Plażing prawie idealny - Jezero i Mokalo BisKolejny dzień wita nas ponownie piękną, wakacyjną pogodą, a nawet lepszą, bowiem ten silny wiatr, który dał mi się wczoraj we znaki na pokładzie Papy już nie wieje
Pesymistyczny scenariusz zakładający galopujące zapalenie płuc po fishpikniku nie sprawdził się, albo przynajmniej wyrok został odroczony. Potężny głód świadczy o tym, że jestem zdrowa jak ryba
Decyzja co do dzisiejszych planów zostaje podjęta jednogłośnie.
Jesteśmy już prawie dwa tygodnie na wakacjach i przez cały czas pogoda drażni się z nami wymuszając sposób spędzania czasu w dość nerwowy sposób
Nie jest łatwo planować wyprawy morskie ,rezerwować stoliki w konobach, czy wypuszczać się na co bardziej odległe plaże, gdy ciągle jakiś jugo, czy bora przechodzi jeden w drugi, nawiewa chmurzyska i grozi pompą w każdej chwili...A takie były nasze wrześniowe wakacje
Najbardziej marzy mi się przewidywalna, stabilna pogoda jaką cieszą się ci wyjeżdżający w sezonie
I właśnie chyba taką mamy - pojedziemy więc ponownie do Duby, aby wreszcie bezstresowo spędzić nudny
urlopowy dzień na plaży...Nie jemy śniadania w domu, mając wizję kawki i lekkiego posiłku gdzieś na zewnątrz
Szósty raz na Półwyspie i dopiero pierwsze zdjęcia z punktu widokowego nad Orebićem
Jak mi się to udało przez tyle lat?
Szkoda,że tu nie dają kawy i śniadań - na wino
jeszcze nie mam ochoty
Widać Mljet, który odwiedziliśmy wczoraj...
Nad Eliaszem piękny obłok
Ale nie tylko obłok wisi - wyczuwam coś jeszcze w powietrzu - i to coś niekoniecznie przyjemnego
Nie dajmy się jednak zwieść jakimś przeczuciom, to pewnie z głodu
Jedźmy dalej...
Zanim pojedziemy do Duby wpadamy na chwilę do Trpanja na to wymarzone śniadanie i kawę..
Problem z Trpanjem - nie wiem czy tylko poza sezonem, czy zawsze? - jest taki, że nigdy nie możemy tam ranną porą trafić na otwartą kawiarnię z czymś do jedzenia. To nie Włochy, gdzie od świtu bulwary i skwery pełne są ludzi w kafejkach przy porannym espresso, panini, czy rogalikach. Pozostaje zaopatrzyć się w burki i inne buły w piekarni i wnieść swój towar do kawiarni na rogu - vis-a -vis portu i zamówić kawę..
Napięcie powodowane głodem i frustracja wywołana trudnościami w zorganizowaniu śniadania
zdają się eskalować - u mnie i małżonka..jednak przeczucia mnie nie myliły
Nie pamiętam o co poszło, ale udaje nam się ...lekko pokłócić nad tą kawą
I nie pomogła łagodząca siła Gwiazdy Morza...
Zastanawiam się,czy Wam też się zdarza pokłócić z partnerem, mężem ,żoną, kochanką na wakacjach? Bo gdy się czyta relacje, to wszystko zawsze wygląda słodko i romantycznie
A my potrafimy zrobić sobie od czasu do czasu porządną, oczyszczającą atmosferę scysję
Myślę, że po dwóch tygodniach przebywania ze sobą 24h na dobę coś musi się skumulować nawet u najbardziej kochających się ludzi..
Mimo wszystko jedziemy na tą plażę i oczywiście przez całą drogę nie odzywamy się do siebie...
Na plaży Jezero nie jesteśmy dzisiaj sami - w odróżnieniu od naszej ostatniej wizyty tutaj kilka dni wcześniej. Blisko wejścia od strony Duby rozlokowała się 4 osobowa grupa tekstylnych, poza nimi w dużym rozrzucie leżą jeszcze dwie nagie pary. Plaża jest jednak tak długa i szeroka, że można komfortowo rozebrać się i nie mieć poczucia skrępowania.
Nigdzie oficjalnie nie wyczytałam,że jest to plaża FKK - mi to nie przeszkadza - o ile nie ma tam więcej niż kilka osób
I o ile którakolwiek z tych osób - np. starszy Czech paręnaście metrów dalej nie gapi się radośnie na współplażujących, zamiast na własną żonę...
Ponieważ jestem wciąż obrażona na Małża wybieram sobie miejsce do leżenia w znacznej od niego odległości
Trochę rozłąki dobrze nam zrobi
Przede mną niebieskości...i pełno rosnącego motaru, o którym pisałam w części visowej relacji
...z drugiej strony plaży zielono - oto jezero - słone oczywiście
Doświadczenie podpowiada,że może być w takim mokradle pełno komarów i innych gzów...jednak nic nie brzęczy, ani nie lata koło głowy...
W międzyczasie grupa tekstylnych, którzy okazują się być naszymi rodakami, ubiera się i postanawia opuścić plażę innym sposobem niż od strony Duby...a mianowicie - wspinając się po klifie, który nie wydaje się zbyt łatwy..i próbując dotrzeć do miejsca, z którego kilka dni wcześniej podziwiałam plażę z góry..
Widok jest przekomiczny, bo jedna z pań co chwilę osuwała się na czworakach, a współtowarzysze wciągali ją za wszystkie członki robiąc przy tym dużo hałasu, który niósł się po okolicy...
"Polaci, Polaci..." westchnął Czech leżący nieopodal..ciekawe - on i jego żona również opalają się w sporym promieniu względem siebie - czyżby kolejni pokłóceni?
Nagle mąż podnosi się ze swojej maty kilkanaście metrów dalej i idzie w moim kierunku...
Ha...na pewno chce się pokajać
No może...dam się przeprosić
"Wiesz co, naprawdę cię podziwiam"- mówi czule mąż.
Serce mi topnieje
- odmykam powiekę i rozpromieniam się w uśmiechu - "Ale o co chodzi?"
"Mieć taką wielką plażę do dyspozycji i wybrać sobie najbardziej obsraną miejscówkę to tylko ty potrafisz"...
...
Zrywam się z mojego ręcznika, rozglądam wokół...no tak...położyłam się wśród licznych zwierzęcych kup - dobrze, że wyschniętych i bezwonnych..
Ale atmosfera między mną i mężusiem i tak nadal...śmierdząca
"Poczekaj, moja zemsta będzie słodka
" - myślę.
Okazja nadarza się już niedługo..
O ile nie macie jeszcze tych nowych masek do snurkowania , to na pewno wiecie jak się w nich wygląda - lekko kosmicznie
Ale czy widzieliście golasa w takiej masce?
Mąż w pewnym momencie zapragnął kąpieli w masce
To ja dyskretnie aparat do ręki....
Oczywiście nie będę nikogo epatować zdjęciami, które popełniłam na Małżu
No, może jednym..
Jego reakcja, gdy później zobaczył siebie - bezcenna
Reporterski obowiązek każe mi pokazać wam wyżej wspomnianą "wyściółkę" niektórych fragmentów plaży - wprawne oko dojrzy te suche placki...Z góry przepraszam co bardziej wrażliwych...
Przypomniałam sobie całkiem niedawną relację
stpmana w której opisał swoją wizytę na Jezero ...kilka dni po naszej...Upierał się w niej, że widział na plaży krowie placki, słyszał dzwonki w krzakach, a potem...zobaczył stado ...byków
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak to stado tu dotarło i po kiego grzyba? Trawy porządnej tu nie ma, woda słona do picia , no i rozmiar placków mi się nie zgadza...
Trochę na wsi przebywałam - na wakacjach w dzieciństwie i byczą kupę odróżnię od...np...może owczej? Bardzo tajemnicza sprawa
Może kiedyś rozwiążę zagadkę...
Póki co -
byczymy się jeszcze chwilę na plaży i nadal spoglądamy na siebie
bykiem Ale powoli ciśnienie z nas schodzi - u mnie dopiero po długim moczingu w morzu
Z nowym nastawieniem do siebie i świata opuszczamy plażę Jezero i jej "goowienną" tajemnicę
Zahaczamy o Dubę - centrum
, żeby i tam obejrzeć tłumy
Znak na zdjęciu wyraźnie mówi,że tu golasy, a zwłaszcza w maskach
nie będą tolerowane..
Rzut oka na opustoszały port...
Nie tylko golas w masce może zrobić wrażenie
Uciekajmy, uciekajmy
Zaraz pojedziemy odpocząć - na chillout w Mokalo