Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
gusia-s napisał(a):Z tym Bračem to się nie spierz, ja muszę wyjechać zanim Ty wjedziesz A czy ja się kiedykolwiek z pisaniem relacji spieszyłam? No w tej relacji to pędzisz jednak jak szalona
Pierze się skubie a nie spierza Więc Katerina jest teraz "skubana"
Postanowiłam zakończyć przed swoimi wakacjami, więc tempo musi być
beatabm
Katerina jest teraz "skubana"
Moja droga, ja się tak łatwo oskubać nie dam
CROnikiCROpka
Wywiało nas na Podkarpacie na święta
Ale powiem Ci, że fajnie wrócić do rejonu Peljesac - Korcula
No... z Podkarpacia to już miałaś rzut beretem do rejonu P. - K. Nie skorzystałaś ? W następnym odcinku Półwysep i Korczula będą migać jak w kalejdoskopie - wskakuj na nasz ponton
Hercklekot
Nareszcie mam czas obczytać zaległe relacje - zacząłem od tej i jest świetnie: przygodowo, dużo ciekawych miejsc.
Fajnie,że jesteś, opisałam parę moich "odkryć" na Visie, ale i w dalszej części będzie trochę ciekawych przygód np.kulinarnych
Krótki pobyt na pięknym i pełnym tajemnic Vrniku nastroił mnie marzycielsko...Miejsce wydaje się idealne na letni dom:roll: Ale gdybym nawet miała taką zdolność finansową, to plan byłby prawie nie możliwy do zrealizowania, gdyż od lat wyspę obejmuje zakaz jakichkolwiek nowych inwestycji budowlanych, a stare domy będące w posiadaniu rodzin - w dużej mierze rodem z Korčuli - są dla nich żyłą złota, a przez to raczej nie na sprzedaż...
Okrążamy Badiję i oglądamy samostan od drugiej strony...
To tu odbył się kilka dni temu jeden z koncertów barokowych na który spóźniliśmy się o jeden dzień..
Płyniemy bez konkretnego planu, jednak pora coś postanowić w kwestii obiadu - pobyt w kamieniołomach bardzo mnie wycieńczył Póki co, zmierzamy ku murom małej Perły...
...po czym mijamy ją i obieramy kurs na Viganj
Dopada mnie lekkie podenerwowanie - trzeba się będzie przebijać przez hordy surferów, często pędzących na oślep nowicjuszy A ja przecież nie mam już kapoka
Nadkładamy drogi, aby nie przecinać ich trajektorii i szerokim łukiem dobijamy do brzegu w pewnej odległości od ulubionego beach baru. Cumujemy tak, aby nikomu nie wadzić i idziemy na lunch.
Zamawiamy przekąski z których słynie Čiringito - małe bruschetty z różnym "toppingiem". Nasze ulubione to te z kozim serem i inćuni, pršutem, oraz kozim serem, orzeszkami pinii i miodem Proste, nie nadwątlające budżetu i pyszne.
Delektujemy się jedzeniem i obserwujemy ładnych, wysportowanych ludzi zazdroszcząc im ekscytujących doznań...
Klientela baru jest bardzo malownicza - młodzież (młodsza i starsza ) o nietuzinkowym wyglądzie, niektórzy ekscentrycy przychodzą tu z pupilami
Jeszcze cappuccino na plaży...
...i płyniemy dalej wzdłuż wybrzeży Półwyspu
Oddaliwszy się znacznie od mekki surferów wypatrujemy jakiejś przyjemnej zatoczki na kąpiel... Chyba coś jest
Naszym nowym zwyczajem mąż zostawia mnie na takiej małej plażyczce, a sam oddala się, żeby jeszcze raz sprawdzić możliwości naszej łodzi motorowej...Znowu jestem sama, nie wiem czy mam zasięg, dokoła cisza, czuję się...
Zanurzam się na chwilę w wodzie, jednak nie pływam długo, bo nastawiam się na dłuższy plażing w miejscu do którego za chwilę popłyniemy... Wraca mąż Szczęśliwy
Przed nami Raćišće na Korčuli...
...za nami Pelješac...
Płynąc przy brzegu widzę nastrojowe miejsce do plażowania i intrygujące schodki...
Pewnie wiodą do prywatnego apartmana Kusi, żeby sprawdzić co tam jest, ale czas mija nieubłaganie, a przed nami jeszcze tyle atrakcji
Jestem zaskoczona odległościami - z brzegu wydaje się,że do miejsca które widzimy po drugiej stronie jest bardzo blisko - jednak w praktyce okazuje się ,że nie doszacowujemy tych dystansów...
Oto cel - Uvala Vaja
Byliśmy już w tej zatoczce w ubiegłym roku i dopisaliśmy do listy cro - hitów Jest tak samo pięknie jak rok wcześniej...Dużo gadać nie trzeba...
Do zatoki można dostać się od strony lądu, chociaż zejście nie należy do najłatwiejszych...Jest strome i pełne ostrych kamieni...Pamiętam mój spektakularny i bolesny zjazd na doopie z ubiegłego roku Ale zejścia są dwa - drugie, które wtedy przeoczyłam jest łatwiejsze. Teraz wspinam się po nim,żeby pokazać zatokę z góry
Co za dużo, to niezdrowo Ciąg dalszy w następnym odcinku
Co Ci powiem, to Ci powiem ...Waluś ...przepraszam Katerina ... jest piknie w tej uvali. Taka łódeczka to jest fajny wypas, świetne miejsca można zaliczyć. P.S. myślałem, że ta świnka jest takim elementem menu do wyboru .
Vaję mieliśmy przez 2 godziny tylko dla siebie, Potem niestety jakieś człowieki sprofanowały ją wchodząc z niewyjaśnionych przyczyn ubrani ; pewno nie czytali
tomekkulach napisał(a):Vaję mieliśmy przez 2 godziny tylko dla siebie, Potem niestety jakieś człowieki sprofanowały ją wchodząc z niewyjaśnionych przyczyn ubrani ; pewno nie czytali
Może czytali to - ani słowa o tym, że to plaża FKK. Jest oznakowanie na samej plaży?
Czyż taki widok na Małą Perłę nie jest piękny? Surferzy mieli na czym szaleć - Kanał działał Widać że ładnie podwiewało Pupilkiem mnie rozłożyłaś, nie mogę pokazać tego zdjecia dziewczynkom bo zamiast wakacyjnego projektu "kura" zaraz zechcą świnkę No i ta kawka na deser.. Tak człeka torturować z samego rana
tomekkulach napisał(a):Vaję mieliśmy przez 2 godziny tylko dla siebie, Potem niestety jakieś człowieki sprofanowały ją wchodząc z niewyjaśnionych przyczyn ubrani ; pewno nie czytali
Może czytali to - ani słowa o tym, że to plaża FKK. Jest oznakowanie na samej plaży?
Ja na tej plaży żadnego oznakowania FKK nie widziałam. Byli sami tekstylni i jedna Pani topless.
Na Vaji byliśmy dwa razy w dwóch kolejnych latach i żadnego oznakowania FKK nigdzie nie uświadczyłam...Za każdym razem były oprócz nas 2 - 4 osoby - raz rodzina z dziećmi, i zawsze byli to tekstylni. Zaskoczyły mnie tłumy na zdjęciach w linku Marsallah - i pełno parasoli Zejścia bezpośrednio na plażę są dwa - już o tym wspomniałam - jedno jest diaboliczne , ale też ja miałam na sobie buty do pływania, a ta stroma nawierzchnia wymaga podeszwy z bieżnikiem...Jest natomiast drugie - łagodniejsze, zaraz obok, jednak idąc ścieżką od głównej szosy wyszłam prosto na to trudne - bardziej w lewo.
Plaża cud - miód, jest tam budynek w głębi wyglądający na konobę ale zawsze zamknięty.
Przemieszczanie się łódką wydaje się czymś nieuniknionym i oczywistym, gdy się jedzie w to samo miejsce po raz kolejny i zna wszystkie ścieżki (no, prawie wszystkie ) Niestety, doszedł nam kolejny wakacyjny koszt, który trzeba uwzględnić planując wakacyjny budżet, bo teraz to nie tylko Małż,ale i ja nie wyobrażam sobie wakacji bez samodzielnej wycieczki po akwenie Przydałoby się jeszcze jakieś gruntowne przeszkolenie i ...patent
Co do świnki - miniaturki... Należała do kogoś z pobliskiego campu...Też zastanawialiśmy się, czy nie przywieźli jej jako żywy prowiant Mój mąż jest w tych stworzeniach zakochany i chętnie posiadałby takiego pupila , więc tym bardziej trzeba uważać z dziećmi, Beata