Ostatni dzień wakacji cz. 1 - Uvala LovrečinaI tak, nieuchronnie, nadszedł ostatni dzień naszego pobytu na wyspie, a zarazem ostatni naszego przedłużającego się urlopu...
Co się najczęściej robi w ostatni dzień, zwłaszcza gdy jest cudna pogoda, a po powrocie ma na nas czekać jesień w rozkwicie?
Oczywiście chce się po raz ostatni wygrzać na skałach i zanurzyć w Jadranie
Ale mam dylemat - tyle jeszcze zostało miejsc na wyspie do zobaczenia
Układam prosty plan
- najpierw poplażujemy w pobliżu, a na plaży pomyślimy jak wykorzystać ten ostatni dzień.
Aby nie marnować czasu udajemy się ponownie na wypróbowaną już wcześniej plażę Bistrica w Sutivanie. Jest prawie pusta , aura rozkoszna, zażywamy więc kąpieli słonecznej i morskiej, relaksujemy umysł i ciało; po wczorajszym nieudanym plażingu ( spowodowanym otrzymaniem przykrej wiadomości z domu) ten wydaje się idealny - chociaż plaża nie całkiem taka jakiej byśmy chcieli.
Dokonuję bilansu "osiągnięć"
- w ciągu trzech dni, z których jeden był pogodowo fatalny - zobaczyliśmy : Sutivan, Supetar, Pučišćę, Dol, Bol, Zlatni Rat, Ložišćę, Nerežišćę, jeden kamieniołom
, plażę Slatina koło Murvicy...hmmm, całkiem nieźle - chyba jestem dobrym organizatorem wycieczek
Ale jest niedosyt...Nie ma sensu wyprawić się daleko samochodem, aby zwiedzić np. Povlję, Sumartin itd, decydujemy więc pojechać do położonej niedaleko uvali Lovrečina, a następnie do Škripu.
Komu w drogę, temu czas...pożegnać Bistricę. Nastawiamy się jednak na kolejne plażowanie - tym razem na na piaszczystej plaży, więc nawet nie wkładamy ubrań ( na stroje kąpielowe ofkors
) i pędzimy autem za Supetar i za Postirę, aż widzimy z drogi taki widok...
Wybetonowana droga na zdjęciu powyżej absolutnie nie pozwala na wyminięcie się dwóch aut, ale jak się okaże - nie jest długa - więc ryzykujemy i zjeżdżamy nią do zatoki.
Widok uvali z góry - zachwycający, a oprócz pięknego krajobrazu jawi się druga atrakcja tego miejsca - ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki z V - VI w. dla których tu przyjechałam
Tylko co tam robi ta szklarnia??
Jak później wyczytałam, ta szklana, niezbyt wyszukana konstrukcja chroni część zabytku, która była kiedyś
baptysterium. W ówczesnych kościołach chrztu dokonywano nie przy chrzcielnicy - jak później i obecnie, ale w specjalnie dobudowanej lub wyodrębnionej części świątyni z czymś na kształt małego zagłębienia z wodą - basenu - w którym zanurzał się chrzczony osobnik - zazwyczaj dorosły.
Jedziemy powolutku dalej...
Coś wąziutka ta plaża pod murem
, a i woda traci atrakcyjny kolor im dalej w dół.
Wjeżdżamy na dużą "łąkę", która, jak mówi tabliczka, jest płatnym parkingiem..
Na skraju tej łąki ładna willa, choć trochę wymagająca liftingu
Na ogromnym parkingu stoi zaledwie kilka aut, między innymi takie...
A parkingowego brak, stoi tylko jego? krzesełko
Może będzie kasował przy wyjeździe...
Schodzimy na plażę obok konoby , która jest zamknięta - po sezonie.
Piasek od wejścia nie robi dobrego wrażenia, ale tego się spodziewaliśmy. Tłumów nie ma...
... ale i tak szukamy bardziej ustronnego miejsca na drugim końcu plaży.
Lokujemy się wygodnie, na tyle ile jest to możliwe na mokrym i ubitym niby - piasku.
Obserwujemy imprezy na jachtach...koedukacyjne i typowo męskie
Jedni i drudzy robią wiele hałasu
, wyobrażam sobie co tu się dzieje w sezonie - na zdjęciach w necie widziałam dziesiątki łodzi w zatoce w środku lata
Pora przetestować wodę
Pierwsze zanurzenie stopy powoduje ciarki - jest lodowata
Jak to możliwe - przecież jest płytka, więc powinna być nagrzana...
Idę i idę...dziesiątki kroków, a woda ledwo sięga kolan - płycizna ciągnie się w nieskończoność. Kolejne spostrzeżenie - jedna noga stoi w cieplej, a druga w zimnej wodzie
Im dalej jednak w Jadran, tym robi się cieplejszy
Ponieważ czytałam kilka relacji, to wiem, że te zmienne prądy powoduje rzeka Cetina, która ma swoje ujście do morza vis-a-vis nas - w Omišu.
Ci na jachtach - przed nami - są około kilkudziesięciu metrów ode mnie i po wejściu - nie wskoczeniu
do wody stoją w niej ledwo po pas...Także, jeśli ktoś chce się tu wypływać profesjonalnie, to musi się liczyć z długim spacerem w wodzie zanim będzie mógł zaszaleć
W dodatku wieje tu nieprzyjemnie chłodna bryza...Jestem lekko zniechęcona do kąpieli - na plaży w Sutivanie pół godziny wcześniej było gorąco, a woda komfortowa
Rezygnuję i wracam na ląd. Mąż też nie ma ochoty na zimną kąpiel, idziemy więc zwiedzić ruiny
Za czasów rzymskich na tym terenie znajdowała się
villa rustica - posiadłość wiejska z zabudowaniami gospodarczymi i przyległymi plantacjami różnych upraw. W czasach wczesnego chrześcijaństwa benedyktyni postanowili zbudować w jej ruinach klasztor i bazylikę - pod wezwaniem Św. Wawrzyńca (Sveti Lovre, lub Lovro) od którego przyjęła swą nazwę zatoka.
Św. Wawrzynieć zginął śmiercią męczeńską na rozpalonym ruszcie
, dlatego jest patronem m.in. piekarzy i kucharzy
, ma też chronić od pożarów. Jego święto przypada 10 sierpnia, kiedy to mieszkańcy Brača pielgrzymują do Lovrečiny - jeśli więc ktoś wybiera się na wyspę w tym terminie, to może być świadkiem tego wydarzenia
Tak samo jak za czasów , gdy znajdowała się tu rzymska villa rustica, tak i teraz widać uprawy oliwek.
Najbardziej skupiającym uwagę elementem architektonicznym jest niewątpliwie
ciboriumCyborium, lub inaczej - baldachim to konstrukcja na kolumnach, na której kładziono zadaszenie, lub wieszano zasłony, a miała ona mieścić ołtarz i nadawać mu wizualnie najwyższą rangę we wnętrzu kościoła. Tu wygląda jakby była niezależnym detalem, ale kiedyś, gdy bazylika była kompletna, mieściła się w jej środku. W obecnych kościołach takie zachowane cyborium wygląda np. tak jak w tym kościele w Mediolanie...
"
Kaśka Kariatyda"
Może kojarzycię taką powieść G. Zapolskiej? Ja nie czytałam, ale kiedyś była ponoć obowiązkową lekturą
Mogę tu robić za kariatydę godzinami...Jest cicho, pachnąco, czuć historię...
Ale pora ruszać dalej, żeby chwytać dzień, a raczej to co z niego zostało.
Na odchodne oglądamy wczesnochrześcijański sarkofag...
...przy którym widzę piękną, jaskrawozieloną, największą jaszczurkę jaką kiedykolwiek spotkałam w Chorwacji
Szybka była i nie dała się uwiecznić, niestety
Z zadowoleniem przyjmujemy, że parkingowego nadal brak, tak też parking okazał się jednak bezpłatny
Mimo, że kąpiel w Lovrečinie nie wypaliła, to bardzo mi się w niej podobało - jest to miejsce , które ma szczególną atmosferę - kilkadziesiąt metrów od samej plaży można dotknąć , a nawet potrzymać
takie starożytne relikty wśród zapachu ziół i chrzęstu cykad z widokiem na pastelowe odcienie wody
Następnym razem pójdę śladem np. Gusi i poszukam cieplejszej wody w sąsiadujących zatoczkach
.
Ale to już za rok, a teraz spadamy do Škripu - po jeszcze więcej ruin