Konoba ROKI'S Uciekamy od przedsiębiorczego ( w zakresie pozyskiwania klienta
) małżeństwa rolników i jedziemy dalej wśród winnic, by dobić do głównej szosy.
Co to za interesujący obiekt tam na górze po prawej...
Pisałam w poprzednim odcinku o viskim stowarzyszeniu, które aktywnie działa,aby na nowo sprowadzić na Vis ( i sprawić by się osiedlili w wiejskich osadach w głębi wyspy) potomków
pojori - dawnych mieszkańców wiosek, które - wyludnione ulegają zupełnej degeneracji..
Zachęcające działania mają niewątpliwie plusy - ludzie wracają i przywracają gospodarstwa dziadów i ojców do dawnej chwały, ale...przyciągają też cudzoziemców, szukających ucieczki od ich zwykłej rzeczywistości - Anglików, Francuzów,Niemców..
Oni też docenili uroki interioru i często odbudowują stare kuće, ale są i takie przypadki...
O tym przybytku w skale rozmawialiśmy dzień wcześniej na Queen z Ewą - CROnikiCROpką...Pytała,czy widzieliśmy już dom James'a Bonda
Jest to efekt zachwycenia się wsią przez jakiegoś milionera, czy też miliardera, a jak zasłyszała Ewa - miejscowi zachwyceni raczej nie są
Widzieliśmy ten obiekt wiele razy, ale nie wiedzieliśmy,że to prywatna posesja - wyglądało nam to na współczesny instytut badań..., ale nie wiem jakich
Wiem natomiast,że muszę natychmiast coś zjeść, bo jak nie..
Na późne popołudnie mamy rezerwację w konobie Roki's - położonej przy głównej drodze do Visu w miejscowości Plisko Polje.
W trakcie poprzednich pobytów na wyspie zajrzeliśmy tam, ale zawsze mieli komplet - ogromne zorganizowane grupy na pekę, więc kupiliśmy tylko wino na wynos - przednią, białą Bugavę
Słyszałam głosy pochwalne (Hercklekot), jak i krytyczne (Marsallah) co do jakości ich jedzenia - pora osobiście ocenić
Jesteśmy już nieopodal, ale została nam godzina do rezerwacji - postanawiamy wypić zimne piwo na plaży Tepluš, zanim zawitamy w Roki's.
Jadąc do Tepluša już z daleka widzimy namiot hollywoodzkich filmowców...
...i ...zamknięty parking do Srebrnej
...i w przeciwieństwie do naszej ostatniej wizyty na Teplušu dwa dni wcześniej - całkiem sporo ludzi
w Diamond Beach barze..
Większość z nich ma przypięte identyfikatory MAMMA MIA, parę atrakcyjnych osób obu płci i różnej karnacji się tu pojawiło, wśród nich przecudnej urody Hinduski.
Ale to tylko ekipa techniczna i ich osoby towarzyszące, gwiazd nie widać
Z wrażenia, jak i wrodzonego poczucia obciachu
nie zrobiłam im zdjęć, musicie uwierzyć mi na słowo.
Zmęczeni i zgrzani po zwiedzaniu interioru i wiosek zajmujemy skromnie miejsce gdzieś z boku i zamawiamy rześki napój
...za 50kn sztuka
Ciekawe rozwiązanie w celu pozbycia się skorup od owoców morza - żeby nie przeszkadzały na talerzach
Dopijamy piwko, ostatni rzut oka na supujących z wiosłami
I jedziemy z powrotem do miejscowości Plisko Polje - zadoopie przy szosie, ale z jaką bogatą historią
Ale o tym za chwilę..
Konoba Roki's to kolejny przykład powrotu ludzi z emigracji do viskiej macierzy..
Niejaki Niko Roki i jego syn Oliver wrócili po wielu latach z Australii i około roku 2000 reaktywowali rodzinną winiarnię.
Otworzyli również konobę, choć jak twierdzą, na początku w ogóle nie umieli gotować (to może być argument dla Marsallah - Bartkowi tam nie smakowało
)
Umieli za to grać w ...krykieta
po wielu latach spędzonych w Australii i z tego też uczynili atut - ale uprzedzam fakty
Dojeżdżamy do Roki's.
Konoba, oprócz przestronnego wnętrza w starym domu dysponuje głównym patio pod przepięknym rozłożystym drzewem (obstawiam morwę, może ktoś się zna na dendrologii?):
..drugim patio ..
Zdjęcie powyżej jest z 2016 roku, poniżej z 2017...widzicie różnicę?
Rok temu jeszcze można było siedzieć przy kolacji i podziwiać otwartą przestrzeń z winnicą i polami, teraz właściciele rozbudowali przedsięwzięcie - będzie tam kolejna sala restauracyjna i składzik wina.
Panta rei, można rzec - wszystko się na Visie zmienia w ogromnym tempie
Ale płot z butelek wciąż ten sam
Oto nasz stolik - przy beczce
Jesteśmy pierwsi, ale wieczorem tu się będzie działo
Już widzę te dziesiątki zastaw, kieliszków i czuję zapachy peki..
Jedna z tych pek jest nasza
Zamawiamy - obsługuje nas młody mężczyzna - członek rodziny Roki.
W oczekiwaniu na wino i przekąskę robię fotkę kotkom..
...i mężowi, który nie może się nadziwić,że nikogo oprócz nas nie ma, a tyle czasu zajmuje kelnerowi doniesienie wina..
Kochanie, przecież wiesz,że oni tu na południu tak mają, a na wyspie szczególnie się nie spieszą..
Ja bardzo lubię to oczekiwanie - senna atmosfera popołudnia, senne koty, senna obsługa - dla mnie ok
Wjeżdża Bugava
Za chwileczkę będziemy degustować..