Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Kasia, piękny mieliście widok z balkonu. Mnie możesz nim katować
Jak sobie Panienka życzy...
Mam nadzieję, że słońce wkrótce zaświeci i zabierzesz nas na jakąś piękną plażę Preferowałabym Murvicę, ewentualnie Bol lub Sumartin, ale nie będę marudzić
Coś tam się znajdzie... Ale szału nie będzie
Habanero
Pučišća, na Twoich zdjęciach Kasiu, wygląda jakby swą nazwę zapożyczyła z języka polskiego (Pučišća - opuszczona ) Tak mi się jakoś skojarzyło
Mi też, dlatego nazwałam odcinek "Pusta Pučišća", ale rzeczywiście - opuszczona brzmi jeszcze lepiej
Abakus68
Oj tam, teraz jak czytam to co napisałem to wcale nie jestem zadowolony... jeden ze znajomych, gdy się podzieliłem z nim takimi przemyśleniami rzekł: „-chciałeś błysnąć jak diament a zaiskrzyło z cyrkonii…”
Zdzisławie, Twoja skromność to prawdziwy klejnot Twoja relacja - przewodnik po zabytkach i tajnikach wyspy to "gotowiec" dla mnie - leniwca na wrześniowy wyjazd.Nie muszę już przeczesywać sieci
Inna nazwa Pučišćy to Luka Kula od tych 13 twierdz
No tak, teraz wszystko jasne - Luka Kula, czyli Port Baszta, tudzież Twierdza..
A do recytowania poezji może uda się zaprosić również b]travel[/b] – jeśli dobrze pamiętam będzie między po 10 jakoś też tamże.
Koleżanka Iza - wywołana do tablicy Czekamy na odzew Wiem,że tam jeszcze parę osób będzie, niech się ujawnią, proszę
piotrf
Kasiu , trochę szkoda że pogoda sprawiła Wam psikusa , ale z drugiej strony nie byłoby czasu na oglądanie Michałów Aniołów czy innych Fidiaszów przy pracy .
No właśnie, można powiedzieć nawet, że ta pogoda mi sprzyjała
Na wysokości Postiry odbijamy w lewo i po przejechaniu kilku dobrych minut malowniczo położoną drogą docieramy do Dolu - można by powiedzieć : miasteczka - skansenu, gdyby nie to, że w tym skansenie mieszkają nadal ludzie. Dokładniej - około 150 osób
Od razu rzucają się w oczy słynne formacje krasowe w postaci mniejszych i większych jaskiń, choć ja nazwałabym je raczej jamami ze względu na ich rozmiary.
W oczy rzucają się również liczne, zaparkowane przy tych jamach samochody Nic dziwnego, pogodzie bardzo daleko do plażowej, więc pewnie 50% turystów przyjechało dzisiaj tutaj
Komitet powitalny - reprezentantka Dolan z jagniątkiem
Co takiego ma Dol, że przyciąga tak wiele osób?
Cytując fragment artykułu o Dolu znalezionego w necie:
Dol na Braču ima tortu hrapoćušu, kamen hrapoćušu, špilje, puhove, procesiju i pučko pjevanje.
Czyli ma: ciasto hrapoćuša, kamień o tej samej nazwie wydobywany z okolicznych jaskiń, rzeczone jaskinie, koszatki, słynną procesję i pieśń ludową...Muszę powiedzieć, że nie doszacowano atrybutów Dolu w tym krótkim podsumowaniu - ma ich on dużo więcej Ale wtedy jeszcze o wszystkich nie wiedziałam
Na pierwszy ogień idzie kościół Oczyszczenia Błogosławionej Dziewicy Maryi, a raczej jego dzwonnica , która nie jest dostępna do zwiedzania..
...ale moje wścibskie oko wypatrzyło schodki, po których wspinam się , otwieram niedomknięte drzwi z obluzowanym skoblem i ...dostaję połajankę od anioła za myszkowanie po nie swoich składach rupieci
Sam kościół ładny, ale zamknięty.Obchodzimy budynek wkoło, po czym opuszczamy jego teren.
Zastanawia mnie gdzie są właściciele tych wszystkich zaparkowanych aut... nie widać nikogo, oprócz kilku miejscowych seniorów na murku kościoła dyskutujących żywo o jedzeniu i gotowaniu ( z tego co zrozumiałam)
Oooo..., ja cierpię Dolę , ale tu fantastycznie
Toż to wygląda jak perfekcyjna scenografia do filmu - coś o średniowieczu, albo fantasy..
Tylko ten nowy , dobudowany dom tu nie pasuje...
A oto osławiona konoba "Toni". Teraz wiem, gdzie podziali się wszyscy turyści Chociaż bardzo chcieliśmy skosztować hrapoćušy - ciasta na migdałowym biszkopcie z nutą pomarańczy i warstwą posiekanych orzechów z nutą cytrynową na wierzchu , to niestety nie było nam to dane w tym miejscu, bowiem palca nie dało się tam wcisnąć
Mimo to weszłam jednak do środka, aby rzucić okiem na kartę dań i przekonać się, czy umieszczone są na niej mniej znane brackie dania Jednym z nich jest bracki vitalac - organy jagnięce nadziane na ruszt jak szaszłyk i owinięte czymś co moim zdaniem może być albo jelitem (flakiem), albo inną otrzewną owcy... Aby miał smak taki jak należy jagnię nie może mieć więcej niż 2 miesiące .Vitalac wpisany jest na listę chronionych zabytków kultury.
Drugim ciekawym miejscowym przysmakiem jest...krew jagnięca gotowana na małym ogniu z podsmażoną cebulą..Krew w trakcie gotowania ulega koagulacji , gęstnieje i podobno smakuje jak... sos grzybowy Niestety, nie wiem jak nazywa się to danie..
No i największy hardkor - nie dla wrażliwców - pieczone koszatki - małe gryzonie nadrzewne podobne do myszy Angielska nazwa tego zwierzątka to (z francuskiego) dormouse, czyli "śpioch", ponieważ zapadają w sen zimowy od października do kwietnia. Miejscowi, od czasów rzymskich" polują na nie wspinając się na drzewa i nadziewają w całości na ruszt, aby po upieczeniu włożyć je w wielką bułę i pochłonąć - rozumiem, że z kosteczkami... Podobno starożytni Rzymianie jedli je na...deser , bo mają słodkawy posmak młodego prosiaczka
Wahałam się, czy pokazać Wam ten filmik (znany wielu z Was z innej brackiej relacji), bo może być lekko odpychający, a nawet szokujący, ale zdecydowałam się , bo jednak jest to ważna część kultury kulinarnej wyspy i wartą o niej wiedzieć. Kto wytrwa do minuty 12:28, ten...wygrywa jedno z powyższych dań Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałam
Tak jak się spodziewałam, nie znalazłam tych specjałów w jelovniku (menu), chociaż "Toni" jest mistrzem w ich przyrządzaniu; podaje się je tylko miejscowym, albo na specjalne zamówienie, zwłaszcza jeśli jest się jakimś znaczącym gościem (jak np. ekipa kręcąca program pokazany powyżej ).
No dobrze, kończę ten temat dla "koneserów", tym bardziej, że zarzekałam się , iż recenzji konob nie będzie Ale nie mogłam się powstrzymać
Nieopodal konoby podziwiamy miniatury domków zrobione techniką stosowaną do budowy ich pierwowzorów.
Czytamy o jaskiniach...
Najstarsi mieszkańcy Dolu pamiętają, że jeszcze na początku XX ego wieku mieszkali w nich ludzie. W dawnych czasach używane były jako domostwa z wydzieloną częścią dla zwierząt hodowlanych u wylotu jamy, aby bydło ogrzewało ich lokatorów w miesiącach zimowych.
Z upływem czasu zaczęto zabudowywać wejścia do jaskini stawiając ściany takie jak fronty normalnych domów...
Obecnie jaskinie wykorzystuje się do składowania drewna opałowego, lub różnych różności...
...gołębniki, lub schronienie dla innych zwierząt..
oraz dla...Viverów
Viver jest mitycznym stworzeniem, które ukrywa się w tutejszych jaskiniach. Występuje tylko w Dolu, chociaż nikt nie wie jak naprawdę wygląda...Legenda głosi, że zstępuje on w nocy z wyżej położonych terenów niesiony przez wiatr od gór i ukryty w czeluściach jam obserwuje mieszkańców wioski. Podobno w cichą i spokojną noc można usłyszeć jego potężny ryk.
Ha, na Pelješcu wyją kojoty, a na Braču ryczą Vivery
Poczułam ciarki na plecach, a mąż spokojnie na to:
" Jak już kiedyś kupimy sobie łódź, to nazwiemy ją ' Viver". Ładnie będzie, prawda?"
Jasne, jakkolwiek zechcesz, kochanie
Pomyślałam, że gmina Dol, czy też Postira, powinna rozpisać konkurs na przedstawienie wizerunku Vivera Chociaż..., może nie? Legendę odarto by z tajemniczości...
Tymczasem...
"Ooo, jaki fajny apartman - ciekawe ile euro za noc?
Idziemy dalej mijając kolejną konobę - "Gušti Škoja" - niestety zamkniętą..Znowu nici z hrapoćušy
Dochodzimy do czegoś na kształt wąwozu..I widzimy muła...
Baaardzo sympatyczne to zwierzę... dobrze mu z oczu patrzy
Z radością zgodził się na "mizianie", a potem tęsknie patrzył za nami..
I wtedy pojawiła się czarna owca skubiąca kapustę. Na nasz widok wyrwała się z ogródka i pobiegła w dyrdy...
Wyglądała przekomicznie - zwłaszcza, gdy wyobraziłam sobie do tego obrazka muzyczkę z westernu Bo i ten kanion z lekka westernowy jest.Ciekawe co jest na jego końcu?
Dol leży w dolinie zwanej Potok, więc może jakaś woda?
Mamy wielką ochotę iść za owcą, ale oddaliliśmy się od wsi, a tyle tam zostało do zobaczenia...Wracamy.
Nawet nie zauważyliśmy, że wyszło słabe słoneczko
Spotykamy właściciela muła i pytamy co takiego znajduje się na końcu wąwozu...Niestety nic nie rozumiem - pewnie mówi dialektem Wnioskuję jednak, że mówi o wodzie lub wodospadzie... Cóż, na pewno wybiorę się tam następnym razem i przekonam.
Katerina napisał(a):Viver jest mitycznym stworzeniem, które ukrywa się w tutejszych jaskiniach. Występuje tylko w Dolu, chociaż nikt nie wie jak naprawdę wygląda...Legenda głosi, że zstępuje on w nocy z wyżej położonych terenów niesiony przez wiatr od gór i ukryty w czeluściach jam obserwuje mieszkańców wioski. Podobno w cichą i spokojną noc można usłyszeć jego potężny ryk.
Katerina napisał(a):Viver jest mitycznym stworzeniem, które ukrywa się w tutejszych jaskiniach. Występuje tylko w Dolu, chociaż nikt nie wie jak naprawdę wygląda...Legenda głosi, że zstępuje on w nocy z wyżej położonych terenów niesiony przez wiatr od gór i ukryty w czeluściach jam obserwuje mieszkańców wioski. Podobno w cichą i spokojną noc można usłyszeć jego potężny ryk.
Dziękuję To bardzo ciekawe "odkrycie". Ja nie czytałam Sapkowskiego, ale widzę, że Ty lubisz baśnie Chyba już niedługo będziesz miał syreny na Mljecie?
tomekkulach
Tak dalej pójdzie,to braknie mi dni na wyspie
Nie wchodźcie do Toniego jeśli jesteście mało odporni Bo faktycznie może Wam zabraknąć dni na wyspie
Katerina napisał(a):Ja nie czytałam Sapkowskiego, ale widzę, że Ty lubisz baśnie Chyba już niedługo będziesz miał syreny na Mljecie?
Baśnie baśniami, fabuła fabułą, Sapkowskiego czytuję (często sobie powtórki robię) przede wszystkim dla pióra i mistrzowskiej żonglerki słowem. Podobnież Jaroslava Haška
Jeśli chodzi o film, wytrwałam tylko do 2:42, czyli do owieczki Nie mogę oglądać takich rzeczy..., chociaż wiem, że hamburgery nie rosną na drzewie.
Pięknie pokazałaś Dol. O tych bračkich przysmakach nie miałam pojęcia Zresztą o Viverach też nie Teraz wychodzi, jak mało wiem o Braču, mimo że spędziłam tam w sumie (w ciągu dwóch pobytów) 4 tygodnie
Jeśli chodzi o film, wytrwałam tylko do 2:42, czyli do owieczki Nie mogę oglądać takich rzeczy..., chociaż wiem, że hamburgery nie rosną na drzewie.
Pięknie pokazałaś Dol. O tych bračkich przysmakach nie miałam pojęcia Zresztą o Viverach też nie Teraz wychodzi, jak mało wiem o Braču, mimo że spędziłam tam w sumie (w ciągu dwóch pobytów) 4 tygodnie
Cieszę się,że Ci się podoba" mój" Dol Fajnie, że jeszcze tylu rzeczy nie wiemy o naszych ulubionych miejscach - jest co "odkrywać". Mnie np. intryguje co jest nakońcu pokazanego wąwozu - może ktoś z "Bracierzy" wie? Aga, Ty miałaś swoje mumie w Vodnjanie, a ja organy owcze i Vivery w ostatnich odcinkach