Split z perspektywy Marjana Dziewiętnasty dzień wakacji przywitał nas takim porankiem...
"To jedziemy na ten Brač, czy nie?"
Pytanie, które zadaję sobie i Małżowi od dwóch miesięcy
Pomysł, żeby odwiedzić tę wyspę - przez tyle lat omijaną ( nie wiedzieć z jakiego powodu
) zakiełkował na krótko przed wyjazdem we wrześniu 2017. Ale tylko zakiełkował, bo mieliśmy już rezerwacje na Visie i na Półwyspie, więc włączenie Brača do pakietu wakacyjnego wydawało mi się nonszalancją
Ale, jak niektórzy czytelnicy pamiętają, ostatnie tygodnie przed wyjazdem spędziłam na siedząco - sfrustrowana kontuzją nogi, której nie mogłam używać
i nicnierobieniem, tak też pozostawało mi czytanie forum
A tam - relacje z Brača
Zaczęłam od tych świeżych, bieżących, a jak się już nakręciłam, to i te starsze odkopałam.
Nie robiłam jednak notatek, traktując tę lekturę jako rozrywkę umilającą czas i osładzającą cierpienie
Coś tam zaczęłam delikatnie sugerować, jakieś zdjęcia mężowi pokazywać, ale sama nie wiedziałam po co
Na wszelki wypadek zadałam parę pytań np.
Habanero,
Malvce, chyba nawet
Maslinkę, która właśnie z Visu wróciła nagabywałam, w nieskończoność dyskutując z licznymi użytkownikami o wyższości Sutivanu nad Supetarem i vice versa
A potem odłożyłam temat na bok - aż to tego momentu, kiedy nasze wakacje dobiegały końca...
Pogoda na Peljeszczaku znowu ma się załamać, budżet na wyczerpaniu - wszystko, a zwłaszcza ten drugi argument wskazuje na to , że czas pożegnać Ston i wracać do domu...
" Ale może jednak? Na chwilkę, rozejrzymy się , zobaczymy czy tam ładnie, czy warto będzie wrócić w kolejne wakacje, pliz, pliz, plizzz..."
Żegnamy Szaron Ston...
Smutno mi - to były kolejne piękne wakacje na Półwyspie pełne zupełnie nowych wrażeń w miejscu, które wydawało mi się, że już całkiem dobrze znam...
Podsumowując, te niezapomniane chwile obejmują:
- nowe "odkrycia" - plaża Jezero, wioska Velika Prapratna koło Trpanja, Wysepka Vrnik z kamieniołomami, grota z fallusem w Nakovanie, nieznane oblicze Viganja, plaża Pržina koło Stonu, Kobaš...
- seria koncertów barokowych w ramach Korkyra Baroque Festival - bezcenne doznania w trakcie nocnych przepraw łodzią na Korčulę i występów w najpiękniejszych sceneriach, jakie można sobie wyobrazić..
oraz ...konfliktu z autoryzowanym Nadwornym Fotografem Festiwalu
- rejsy - fishpiknik na Mljet i motorówką po Zalewie Korczulańskim...
- kulinarne przygody, z których najbardziej zapadły w pamięć uczty w "Panoramie" i konobie "Antunović, oraz odkrycie ...surówki z kapusty na fishpikniku, mniam
Time to hit the road
Szarość Stonu w momencie, gdy się żegnaliśmy to pikuś w porównaniu z odcieniami szarości, które towarzyszyły nam przez całą drogę do Splitu...
Z jakiegoś niezrozumiałego powodu przegapiliśmy wjazd na autostradę w Ploče, więc po godzinie przejechanej w ślimaczym tempie na Jadrance namierzamy kolejne odbicie w okolicach Podgory. Zanim jednak znajdziemy się na autostradzie do Splitu dyrdamy ciągnącą się w nieskończoność drogą na Drašnice w strugach ulewnego deszczu.
Ciekawe elementy przydrożnej architektury świadczą o wpływach estetyki rodem z Bośni.
Na autostradzie jest jeszcze gorzej, w pewnym momencie, już całkiem blisko Splitu, termometr pokazał ...11 stopni C
.
"Przecież to jakieś szaleństwo, powinniśmy zrezygnować z tego Brača..." - mówi mąż.
Na szczęście przed samym Splitem niebo zaczyna z lekka przecierać się..., więc prujemy prosto na trajekt
Byłam pewna ,że promy odpływają co godzinę, a tu niespodzianka...Właśnie odpłynął do Supetaru ten o 15 - tej, a następny będzie za dwie godziny..
Informację tę przyjmuję z zadowoleniem - po pierwsze - właśnie nadarza się okazja, aby zrealizować pewien zamiar, po drugie - pogoda robi się na nowo chorwacka
Zanim popłyniemy do Supetaru odwiedzimy jeszcze Marjana
, czyli wzgórze z którego rozciąga się niesamowity widok na miasto i Adriatyk. Bezpośrednią inspiracją do tych odwiedzin była relacja Magdy -
Igłą Pinii, którą przeczytałam niedługo przed wyjazdem na wakacje
Nie bardzo orientuję się którędy dojść do opisanych w relacjach schodów wiodących pod górę, jednak spodziewam się,że znajdę je na końcu Rivy. Mijamy taką bramę...
... i już wspinamy się, tzn. wchodzimy bez wysiłku
po szerokich zacienionych schodach wśród parkowych drzew, willi i otaczających je ogrodów.
Widoki po drodze do góry są zaledwie preludium do tego, co można zobaczyć z tarasu pierwszego punktu widokowego - mniej więcej w połowie wzgórza...
A oto i sam taras widokowy...Matko, ile tu człowieków
Nie mniej "zaludziona" jest knajpa "Vidilica" tuż obok...
Cóż, trzeba udawać, że tych ludzi tu nie ma i podziwiać imponujące widoki
Tłem dla miasta jest malowniczo dzś oświetlone pasmo górskie Mosor
Tuż obok restauracji znajduje się brama cmentarza - jak się okazuje żydowskiego. Brama jest uchylona, jednak miejsce nie budzi zainteresowania licznych turystów ściśniętych na tarasie i w konobie
Natychmiast korzystam z takiej okazji - cmentarz oferuje ciszę i przyjemny cień - jakież wytchnienie po wspinaczce na górę w upale - na uboczu od zgiełku tłumu.
Zaraz przy bramie wita nas cherubinek - widocznie jest to już symbol multi - kulti, pojawiający się w takich miejscach niezależnie od wyznania
" Najstarszy grób pochodzi z roku 1717. Sam cmentarz powstał w 1573 r . Nazwano go Kuća živih - Dom żywych. Wzgórze Marjan było pierwotnie niezalesione. 1852 roku proces zalesiania zaczął się właśnie od terenu cmentarza. Zasadzono sosnę alepską typową dla basenu Morza Śródziemnego. Przez wiele lat teren cmentarza był jedyną zieloną oazą na Marjanie.
Na budynku restauracji widnieje napis w języku Hebrajskim. Najprawdopodobniej był to tzw dom przedpogrzebowy."
Gdy odwiedzam takie miejsca czas staje w miejscu, spływa na mnie spokój i chęć przeniknięcia tajemnicy..Na przykład takiej - kim były osoby na tych starych, przetartych i wyblakłych fotografiach...
Napisy na niektórych nagrobkach są już niewidoczne, na innych tylko po hebrajsku, są też takie, gdzie nazwiska zmarłych wyryto w języku chorwackim. Jedne groby mają piękne rzeźby, inne skromne płyty i tradycyjne kamienie układane na nich.
Z samego cmentarza też widać co nieco..., a wzdłuż jego ogrodzenia ciągnie się droga prowadząca do samej góry.
Opuszczamy cmentarz - nie decydujemy się jednak wspinać na szczyt wzgórza - nie możemy pozwolić, by kolejny prom odpłynął bez nas
Mamy natomiast chwilkę, żeby napić się piwa we wspomnianej knajpce z tłumem klientów i zbywającą tych klientów obsługą porównywalną tylko z pełnymi lekceważenia dla turystów kelnerami w Paryżu
Jakimś cudem znajdujemy miejsce siedzące i doczekujemy się piwa
...Oglądamy sobie raz jeszcze widoki i ludzi.
Pora wracać na przystań.
Split jak zwykle bardzo splicki
Plus malownicze chmurki
Jest prawie 17 - ta, a niektórzy jeszcze sjestują
Ci tutaj sjestują zdecydowanie za długo - musieli zasnąć na słońcu
Mamy już bilety na prom - wracamy do samochodu - za chwilę załadunek na pokład