napisał(a) Katerina » 10.07.2018 19:53
maslinkaI na koniec naszła mnie taka refleksja, że Brač jest chyba bardzo w Twoim guście i pewnie o tym napiszesz w podsumowaniu
, ale widać, że wyspa zrobiła na Tobie wrażenie
Pewne jego elementy na pewno, co do reszty...Pozostanę wierna dwom innym miejscom, ale o tym faktycznie napiszę w podsumowaniu
CroAna ciacho zjem sama
. a, i ciekawa jestem tej jagnięciny, bo ta z Peljeszcza jak dla nas niezrównana, nawet na Pagu(
)
Ciacho musisz zjeść koniecznie, a co do jagnięciny, to też uważam ,że tę peljeszką trudno będzie pobić - poezją jagnięciny z Panoramy w Orebiću, i koźlęciny z Kuny podzieliłam się obszernie w odcinkach tej relacji - w części o Pelješcu
Kota na wieży koniecznie muszę zobaczyć, a ...hmmm, no właśnie, gdyby mógł, do jakiej konoby poszedłby w Sutivanie?
Kot to moje odkrycie - podobno lubił ośmiornice...Jeśli chodzi o knajpy w Sutivanie, to byłam trochę rozczarowana, bo jedynie w Bokuncinie jedzenie było na dobrym poziomie. O konobie Dora pisałam kilka odcinków temu, a o pizzeri na rivie wspomnę w następnym odcinku. W ogóle, mało degustacji odbyliśmy na Braću w porównaniu z Visem i Peljeszczakiem, gdyż - po prostu - sczyściliśmy się z kasy po dwudziestym dniu wakacji, ale to co jedliśmy nie było najwyższych lotów.We wrześniu nastawiam się na kulinarny Brać - w Dolu i innych miejscach w interiorze.
Orahovica to mój ulubiony chorwacki trunek
poza dobrym winem
beatabmNostalgicznie jakoś się zrobiło u Ciebie
Te chwile przed wyjazdem są okrutne.....
Ale otwieraczem przy drzewie mnie zastrzeliłaś, genialny pomysł
Dlatego tak długo piszę relację, żeby opis ostatnich chwil wypadł na moment przed kolejnym wyjazdem
Sprytne, prawda?
Otwieracz i pijalnia piwa kultowe dla mnie i Małża...Czasem sobie westchniemy : "Ach, napiłbym się (napiłabym się) zimnego piwa w Pupnacie..."
BuberPo dłuższej przerwie tu zaglądam i widzę, że opowieść wciąż się rozwija.
Hej
Zdążyłeś przed samym końcem
Szacunek, za zwiedzenie w krótkim czasie tylu fajnych miejsc na Bracu.
Ja też byłam pod wrażeniem naszych osiągów
, ale jak widzę ile
Maslinka potrafiła obskoczyć miasteczek na Istrii w jeden dzień, to mój zachwyt osłabł