Katerina/beatabm
A moje trufle z Rovinja z makaronem lub naszym polskim...tatarem na pewno by Ci zasmakowały (chyba ,że nie tykasz tatara
)
Sadystko, zaśliniłam się na samą myśl o takim tatarze
Beata, zapraszam na tatara z truflami, tylko daj znać parę miesięcy wcześniej kiedy wpadasz, bo muszę te trufle jakoś zorganizować
PritišćinaPo cycaniu nadeszła pora na ...nudę
, czyli zwykłe zwiedzanie Visu
W poprzednim odcinku opisałam program 3 ech kroków dotyczący leczenia niedyspozycji po spożyciu
Zapomniałam wspomnieć o kroku 4 tym - kąpiel w Jadranie - kto wie, czy to nie najistotniejsze remedium..
Toteż zmierzamy ku plaży którą "odkryliśmy" już w 2015, a do której to plaży dojazd nie należy do najłatwiejszych...
Łatwiej byłoby w naszym stanie zanurzyć się gdzieś bliżej miejscówki, czyli na plaży miejskiej w Komiży na przykład, ale poprzedniego dnia- w trakcie spotkania na Queen - Załoga jachtu uświadomiła nam co cumujące jednostki wyrzucają do morza
i jaki jest wobec tego stan wody przy portach i marinach...
Niby coś logicznego, ale jakoś człowiek to zawsze wypiera i stara się nie myśleć..
Dzisiaj jednak ta myśl dominuje przy wyborze miejsca do plażingu
Tym bardziej,że w liście od Marsallah (odnaleziony skarb
) Bartek wspomniał,że był z rodziną w tej zatoczce i bardzo mu się podobała..
Gdy byliśmy tam z mężem w 2015 Pritišćina wywarła na nas bardzo dobre wrażenie - pojechaliśmy tam późnym popołudniem i wtedy wyglądała od wejścia tak
Nie kąpaliśmy się wtedy, bo plaża tonęła w cieniu, ale obiecałam sobie kiedyś tam wrócić.
Jedziemy starą drogą do Visu zostawiając w tyle Komiżę..
..mijamy punkt widokowy, z którego odbiliśmy parę dni wcześniej do bunkrów i dojeżdżamy do miejsca gdzie po lewej jest to
,
a po prawej niepozorny, ale widoczny drogowskaz na Pritišcinę.
Na żółto zaznaczyłam możliwe zjazdy do wyrzutni rakietowych w Rt Stupišćie (Raketna Baza), a na czerwono długą szutrową drogę do Pritišćiny.
Skręcamy więc w szutrówkę..
Aby pokazać drogę do uvali pomieszałam zdjęcia z 2017 i 2015 roku, bo ostatnio nie chciało mi się po raz drugi focić tych samych widoków - na niektórych zdjęciach mamy więc światło poranne, a na innych przedwieczorne
Jedziemy..
Droga jest wymagająca i baaardzo długa..telepiemy się około 20 minut
Jednak nawet dla naszego niskiego zawieszenia nie stanowi wielkiej trudności.
Chociaż małżon po ostatniej przygodzie jakby przewrażliwiony..
Ponieważ jadę tą drogą kolejny raz i straciła efekt nowości dłuży mi się niesamowicie..
Do tego ten stan po spotkaniu z Cycem
Ładne widoki wynagradzają mękę
Dojeżdżamy do miejsca skąd dalej nie odważamy się jechać autem -groziłoby powtórką z bunkrów..
Stoi tu już kilka aut
Na plaży jest około 10 osób.
To już prawie tłum, zważywszy na fakt jaka jest niewielka.
Ale część plażowiczów jest w wodzie, część szykuje się do odpłynięcia kajakiem - da się żyć.
Słońce na przemian pojawia się i chowa, a to sprawia,że co chwilę plaża jawi się w innym kolorycie
Dużo tu atrakcyjnych grot do pływania i nurkowania - ładnie przedstawił je Marsallah - ja jednak nie odważam się.
Lekarz zakazał oddalać się zbytnio od brzegu ze względu na kontuzję stopy i ryzyko skurczu.
Poprzestaję na delikatnym
snurkowaniu z maską.
I na małym spacerze po skałkach..
Zastanawia mnie duży ruch jednostek pływających zmierzających za cypel - ciekawe po co wszyscy tam płyną?
Potem sprawdziłam w necie - po prawej od naszej zatoczki jest podobna - Mała Pritišćina
Decydujemy o odwrocie - odwodnimy się tu za bardzo...
Ostatni rzut okiem...
I powrót do auta i znowu 20 minut pod górę