Szaron Ston Po posiłku zjedzonym dość nerwowo w Drače i pokonaniu ostatniego odcinka trasy w deszczu docieramy do Stonu.
Zaplanowaliśmy dwudniowy przystanek w Malim Stonie zanim przeniesiemy się na Brač. To już nasza tradycja - Mali Ston i Ston to miejsce naszych pierwszych wakacji w Cro. Nigdy nie zapomnę tego pierwszego zachwytu - nad miasteczkiem, całym Półwyspem i owocami morza, którymi opychaliśmy się ciesząc się ich relatywnie niskimi cenami ( w porównaniu np. do cen na południu Francji, czy też Hiszpanii, które odwiedzaliśmy wcześniej).
Tym razem zachwyt trochę słabszy
Witają nas soliny spowite szarością...
Jakiś biedny turysta został tu zaprzęgnięty do pracy...
Od lipca do września Stonske Soline ( najstarsze tego typu miejsce na Adriatyku - 4000 lat) organizują tu obozy letnie, na których wolontariusze normalnie pracują przerzucając szuflami sól i pchając wagoniki. Dzień pracy nie jest taki długi jak dla zatrudnionych tu na stałe, ale zaczyna się o 6 rano !
Już widzę oczyma wyobraźni siebie wstającą na wakacjach o 5tej i pracującej w upale jako koń pociągowy
Ale widocznie jest wielu chętnych
W Stonie zastajemy wiele zmian...
Zdjęto prawie wszystkie rusztowania z odnowionej twierdzy Veliki Kaštio... Jej remont obserwowaliśmy przez kilka lat , w kolejne wakacje. Teraz błyszczy świeżością. "Dolepili" nawet nowy element architektoniczny do murów - bije po oczach tą nowością
Z niszy u góry sytuację w miasteczku kontroluje Sveti Vlaho, czyli Św. Błażej - patron okolicy.
Vlaho jest też patronem kościoła pod jego wezwaniem, który mieści się tuż obok.
Jeszcze dwa lata wcześniej nie miał dachu, a ogrodzenie nie pozwalało obejrzeć budynku w pełnej krasie...
Teraz jest już otwarty dla wiernych i zwiedzających...
Koło kościoła wiele "artefaktów" - te stare kamienne rzeźby i fragmenty zdobień różnych budowli leżą tak porozrzucane od lat...Zwłaszcza anioł zapadł mi w pamięć - znalazłam go na swoich zdjęciach sprzed kilku lat, z tym ,że wtedy leżał bliżej parkingu przy solinach...Jeśli mają kłopot z dobrodziejstwem inwentarza, to ja się chętnie nim zaopiekuję
Grób jakiegoś biskupa, czy też rektora stońskiego...
W 1342 roku został wybudowany pierwszy kościół św. Błażeja, a kiedy Ston został biskupstwem był mianowany katedrą. Uległ niemal doszczętnym zniszczeniom w wielkim trzęsieniu ziemi w 1667 roku. Nowy kościół odbudowano w tym samym miejscu tylko po to, aby kolejne trzęsienie w 1850 dokonało ponownej destrukcji
... Niedaleko tego miejsca w 1870 roku wybudowano zupełnie nowy kościół św. Błażeja, który zachował się do dnia dzisiejszego. Jednak w 1996 roku i ten został uszkodzony... w jeszcze jednym wielkim trzęsieniu ziemi
i dopiero teraz zakończyła się jego renowacja...Coś kiepski patron z tego Św. Błażeja, śmiem twierdzić
Chwila zadumy - biedny Ston został boleśnie doświadczony w ostaniej wojnie lat 90-tych - do tej pory mieszkańcy niechętnie o niej rozmawiają, a zaraz po wojnie poważne trzęsienie ziemi
Świadomość, że trzęsienia ziemi nawiedzają czasami ten rejon każe spojrzeć na miejsce z innej perspektywy, nie tylko jako na senne turystyczne miasteczko z pysznym jedzeniem, ale jako miejsce , które może być ( a z pewnością było) trudne do życia dla jego mieszkańców.
A propos mieszkańców, a raczej mieszkanek - jedna z nich chce mi chyba zrobić konkurencję na obcasach
To na pewno autochtonka, turystki nie chodzą na obcasach ( z małymi wyjątkami
)
Kręcimy się trochę po mokrym od deszczu Stonie, wypatrujemy starego i nowego..
W stońskich uliczkach, w których mieszczą się słynne restauracje cicho i mokro..
Pojawiła się nowa knajpka - wykorzystano patio starego domu, które jeszcze rok temu było zabite deskami ...Dużo w Stonie takich pustych podwórek i budynków do wykorzystania...
Natomiast tutaj, pod tym pięknym starym drzewem była
konoba "Kod Baće"...Odwiedzaliśmy ją co roku ze względu na naszą rodaczkę, która mieszka w Stonie wraz z chorwackim mężem i dziećmi i od lat pracowała tu jako kelnerka. Wpadaliśmy, aby wypić zimne piwko, zjeść przekąski i posłuchać ciekawostek o tym jak się na stałe mieszka w Stonie, zwłaszcza będąc Polakiem.
Stoimy w osłupieniu na tym placu, bo właśnie mieliśmy przywitać się z naszą znajomą i powitalny toast wznieść - a tu...pusto zupełnie, konobę zlikwidowano
Na małym rynku zastajemy azjatycką wycieczkę (mam wrażenie, że od kilku lat 90% ruchu turystycznego w Stonie to Azjaci). Przyjeżdżają zobaczyć europejską konkurencję dla swojego muru
Czarne czeluście ziejących pustką kamienic przy rynku i ich ptasi mieszkańcy wciąż tu są..
Wracamy do samochodu, pora zameldować się w Malim Stonie..Jednak po drodze obserwujemy jeszcze kilka zmian.
Na mini ryneczku wybudowano ribarnicę z prawdziwego zdarzenia - z funduszy Unii Europejskiej.
Był tu wprawdzie sklep z rybami - koło Studenaca - vis a vis dużego parkingu, ale fajnie jak ribarnica jest na rynku
Dzisiaj jest już zamknięta, ale będzie można tu wpadać po rybę na grill
Na straganach zazwyczaj stoją z towarem dwie babiny od których zawsze kupowałam warzywa - starałam się być sprawiedliwa - cukinię od jednej, a np. pomidory i figi od drugiej, żeby żadnej przykro nie było
Teraz stoi tylko jedna, więc problemu z wyborem nie ma.
Kupuję sałatę i pomidory z jej ogródka, oraz ser owczy w słoiku - pokrojony w kostkę i zalany oliwą z oliwek - to będzie eksperyment
Już mi ślinka leci, bo tymi małżami w Drače najeść się nie dało
Oooo...! Jakiś przebłysk koloru
Budują marinę
Dofinansowanie z unii zrodziło inwestycje...
Jedziemy do Małego...
Na wjeździe jeszcze bardziej szaro...Ale i tak uroczo
Kolorowy akcent - kwitnąca mimoza, której kwiatostany przywodzą na myśl szczotki do butelek
Docieramy do naszej miejscówki, witamy się z gospodynią i ...pędem jeeeść
Kolacja na balkoniku - owczy ser w oliwie od pani z rynku - słony i śmierdzi cudownie. Jest też dość ostry w smaku - wybitnie dla koneserów
Mąż mówi,że dla niego zbyt hardkorowy
, mi smakuje. Do tego mamy salami z orzechami włoskimi (z polskiego Lidla
) i zakupioną w Stonie pyszną , chrupiącą sałatę z pomidorami.
Zwróćcie uwagę na roślinkę w kuflu na stole...Podkradłam ją Illirom w Nakovanie
Zawinięta w wilgotną torebkę foliową jeżdziła w samochodzie przez kolejne 10 dni wakacji, aby ostatecznie znaleźć drugi dom na moim tarasie w Gdyni
Wciąż ma się dobrze
Oczywiście zaczyna padać, co mąci radość z posiłku na ulubionym balkonie w ulubionym Malim Stonie...
Czekając, aż przestanie lać postanawiamy wykończyć...Cyca
Ten z Konzuma wygląda tak samo jak ten Kapitańskiej Baby
Mowa o opakowaniu, ofkors
Wino i pogoda wprowadzają nas w głupkowaty nastrój...
To miejsce nie powinno nazywać się Mali Ston, tylko Szaron Ston - stwierdzamy zgodnie
I wtedy przestało padać, a niebo powoli zaczęło przybierać bajkowe, przedwieczorne kolory
Są też skrawki niezmąconego błękitu - chyba jednak będziemy mieli jutro pogodę
Ten samolot leci do Dubrovnika - czyżby wskazówka dokąd mamy się jutro udać?
Jesteśmy zmęczeni, ale nie zaśniemy, dopóki nie usłyszymy, czy kojoty (szakale złociste) wciąż tu są.
Wspominamy jak za pierwszym razem omal nie zemdleliśmy słysząc ten demoniczny skowyt
Wtedy jeszcze nie znałam forum, więc nie miałam pojęcia o licznej na Peljeszczaku populacji tych słodkich zwierząt.
Są!
Zaczynają zwoływać się około 21- ej, oczywiście po zmroku. Jak dobrze, że to się nie zmieniło i wciąż tu są.
Teraz możemy spokojnie iść spać.