ploče zdąży się wypadać..
Przedzieramy się przez poranny korek jadących do pracy ludzi.
Proszę zauważyć - jest przed dziewiątą, jakby nie było wciąż mamy lato, a wszystkie latarnie w mieście włączone
Stojąc na licznych światłach słuchamy wielokrotnie powtarzanej reklamy pizzerii Kokolo z muzyczką przyprawiającą o głupawkę
Przy pomocy Janusza Bajcera próbowałam rozkminić tekst...dość rozwiązły
Jednak tym razem już nas tak nie bawi, bo to co widać za oknem samochodu potrafiłoby zdołować nawet kogoś, kto właśnie dowiedział się, że wygrał parę milionów w Totka
Podróż Jadranką bez przygód, aż do okolic przed odcinkiem Jasenice..
Dokładnie na kilka minut zanim się na nim znaleźliśmy słyszymy komunikat dla kierowców o utrudnieniach drogowych..
Najpierw widzę ..dym?
Jak to się dzieje,że pali się przy tej - trwającej już kilka godzin ulewie ?
Magistrala zaczyna się blokować - przez kilkanaście kilometrów wzdłuż drogi czatują vatrogašći, a zbocza są w opłakanym stanie..
Mimo przeszkód na Jadrance udaje nam się na luzie zdążyć do Ploče na prom do Trpanja o 12.45.
Mamy nawet sporo czasu na..no właśnie - co tu robić w najbrzydszym mieście Chorwacji i to w deszczu?
W desperacji spowodowanej brakiem obiektów do sfotografowania, robię zdjęcie ...ławce - power bankowi na kei.
Już kiedyś podzieliłam się na forum taką myślą..Gdyby w Ploče było lotnisko i ktoś przyleciałby - pierwszy raz do Cro - wylądował i zobaczył architekturę miasta, to zaparłby się w siedzeniu samolotu i zażądał powrotu
Na promie lepiej nie jest...jeśli chodzi o doznania estetyczne...
Nędza.
Obserwuję bośniacką rodzinkę.
Mama i tata uczyli synka posługiwania się ta zabawką...Proces trochę trwał, po jakimś czasie znużeni rodzice odpadli nie zważając na fakt,że synek pozostał bez nadzoru
Synek jest bardzo empatyczny - daje się rodzicom zdrzemnąć - sam grzecznie i po cichu zajmuje się obserwacją pasażerów promu..Nawiązujemy kontakt wzrokowy - robię durne miny,żeby go czymś zająć i dać jeszcze chwilkę na sen jego starym
Wpływamy do portu w Trpanju
Co to jest Zvjezda Mora w takich kolorach?? Ja pamiętam ją tak..
Słyszałam kiedyś opinię,że najwięcej dni słonecznych na Pelješcu doświadczymy w Trpanju..
W ubiegłych latach potwierdziło się to ( w naszym przypadku) - nawet jak była największa kicha pogodowa to w Trpanju zawsze na kilka godzin wychodziło sunce...
Zamiast jechać od razu do Orebića i zameldować się u Vanji nr 2 (Vanja1 to ta z Komiży) postanawiamy podjechać na naszą ulubioną plażę przy campie Vrila...właściwie nie wiemy po co
Mimo koloru nieba jest bardzo ciepło ,a i deszcz ustał
Plaża jest zupełnie pusta, co nie dziwi, ruch na kempingu jakiś niemrawy - chyba wszyscy ucinają sobie drzemkę w kamperach i namiotach...
Ukłucie w sercu powoduje widok zmarniałych z powodu ostrej zimy,a następnie suszy palm...
Na kempingu kupujemy po lampce białego wina - nalanego hojnie przez właścicielkę -Niemkę i siadamy na plaży wznosząc toast za ponowną wizytę na Półwyspie
Pojawiają się istoty żywe na plaży
...i...cień palmy
To znaczy ,że wychodzi słońce
A nie mówiłam,że w Trpanju zawsze w końcu jest słońce
No to zdrówko - za dobrą pogodę
Dopiero oglądając zdjęcia zauważyłam dekor na kieliszku
Katerina napisał(a):Wejście lub wjazd na pokład Petara Hektorovića wiąże się z wyścigiem i walką o zajęcie tapicerowanych siedzisk pod ścianą w obu dużych barach na krytych pokładach. W uprzywilejowanej sytuacji są piesi - bez aut - najpierw oni wchodzą na pokład i pędzą do brudnych, poplamionych, od czasów Tity nie pranych siedzeń, aby się na nich wyciągnąć i kontynuować przerwany sen. Zajmują też miejsca dla osób towarzyszących, np spóźnialskich znajomych jadących do pracy w Splicie... Niektórzy, tak autochtoni, jak i turyści potrafią centralnie położyć się - bezpośrednio na utytłanej wykładzinie na podłodze i uderzyć w kimono.
Z tego, co piszesz, to tam niezły syf jest Nie mam o tym pojęcia, bo unikam dolnych pokładów (restauracji) na promach. Zawsze wtedy odzywa się u mnie coś w rodzaju choroby morskiej
Na górnym pokładzie Petara było elegancko, siedzenia czyste No ale my nie płynęliśmy w środku nocy, więc mogliśmy sobie siedzieć u góry. Nawet mieliśmy taki pomysł, żeby płynąć tym porannym (dla mnie - nocnym ) promem, ale szybko wybiliśmy sobie to z głowy. Z tym, że w sezonie jest jeszcze ten o 12:00...
Razem z Tobą, z łezką w oku, pożegnałam "nasz" (trochę nas się tu nazbierało zarażonych visowym wirusem ) Vis. A teraz mi tu serwujesz kolejną porcję wzruszeń w postaci jednej z moich ulubionych plaż w Cro. Camp Vrila ma wiele wad, ale na pewno nie należy do nich plaża
I słońce wyszło! To prawda, że w Trpanju świeci, nawet wtedy, gdy wszędzie indziej leje. Kiedyś (w 2010) obserwowaliśmy z tej plaży burzę w okolicach doliny Neretvy.
Vis jest cudny, ale do Półwyspu tęsknię od dłuższego czasu, więc cieszę się bardzo, że tam już dotarliśmy