Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Jadąc w dół widokową drogą ze Škripu i patrząc na "niebieszczący się" w oddali Jadran myślę, że nie można tak wyjechać nazajutrz bez pożegnalnej kąpieli w nim. Poza tym jest niezmiernie upalnie, a to małe Karlovačko pod Studenacem wiele ochłody nie dało, bo było... małe
Oczywiście, na takie pożegnania przydałaby się jakaś godziwa plaża, choćby ta lokalna w Sutivanie, ale słońce chyli się ku zachodowi, a my dotarlibyśmy tam już po tym zachodzie. A po zachodzie słońca pod koniec września natychmiast następuje zmrok i niezbyt komfortowa do kąpieli temperatura.
Toteż bez wybrzydzania, ostatnim rzutem na taśmę, lądujemy na pierwszej plażyczce przy głównej szosie do Supetaru i Sutivanu.... Przy wejściu na nią stoi taka kolumna z jakąś dziewicą dźwigającą glob.
Plaża miała tę zaletę, że była pusta i otoczona winnicą, więc na wyścigi z cieniem, który w szybkim tempie ją opanowywał, wskoczyłam sobie do wody
Ale żeby się wysuszyć musiałam co minutę przesuwać się z ręcznikiem uciekając przed cieniem, który w końcu zapędził mnie w sam róg plaży z ostatnią plamą słońca
No i w tym kąciku tradycyjnie uroniłam łzę - ostatni promień słońca na mokrej, słonej skórze i krzaczek winorośli nade mną ..Kto by się nie rozkleił...
Powrót do auta i kurs na Supetar...
W Supetarze jedziemy do Konzuma - tego wielkiego potwora, którego równie wielki napis dominuje w panoramie miasta, gdy zbliżamy się promem do portu... Chcemy tu zakupić różne rzeczy, których w Polsce łatwo nie dostaniemy.
Po wejściu do największego supermarketu w Cro jaki kiedykolwiek widziałam natychmiast zwracam mu honor..
Świetnie zaopatrzony to jedno, ale te widoki z niego w trakcie robienia zakupów...
I udogodnienia wszelkie tu są dla rozleniwionych słońcem turystów
Spacer między regałami Konzuma spotęgował głód, który czujemy już od jakiegoś czasu...Przecież od rana nic nie jedliśmy. Parkujemy w Sutivanie i pędzimy wręcz na rivę, żeby coś przekąsić...
Na ostatnią wieczerzę wybieramy pizzerię Bracera, w której jeszcze nie jedliśmy.
W poczuciu reporterskiego obowiązku, nadmienię, że bracera , albo brazzera, to nazwa dalmatyńskiej handlowej łodzi żaglowej , która popularna była na Adriatyku od XVI stulecia. Od niej to wyspa Brač otrzymała swoje miano
Pizzeria ma fajny pogled na porcik sutivański, dzisiaj skąpany w późnopopołudniowym słońcu..
Wszystko wydaje mi się tu dzisiaj cudowne, chciałabym zatrzymać chwile
Widok dzieci z tornistrami wracających na rowerach ze szkoły, oraz przykryte pokrowcami plażowe zabawki boleśnie przypominają, że rok szkolny dawno w toku, pora wracać do domu...
Mieliśmy duży problem z wyborem pizzy - żadna nie wydawała nam się atrakcyjna...Marzyła mi się taka na cienkim cieście, z inćuni (słone rybki) i innymi owocami morza, ale wybór był mizerny... Mieli za to pizzę z ...czekoladą
Po długim namyśle zamówiliśmy jedyną z "plodovima mora", jaką mieli w ofercie. Szału nie było.. Dziwne, bo pizzeria ma dobre opinie na np. TripAdvisor, jednak dla mnie ich pizza jest bardzo przeciętna.
Łza się w oku zakręciła na wspomnienie pyszności jedzonych na Visie i Pelješcu...W ogóle nie ma porównania - twierdzę po przetestowaniu około pięciu restauracji na Braču...Wiem, to niewiele, ale jakąś próbkę mam.
Po posiłku pędzimy znowu do auta...Jest jeszcze jedna rzecz w Sutivanie, którą MUSZĘ zobaczyć...
Po drodze ostatnie spojrzenie na oświetlone słońcem budynki...
Ten jest na sprzedaż...Iii..., nie ma balkonu, nie jestem zainteresowana
Ten natomiast ma balkonik, ale nie ma dachu...też odpada.
Przed byłą letnią rezydencją poety Kavanjina coś się będzie działo...
Koncert klapy Žrnovica przewidziany na późniejszy wieczór. To nam się trafiła gratka - rzadko spotykamy we wrześniu takie wydarzenia pod chmurką, nie licząc oczywiście naszego festivalu barokowego na Korčuli
W takim razie mamy dwie godziny - do rozpoczęcia koncertu o godz. 20-tej - aby zrealizować pierwszą część planu ostatniego zwiedzania
Jedziemy samochodem ( bo czasu szkoda) na wzgórze we wschodniej części miasteczka, gdzie położony jest sutivański cmentarz - w sąsiedztwie kościoła Św. Rocha.
Św. Roch to patron Sutivanu chroniący mieszkańców przed zarazą... Właśnie z powodu epidemii dżumy i względów sanitarnych zarządzono, by zmarłych chować w oddaleniu od wsi - właśnie na tym wzgórzu.
Wyobraźcie sobie,że zapomniałam zrobić zdjęcia kościółkowi, ale nie wyróżniał się czymś szczególnym, no i zawsze można go sobie obejrzeć w necie
Wchodzimy na cmentarz.
Chcę jak najszybciej odnaleźć katakumby, które intrygują mnie od momentu, gdy wyczytałam wzmiankę o nich w folderze o Sutivanie..Podobno można je zwiedzać Propozycja kusząca, ale wolałabym to zrobić, zanim zapadnie zmrok...
Gdzież one są?
Ciekawe konstrukcje z metalowymi , uniesionymi dachami i okienkami w kształcie bulajów prowokują,żeby zajrzeć do środka...
W środku widać czeluść ledwo oświetloną promieniami wpadającymi przez szybki słońca...To musi być to Pewnie zdejmują daszki, żeby spuścić trumny...
Nie widzę jednak możliwości dostania się do środka...A poza tym, nie wiem, czy nadal mam ochotę
I wtedy dostrzegam klucze
A obok budowlę wyglądającą jak grobowiec, ale jak potem doczytałam jest on kaplicą pod wezwaniem Braterstwa w Św. Sakramencie...
Klucze muszą coś otwierać, a najbliższe drzwi do otworzenia to te od kaplicy - tak myślę
No co Ty, weszliście tam Już gryzę pazury w oczekiwaniu na następny odcin... Mnie takie miejsca przerażają i za żadne skarby nie weszłabym do żadnych katakumb.
Co do pizzerii Bracera, pizza też nam tam nie smakowała. Tak ją skomentowałam w relacji :
maslinka napisał(a):Pizza niestety słaba... Nie ma startu do tej serwowanej w Rivie w Supetarze.
Co nie zmienia faktu, że jest to dobry punkt obserwacyjny na nabrzeżu
Coś źle trafialiście z knajpkami na Braču... W Supetarze zawsze żywiliśmy się w Rivie, więc w sumie nie mam porównania Smakowicie kojarzy mi się również Jurova Makina w Povlji, konoba Top w Sumartinie, restauracja przy plaży Lovrečina, a jeśli chodzi o pizzę - Skalinada w Bolu (polecana również przez kolegę Marsallaha ) Chociaż na pewno są i lepsze miejsca, z tym że my raczej unikamy tych najdroższych konob w interiorze
Bardzo ładną plażę znaleźliście na pożegnalną kąpiel Nie byliśmy tam.
A wielki Konzum jeszcze w 2015 roku był wielkim Tommym
Smutek...nostalgia....Czy Wy sie wszystkie zmówiłyście czy jak? Jedna prawie wraca w relacji, druga wraca w realu....koniec świata. Nic tylko siadać i chlipac w rękaw. I pewnie bym tak uczyniła gdybym się nie bała.....bo jak Małż otworzy te drzwi to ja.....umrę z paniki
Mam nadzieję, że kolega tomekkulach zdążył wprowadzić wszystkich w klimat cmentarny swoim jakże lirycznym kawałkiem i klipem Wprawdzie mamy dzisiaj piątek 13-tego, a nie Halloween, ale w sumie jest to podobny obszar skojarzeniowy
Różnica między teledyskiem a naszą sytuacją polegała na tym, że w tym pierwszym wszystko współgra ze sobą, a na sutivańskim cmentarzu wciąż świeciło sunce i cykady grały zamiast basowych gitar...
Niemniej, atmosfera grozy przyprawiła mnie o dreszcz w tym upale
Małż walczy z kluczami, ale nie może otworzyć drzwi kaplicy...
No cóż, może to i lepiej, myślę, ale coś kazało mi przejąć te klucze i spróbować...
Poszło jak po maśle... , drzwi drgnęły i zazgrzytały i w tym momencie ciszę nekropolii zakłócił mój wrzask
Coś spadło mi na głowę, a potem na ramię Była to dość sporych rozmiarów jaszczurka, która drzemała sobie na tych drzwiach od wewnętrznej ich strony...Kto wie, może już w sen zimowy zapadła, licząc na to, że żadna wszędobylska cromaniaczka nie zajrzy do kaplicy tej jesieni
Naszym oczom ukazuje się...
Tu muszę pochwalić Małża, bo mimo silnej klaustrofobii zaoferował się iść pierwszy po tych wąskich, krętych schodkach
Schodki nie są wysokie, toteż po kilku sekundach widzimy wnętrze katakumb...
We wnętrzu nie jest tak jasno, jak wydaje się na zdjęciu - użyłam lampy, ale i tak zdjęcia kiepskiej jakości...
Gdy popatrzy się w górę widać metalowe daszki z bulajami...
Widać piętrowo ułożone miejsca na trumny i urny..
W bok odchodzą wąskie przejścia do kolejnych komór, przyświecając sobie telefonem odważamy się na taką atrakcję - równoległe pomieszczenie jest niemal identyczne, tylko brak krzyża na ścianie...
Ciekawostką jest ,że katakumby te są wciąż do dyspozycji potencjalnych "klientów" , mimo, że cmentarz poszerzono i można chować zmarłych w poziomie, a nie jak kiedyś - pionowo - z oszczędności przestrzeni.
Może nam już wystarczy?? Mąż skwapliwie przystaje na propozycję
Wychodzimy...
Wciąż na lekko miękkich nogach zamykam kaplicę i odwieszam klucz na jego miejsce.
Małż stwierdza, że rozmiar mojej cromanii i pędu reporterskiego nareszcie do niego dociera
Wracając do wyjścia oglądamy starą część cmentarza.
Następnie nową - z nagrobkami z pięknego marmuru...
...i kończymy tę przygodę , ufff...
Pędzimy dalej - na drugi koniec Sutivanu, aby odszukać zabytkowy młyn.
Młyn z około 1800 roku należał kiedyś do rodziny Ilić, tej samej , która posiadała Ilić Dvor - dwór, który wchodzi teraz w skład kompleksu hotelowego Lemongarden. Mielił zboże do 1903 roku. Teraz otoczony jest murem, nie znajdujemy żadnego wejścia, żeby obejrzeć zabytek z bliska...
Obok są bardzo ładne domy z ogrodami i plaża przed nimi. Postanawiamy poczekać tu na właściwy zachód słońca (coś długo to słońce się namyśla dzisiaj )
Gdy tak podziwiamy Sutivan z oddali przypomina mi się jak kilka lat wcześniej żegnaliśmy się z Mljetem w ostatni wieczór...
Ogarnęła nas wtedy głupawka i śpiewaliśmy , puściwszy sobie z telefonu ten kawałek
Teraz też wyjemy:
"Ukooochaaanyyy, to jest naaasz ostatni wieeeeczórrrr.."
W tym klipie jest wszystko co żegnamy - plaża, palmy, statki, promy itd
Pora wrócić na rivę. Po drodze taki widoczek...
Zaraz rozpocznie się koncert klapy.
Wprawdzie w miasteczku widać i słychać ożywienie, jakiego nie doświadczyliśmy przez cały pobyt, ale na scenie jeszcze nic sie nie dzieje. Szwędamy się więc po rivie.
Nasz tarasik widziany z falochronu i bar na kantunie (na rogu ), w którym spędzaliśmy każdy wieczór...
Zapadł wreszcie zmrok. Hotel Lemongarden również o tej porze prezentuje się atrakcyjnie...
Zaczyna się koncert klapy Žrnovica z miejscowości na stałym lądzie o tej samej nazwie - okolice tego miasteczka bardzo ucierpiały w czasie pożarów miesiąc, czy dwa wcześniej.
Z tymi panami była jeszcze dziewczyna, która grała i śpiewała, ale jakoś umknęła mi z kadru Znalazłam ich oficjalny teledysk, w którym ją możemy zobaczyć ( gra na gitarze), jak też piękne winnice Žrnovicy, których olbrzymie połacie spłonęły w pożarach w lecie...
Przed sceną kramy z miejscowymi specjałami, a na pobliskich ławeczkach miejscowa starszyzna.
Obchodzę scenę i słucham klapy od tyłu - z dziedzińca dworu poety, mając jednocześnie widok na Sutivan...
Klapa śpiewała pięknie - na ogół nie jestem fanką wszelkich , bez wyjątku, klap, ale ci ludzie bardzo mnie ujęli profesjonalizmem gry na instrumentach i wzruszającymi, melodyjnymi piosenkami.
Znaleźliśmy nawet wolny stolik w barze na rogu, gdzie siedzieli grupkami Chorwaci z Sutivanu, ale też ci z innych miejscowości. Prawie wszyscy śpiewali - wtórowali muzykom, znali słowa wszystkich piosenek. Publiczność stojąca nawet tańce popełniała od czasu do czasu
Na zakończenie koncertu zespół zagrał dość znany przebój na cześć wina , przy którym publiczność oszalała z radości
...a my z zazdrości , że nie możemy wypić wina, bo przed nami jeszcze pakowanie i pobudka przed piątą rano
Ja zadowoliłam się małym ginem z tonikiem (choć nigdy czegoś takiego nie pijam ), a mąż małym piwem.
I tak zakończył się nasz ostatni wieczór...Przy śpiewie i muzyce Jutro wracamy do naszego pueblo
Ale ja się tak całkiem nie żegnam, bo przed nami jeszcze "odcinek drogi" , czyli droga powrotna.
Gin z tonikiem powiadasz? Hmmm...to chyba temat na Twoją żaglowcową opowieść..... jak zaczepisz - to się dowiesz w każdym razie.......już go nie piję Włóczysz sie po rivie nieprzyzwoicie, wspominasz tyle chwil....a cycanie????? Koniec świata, wiem że rano te mewy ale bój sie Boga Kobieto, choć przez sekundę byś pomyślała Ta karafka z białym płynem.....czyż nie poezja??? Nie cierpię ostatniego wieczoru w Cro więc nic więcej nie napiszę
Kurczący się budżet nie pozwolił na wypróbowanie konob w interiorze, a myślę, że istotnie, tam można najlepiej zjeść. W tym roku jadę na Brač we wczesnej fazie urlopu, więc jest nadzieja ,że posmakuję tej jagnięciny w Dolu, na pewno też odwiedzę Povlję i Sumartin - bo to jedyna część wyspy, do której nie dotarliśmy - i zahaczę o te knajpki, o których piszesz.
beatabm
Gin z tonikiem powiadasz? Hmmm..
Chciałam się raz poczuć jak Elżbieta II - nie wiem co mnie naszło Podobno ona nie zaśnie jak nie golnie sobie jednego (Oczywiście jestem ciekawa, czym tobie podpadł ten trunek )
Chciałam się raz poczuć jak Elżbieta II - nie wiem co mnie naszło Podobno ona nie zaśnie jak nie golnie sobie jednego (Oczywiście jestem ciekawa, czym tobie podpadł ten trunek )
A jak Ci się katakumby podobały?
Katakumby niezwykle klimatyczne O trunku...może lepiej w tej drugiej relacji? Bardziej pasuje
beatabm napisał(a):Katakumby niezwykle klimatyczne
maslinka napisał(a): zdjęcie z wnętrza - bardzo klimatyczne
... Często pojawiające się określenie, Klimatyczne- Jak większość miejsc w Chorwacji
Cóż Dane mi było być w tym miejscu za namową Kateriny właśnie Na początku wzbraniałem się przed "tymi odwiedzinami",ale nie dlatego,że się boję czy coś,lecz dlatego,że ostatnie nasze 2 lata były często związane z tego typu miejscami, wobec tego takie miejsca trochę bolą(w sensie duszy)... nie mam zdjęć,oprócz tego
bo nie byłem tam w celach "reporterskich" jak to Kasia sformułowała. Będąc tam od razu skojarzyłem sobie wyżej umieszczony teledysk zaspołu na literę S. Pewno większość z Was jak zobaczyła logo z "nazi eagle" i niepełnym pentagramem,oraz usłyszała jazgotliwą"rozmowę gitar", to pomyśleliście pewno nic wartego uwagi Dlatego pozwolę sobie przytoczyć fragmenty textu:
Czekałem na twoje przybycie Byłem tu całkiem sam Teraz, kiedy się pojawiłaś Proszę, zostań na trochę A obiecuję, że nie zatrzymam cię na długo Zatrzymam cię na zawsze ... W moich snach tańczę z umarłymi Słucham ich czcigodnych krzyków Zmarli zabrali mi duszę Pokusa nie do powstrzymania
Dlatego to właśnie wtedy będąc tam zrodził mi się pomysł umieszczenia teledysku W Tej relacji ... Kiedy zszedłem do katakumb na dół(żona "wolała"poczekać na górze ) Pomyśałem o gromadzących się w takich miejscach jednych z pierwszych chrześcijan, o co się modlili wtedy? pewno,żeby nie musieli się ukrywać,żeby nie było wojen i ucisków, żeby nikt im nie dyktował jak mają żyć (a już na pewno nie "banda" opasłych oderwanych od trosk "starych dziadów" obrzydliwie pławających się w luksusach nakazujących zwykłym ludziom ubóstwo ) Sorki Kasiu musiałem ... Tam Memento Mori nabiera "mocniejszego" znaczenia Pomyślałem,czy aby na pewno chciałbym być tam pochowany w półeczkach Czy może przysypany ziemią Chyba jednak najbliższy mi sposób(choć mało katolicki),to będzie "spopielenie na ruszcie" ,jak to uczyniono-tylko z żywym- moim patronem św.Wawrzyńcem,tym samym co pojawił się tutaj w relacji kto czytał uważnie ten wie Ale o tym oczywiście zdecydują moi po-Tomkowie . ... OT to nie był,tak mnie najszło Dziękuję za uwagę Pozdrawiam
Super, dzięki za ostatni dzień, było pięknie i ciekawe miejsca pokazałaś Jutro rano wyjazd, ale nocujemy w Słovenii więc Sutivan przywitamy w poniedzialek
maslinka napisał(a):Katakumby, dla mnie, przerażające Chociaż Twoje czarno-białe zdjęcie z wnętrza - bardzo klimatyczne
Koncerty klap to jest to, co lubię w Chorwacji Ale ostatnich wieczorów nie cierpię
Pisząc ten odcinek czułam się jakby to było wczoraj...Dobrze, że wypadł on w lipcu - przed kolejnym wyjazdem, a nie np. w listopadzie A propos katakumb - ciekawe kiedy wstęp zrobią biletowany...
beatabm
O trunku...może lepiej w tej drugiej relacji? Bardziej pasuje
Nie omieszkam dopytać
tomekkulach Piękny ten anioł Doskonale rozumiem co czułeś, ja też miałam ciarki, nie ze strachu, ale z powodu podobnych refleksji... Do tego ostatni dzień wakacji i ten kanarek dwa dni wcześniej Mimo wszystko, cieszę się, że tam zeszłam, czuję się "wzbogacona", czasem mam taką tendencję do mistycznych przeżyć
o co się modlili wtedy? pewno,żeby nie musieli się ukrywać,żeby nie było wojen i ucisków, żeby nikt im nie dyktował jak mają żyć (a już na pewno nie "banda" opasłych oderwanych od trosk "starych dziadów" obrzydliwie pławających się w luksusach nakazujących zwykłym ludziom ubóstwo )
W tamtych czasach to musieli być...faryzeusze (te dziady...)
No, ale musimy rozładować trochę ten patos i napięcie...
Pomyślałem,czy aby na pewno chciałbym być tam pochowany w półeczkach Czy może przysypany ziemią Chyba jednak najbliższy mi sposób(choć mało katolicki),to będzie "spopielenie na ruszcie"
Tomku, jest jeszcze jeden sposób - marynarski
Flamingi robią się powoli de mode
renatalato
Super, dzięki za ostatni dzień, było pięknie i ciekawe miejsca pokazałaś Jutro rano wyjazd, ale nocujemy w Słovenii więc Sutivan przywitamy w poniedzialek
CUDNA RELACJA
Cieszę się, że relacja się przydała Na pewno będziesz zadowolona z pobytu w Sutivanie Życzę Ci pięknego urlopu i...powiedz kotu, że już niedługo będę miała na niego oko