gusia-sO mało nie wylądowaliśmy na kempingu Ponta, który sąsiaduje z Vala i Adriatic i korzysta z tej samej plaży.
Wszystkie są uroczo położone ale jednak plażyczka jest mała jak na tyle osób na 3 kempingach i w sezonie tłoczno.
We wrześniu - bajka
Podobałoby Ci się
Ucztowanie przy SamostanieOkoło godziny 17-tej wspinamy się po wzgórzu w kierunku klasztoru franciszkanów (Franjevački Samostan Gospe od Anđela). Wspinamy się niestety samochodem
- ze względu na chorą nogę, którą zmęczyłby dość długi spacer pod górę. Rezerwację w konobie Panorama poczyniłam na 18-tą, mamy więc całą godziną na zwiedzenie okolic Samostanu. Skręcamy w lewo zaraz za klasztorem, by po około 500 metrach znaleźć się w takim miejscu, zostawić auto i przejść się po okolicy oferującej piękne widoki i sceny z życia wiosek u stóp Św. Eliasza. W stronę tegoż staram się nawet nie patrzeć - jestem wściekła, bo przez tego Achillesa mój plan zdobycia wreszcie tej góry nie wypali niestety
Toteż patrzę w inne strony
Za mną znajduje się konoba Hrid - ponoć dobrze w niej karmią, ale nigdy tu nie jedliśmy, gdyż każde podejście kończyło się zmianą decyzji w ostatniej chwili i ...powrocie do Panoramy
akurat to zdjęcie pochodzi z 2015 , ale nic tam się nie zmieniło:))Przedwieczorna krzątanina miejscowych farmerów...
Podążamy spacerkiem za panem rolnikiem, aby rzucić okiem na kościółek Gospe od Karmena...
Początkowo kościół miał bardziej gotycki charakter, a jeszcze wcześniej w tym miejscu była świątynia słowiańskiego boga Sevida (Światowida), którą później przemianowano na Kościół Św. Vida ( Św.Wita) a w roku 1638 na kościół Matki Bożej z góry Karmel. Kosciół stoi w otoczeniu 400-letnich cyprysów, które stanowią pomnik przyrody.
Mogłabym tak spacerować jeszcze długo, ale czas szybko mija, gdy się człowiek co i rusz zapatrzy w zachwycie, a nie możemy pozwolić,aby nasza jagnięcina za bardzo się wysuszyła pod peką
Jeszcze trochę kręcimy się po "zapleczu" klasztoru, który z tej strony podoba mi się jeszcze bardziej...
Ciekawe jaka jest symbolika dwóch skrzyżowanych ramion - w rękawie i nagiego?
Może emblemat miał stanowić zachętę dla nowicjuszy - synów z ubogich rodzin upatrujących perspektyw dla siebie w życiu zakonnym..."Chodźże, młodzieńcze, my cię w habit przyodziejemy, a na wikt i opierunek sam zapracujesz"...Zapracujesz na przykład w przyklasztornej winnicy, lub gaju oliwnym
Nowsza część cmentarza...
...i ta starsza, gdzie znajdują się grobowce znamienitych kapitańskich rodzin z Orebića...
Nie mamy dzisiaj czasu skupiać się na detalach cmentarza, który dobrze znamy z poprzednich wizyt..Przy jednej z nich zwiedziliśmy też wnętrza - kościół i muzeum..Wrzucę fotki eksponatów, które zrobiły na mnie największe wrażenie (oprócz modeli żaglowców i galeonów)
Rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa - zadziwiająca wizja ran, przypominających raczej symptomy choroby zakaźnej
Może gdy średniowieczny artysta rzeźbił Zbawiciela szalała akurat epidemia ospy lub dżumy...?
Żyrandol z weneckiego szkła - pochodzący z wyspy Murano zapewne
Braciszkowie zakonni widocznie mieli dosyć surowych murów i drewna, więc zapragnęli czegoś fikuśnego
Gablota z ...kapitańską babą
Ale nie tą naszą forumową, tylko orebicką
Trochę pospacerowaliśmy, nasyciliśmy głód wiedzy, teraz czas nasycić ten drugi - nasilający się z każda minutą...
Zbliżając się do konoby Panorama wspominamy zdarzenie z poprzednich wakacji - w 2016...
Jak zwykle zadzwoniłam i zarezerwowałam wtedy stolik z wyprzedzeniem, kładąc nacisk na stolik w"pierwszej linii" widokowej
Taki też dostaliśmy - na dolnym tarasie, bo pogoda wtedy nie była pewna.
Usiedliśmy wypiliśmy po lampce wina, na stół wjechała nasza peka...I wtedy wtargnęła grupa( około 12 - osobowa) Polaków, którzy nie mieli rezerwacji, ale akurat nie było kompletu, więc Darko - "kierownik" i szef kuchni w jednej osobie postanowił ich obsłużyć. Musiał zestawić kilka stolików, więc chwycił bez pytania naszą pekę i wino, przeniósł wszystko do stolika gdzieś w głębi, a nowoprzybyłych usadził w nowej aranżacji, która obejmowała nasz uprzedni stolik..Byliśmy tak osłupiali, że nie zdążyliśmy od razu zareagować...Dopiero po kilku minutach Małżowi gul skoczył, bo nasz nowy stolik był w dusznej części knajpy, widok zasłonili nowi, którzy w dodatku byli bardzo hałaśliwi...Jednak włączył mi się pragmatyzm i w porę powstrzymałam Małża, aby nie okazał swojego...hm...powiem delikatnie
- rozczarowania...
"Daj spokój, kwas będzie na przyszłość, gdzie dostaniesz
taką jagnięcinę?
Peka była jak zawsze pyszna,krucha, soczysta więc pomału nam odeszło...
Gdy przyszło do płacenia podeszła do nas żona Darka - cudowna, ciepła kobieta o imieniu...Katarina
i powiedziała,że przeprasza za zachowanie swojego męża - nic nie płacimy..
Musiała widzieć całą tę akcję z boku..
"Ja was poznaję, byliście tu w ubiegłych latach, a ty masz na imię tak ja ja." - zwróciła się do mnie.
Faktycznie, zawsze przy rezerwacji podaję imię:Katarina
Wdaliśmy się w licytację - nie, nie ,nie możemy tak, jedzenie było najwyższej klasy, coś musimy zapłacić...Na co ona prawie w szloch - proszę was, zróbcie mi tę przyjemność, ja chcę wam to dać "od srca"...
Udaliśmy, że się zgadzamy, po czym wsunęliśmy należność pod talerz z rachunkiem..i wyszliśmy
Byliśmy zachwyceni jej taktem i profesjonalizmem
Ale wróćmy teraz do 2017...Wchodzimy do konoby, witamy się, Darko przygotował ....ten sam stolik, który wtedy bezmyślnie nam odebrał
Niestety, nie było Katariny, chętnie bym się z nią przywitała.
Winko, które zamówiliśmy w oczekiwaniu na nasze dania pijemy na górnym tarasie, skąd widać takie dziwne słoneczko przedwieczorne
...a potem przenosimy się na taras dolny, do przygotowanego dla nas stolika..
Widoczne są nowe inwestycje - te kolumny z kamienia i nowe zadaszenie.
Zamawiamy nasz stały zestaw dań - carpaccio z tuńczyka z truflami, oraz drugie - z białej ryby - na przystawkę..
Jestem wielbicielką trufli - te podobno pochodzą z okolicznych lasów
Słońce już zaszło, kolory nad Korčulą zmieniają się się szybko...
W międzyczasie poznajemy naszego rodaka, który jest w familiarnych stosunkach z obsługą, pracuje w Orebiću w sezonie letnim i często wpada do Panoramy...Przysiada się do nas i ...okazuje się krynicą wiedzy i anegdot na temat Pelješca i okolic, jak też jego mieszkańców.
Wino leje się karafkami, a my słuchamy mrożących krew w żyłach opowieści o
poskokach - legendarnych wężach występujących endemicznie na Półwyspie - zwłaszcza w drodze na szczyt Sv. Iliji
, o tajemniczym stworzeniu, które pewnego lata porywało gospodarzom Panoramy kury i małe jagniątka, a które to stworzenie okazało się wielką drapieżna sową
, oraz innych morskich bajań.
Dowiadujemy się też who is who - facet, który ma konobę w Extravaganzy to syn Gordana z konoby Barca w Lovište - tego, z którym przyjaźni się R.Makłowicz. No i ten syn Gordana , BTW - też Gordan
ożenił się z siostrą Katariny o której pisałam wyżej..A obie siostry są siostrami... właściciela Panoramy, więc Darko , który robił naszą pekę to szwagier tegoż
No, kurczę - jedna mafia i nepotyzm
My tu gadu ,gadu, a nad Korčulą zapada ciemność...i to niemal całkowita, bo na około 40 minut obowiązuje na wyspie... trzeci stopień zasilania...
Awaria, czy nalot?
Ciemności egipskie i poskoki czające się w cyprysach
Poczułam dreszcz...
Od ilości wina i ekscytujących opowieści naszego kompana zaczyna mi się moja jagnięcina rozmywać..
To znak,że pora pożegnać się z Panoramą i grzecznie iść spać .
To był bardzo udany dzień