piotrfŻycie jest zbyt krótkie by faszerować się byle czym , gdy można pysznościami
Piotrze! Z nieba mi spadł Twój komentarz
Właśnie wahałam się, czy pokazywać w kolejnym odcinku pewne danie
Ale - ponieważ zgadzam się z Tobą - poszszłooo
Lovište - "ostatni przyczółek cywilizacji" Nadszedł ostatni dzień pobytu w Orebiću, a że aura od ostatnich czterech dni bardzo nas rozpieszczała
, to widok nieba nad Półwyspem w ten dzień przyniósł zaskoczenie i rozczarowanie
Wrzesień dał znać, że nie ma nic przewidywalnego w pogodzie o tej porze roku...
Jaka to pora dnia?
10 - ta rano, punkt widokowy w drodze do Lovište...
Być może niektórzy czytający pamiętają,że kilka dni wcześniej próbowałam odnaleźć tajemniczą jaskinię Illirów w górach otaczających osadę Nakovanj...Niestety, nie dotarliśmy wtedy do posągu wielkiego fallusa
z powodu pogody , która nagle drastycznie załamała się...Opisałam to w tym odcinku
na-obcasach-przez-vis-peljesac-i-brac-t53308-990.htmlObiecałam sobie wtedy ,że mimo kontuzji nogi i jakichkolwiek baranów nasłanych potencjalnie przez Illirów muszę
tam wejść.
Dlatego zgodnie z tym postanowieniem jesteśmy w drodze do Nakovany - ostatnia szansa, bo jutro rano opuszczamy Orebić i przenosimy się dalej - do kolejnego punktu na naszej wakacyjnej trasie...
Ale...czy w takich warunkach warto wybrać się w góry - nawet jeśli nie są one bardzo wysokie?
Postanawiamy zaryzykować, ale najpierw wypijemy poranną kawę w Lovište..,do którego z czasem przeniosła się część piratów z Nakovany
Niewiarygodne - 4 minuty dalej - nad Lovište jest piękna, słoneczna pogoda
Miejscowość ta nie należy do moich szczególnie ulubionych...Właściwie są tylko dwa powody, dla których - moim zdaniem - można się tam wybrać..Pierwszy, to cisza i spokój , przynajmniej we wrześniu, gdy nigdy nie ma tam więcej niż kilka osób.
Drugim powodem, dla którego warto odwiedzić Lovište to ten facet o imieniu Gordan...
...i jego konoba o nazwie "Barsa"
Tym razem nie wybieramy się kosztować pyszności Gordana, ale wspominamy poprzednie wakacje, gdy pod wpływem impulsu odchudziliśmy tu znacznie portfel, czy też kartę
nie czując jednak wyrzutów sumienia
A wpakował nas w to R. Makłowicz, czy też raczej jeden z naszych forumowiczów, który zamieścił w którymś dziale odcinek "M. w podróży" - akurat o Pelješcu..Mistrz zachwalał w nim Gordana i jego słynną sałatkę z homara...
Tak się składało,że byliśmy wtedy w Orebiću i nie zastanawiając się długo pojechaliśmy prosto do konoby Barsa
Właściciel, który osobiście obsługuje gości, ale też przyrządza główne dania, wita nas słowami:
"Witajcie na ostatnim przyczółku cywilizacji"...
Trochę przesadził - Lovište jest wprawdzie na prawie samym końcu Półwyspu, ale nie na końcu świata
"Na homary trzeba poczekać - syn jeszcze nie wrócił z połowu"
"Jak długo?"
"Jakieś 20 - 30 minut"
Ok, czekaliśmy wtedy ...dwie i pół godziny
Podejrzewam,że syn Gordana - też Gordan - zaopatrzył najpierw swoją restaurację w Extravaganzy uznając ,że ojciec i jego goście mogą poczekać
Razem z nami czekało kilkoro Anglików , którzy przypłynęli tu jachtami. Przez ten czas oczekiwania z nudów wypiliśmy wespół beczkę wina - ciężko stwierdzić, czy to oczekiwanie to przypadkiem nie sprytny manewr zwiększający utarg
W końcu przypłynęły nasze biedne homary..
Próbowałam podpytać właściciela o sposób przyrządzania tego szlachetnego skorupiaka, ale wyczułam,że chroni recepturę i wycofałam się kulturalnie z jego królestwa zanim stworzenie trafiło do gara
Sałatka polecana przez Makłowicza była warta nie tylko dwóch i pół, ale nawet 4 - ech godzin czekania...
Oprócz delikatnego mięsa homara skomponowana była z prostych składników - drobno pokrojonych ugotowanych ziemniaków , czosnku, oliwy i natki pietruszki - do tego kruh - tylko tyle i aż tyle
Na zakończenie zostajemy obdarowani litrową butelką białego domaćego wina z Gordanowej piwnicy - " Za to, że tyle czekaliście"
Chwilę jeszcze gawędzimy - nie sposób nie poruszyć tematu R. M. - Gordan pokazuje nam kilka jego książek, które trzyma wyeksponowane na honorowym miejscu w konobie
Ale to było rok wcześniej...mimo to postanowiłam podzielić się z Wami tym doświadczeniem kulinarnym, żeby sobie powspominać niebiański smak tej sałatki
Nie sądzę, abym miała powtórzyć tę ektrawagancję w najbliższym czasie, ale może kogoś zainspiruję pomysłem na wyjątkowy lunch, lub kolację
Gdybym była facetem to oświadczyłabym się ukochanej przy tej sałatce
Tymczasem wracamy do roku 2017- ego i skromnie udajemy się na małą czarną w barze Bolero
Oglądam ławki ufundowane w darze dla rodzinnej miejscowości przez emigrantów...
Korzystam z okazji,że kościółek jest otwarty...
...i jeszcze krótki spacer...
Widok zatoki jest dla mnie mało inspirujący, ale bardzo tu relaksująco w zestawieniu z gwarnym Orebićem.
Może ktoś wie co to są te "kužne bolesti", na które zmarło dziecko tego pogrążonego w żalu ojca? Ja znalazłam tylko "kožne bolesti" - choroby skóry, może to stara pisownia, albo dialekt z Lovište
Nie zachwycają mnie tutejsze plaże, choć fale tu ładne - przecież zaraz za zakrętem jest koniec półwyspu i bardziej "otwarte" morze.
Jak tu pusto..
Czas się zatrzymał...Np., ta mewa siedziała w jednym miejscu przez godzinę
Pora stawić czoła wyzwaniu - jedziemy szukać fallicznej groty