VRNIK - ciąg dalszy...Na początek, chciałabym się podzielić pewną refleksją...Pisanie relacji, oprócz odświeżania wspomnień i przyjemności jaką daje dzielenie się wrażeniami z podróży ma jeszcze jedną zaletę - przynajmniej dla mnie. Mianowicie, opisując miejsce, które odwiedziłam staram się znaleźć informacje na jego temat, zwłaszcza jeśli mnie szczególnie zafascynowało - trochę na odwrót - zamiast przed wyjazdem, robię to pisząc niektóre odcinki i efekt jest taki, że...zakochuję się w nim jeszcze bardziej
I tak jest w przypadku wysepki Vrnik - do której mam teraz jeszcze większy sentyment po wyczytaniu paru ciekawostek na temat jej historii
Wracając do wydarzeń...
Zaniepokojona i wściekła, że mąż nie odbiera telefonu wracam do miejsca w którym mnie zostawił...Po drodze spotykam pierwszą, oprócz właścicieli konoby, żywą istotę
Mijam domek letniskowy - właśnie taki i tu - w tym miejscu mogłabym mieć
, ale widzę,że już zajęty
Żeby zająć czymś niespokojne myśli oglądam kościół Gospe od Škoja (Matki Boskiej od Skał)...
...czytam tablicę upamiętniającą mieszkańców Vrnika poległych w II wojnie,
oraz podziwiam wszechobecny tu złom
- muszę przyznać,że bardzo malowniczy...
...jak też piękne stare wille, z których ta jest najbardziej okazała i najlepiej zachowana - Vila Fabris należąca kiedyś do rodziny o takim nazwisku.
O...stąd mamy widok na dwa samostany - ten na Badiji i nad nim ten w drodze na Sv. Ilija
Im dalej od kościółka tym więcej dowodów na to, że nie jest to, niestety, całkiem nieznana wysepka
Podobno idąc dalej napotkałabym więcej letnisk i znamion cywilizacji "homo turisticus"..Wyczytałam, że w planach jest zbudowanie gdzieś tutaj luksusowej restauracji
Może to już ostatni moment,żeby nacieszyć się tym miejscem, zanim zadepczą ją bogacze, np. z Azji
Napisy po chińsku już przecież widziałam na drogowskazie do kamieniołomu
I wtedy...dzwoni Małż
Czeka tam, gdzie wcześniej zacumowaliśmy...
Idąc mu na spotkanie obmyślam jak mu dać do zrozumienia co o nim myślę
Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć oznajmił:
"Mamy problem...Zgubiłem twój kapok.."
Okazało się,że kapok, który zostawiłam w łódce na siedzeniu pasażera...is gone with the wind
Mąż zauważył jego brak w pewnym momencie i krążył wokół wysepek archipelagu korczulańskiego (Skoji) w poszukiwaniu tej głupiej kamizelki - oczywiście bez rezultatu
Ciekawe ile nas za nią policzą?
Mimo wszystko złość ze mnie opadła, bo nie mogę się doczekać kiedy opowiem mu o moich znaleziskach.
Oczywiście najpierw zabieram go do kamieniołomu - jak się potem dowiedziałam - jednego z...29
na tej wyspie
Kamieniołomy na Vrniku są najstarsze i najgłębsze na całym Adriatyku - wydobywano tu kamień już za czasów rzymskich - zachwycał się nimi Dioklecjan. Sięgają na głębokość 50 m pod poziomem morza, a wapień z nich wydobyty wykorzystywano w licznych budowlach na całym świecie - oprócz miast chorwackich, możemy go znaleźć w Świątyni Hagia Sophia, w budynkach parlamentu w Wiedniu, czy ratusza w Sztokholmie. W czasach zagrożeń ze strony Imperium Osmańskiego zbudowano z niego mury obronne Dubrovnika i Korčuli...
Małż jest również pod wielkim wrażeniem miejsca..
Wydobycie zakończyło się bezpowrotnie w połowie lat 60 - tych XX wieku, kiedy zabroniono wprowadzenia mechanizacji na wyspie, aby chronić naturalne jej piękno.
Przez stulecia robotnicy - kamieniarze dopływali codziennie do pracy w kamieniołomach łodziami, aby od 15, 16 - go wieku zacząć budować tam swoje domostwa i osiedlać wraz z rodzinami na stałe. Ponoć w momencie szczytowym mieszkało tam 600
osób, po II wojnie zostało 50 - ciu mieszkańców, a obecnie...niektóre źródła podają 5, a inne - 2 osoby. Są to znany rzeźbiarz Lujo Lozica - rodem z Lumbardy i jego żona - mieszkają w zatoczce o nazwie Bufalo (koniecznie muszę tam zajrzeć przy kolejnym pobycie
) Jego prace można podziwiać w kościołach Korčuli, Zagrzebia i innych miast.
Zdjęcia archiwalne z końca 19-ego i początku 20-ego wieku pokazują kamieniarzy i ich chaty...
Mając tę wiedzę na pewno inaczej czułabym się wtedy, gdy spacerowaliśmy wśród ruin tych domostw w poszukiwaniu miejsca do plażowania...Pokazuję je mężowi, ciesząc się, że dostrzegł w końcu zasadność wysiadania od czasu do czasu z motorówki
Ponieważ jest tu nadal bezludnie, zrzucamy odzienie i lokujemy się na małej plażyczce ciesząc się jak dzieci czyściutką wodą i widokami
Jednak musimy pożegnać ten raj, bo opłacona łódź czeka, aby ponieść nas ku innym lądom
Z żalem kieruję się na naszą przystań...
Odpływając przyglądam się wybujałym cyprysom i innym drzewom...
...ciekawe ile lat rośnie cyprys, aby osiągnąć taką imponującą wysokość
Na zdjęciach z 1917 i 1930 roku jeszcze ich tam nie było
Muszę rozwikłać tę zagadkę
W następnym odcinku popłyniemy w inne piękne miejsca - tak bliskie gwarnego Orebića i Korčuli, a tak cudownie odosobnione