Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Zazdroszczę Wam możliwości spotkania! My już wtedy będziemy na wyjeżdżać z Murteru i kierować się na... Włochy
A takie mamłygi pierwszy raz też jadłam na Półwyspie, to był gulasz z ośmiornicy - smaczny. Potem już nie utrafiłam nigdzie na takie danie w karcie.
A ja Tobie zazdroszczę Włoch Gdzie na Półwyspie jadłaś taką mamałygę?
Daj Boże, żeby była tam pogoda na te góry. Bo jak wydam euro i zobaczę niskie chmury i deszcz to nie będzie czego zazdrościć
W Orebicu, knajpa w stronę Trstenicy, obok jakiegoś campingu. Nie podam nazwy, bo nie pamiętam. W mojej relacji z 2015 o niej pisałam, także jak by sie komuś chciało kopać....
Katerina napisał(a): "No, bo Polacy - generalnie słabo mówią po angielsku" - mówi Sandro, a potem pyta jakie są nasze zawody i ile musieliśmy studiować,żeby mieć pracę itd. Uzyskawszy odpowiedź mówi:
Chyba trafił jak kulą w płot w Waszym przypadku Czy dobrze rozumiem, że Chorwaci znają angielski lepiej? To mnie w sumie cieszy
Generalnie, statystycznie - można powiedzięć, że dużo lepiej komunikują się po angielsku niż Polacy. Oczywiście, różny jest stopień zaawansowania, ale nie mają oporów, tak jak w przypadku naszych rodaków poniżej rocznika 90' Próbowałam wyjaśnić temu Sandro,że Tito trochę lepiej urządził ten ich komunizm, niż nasi ówcześni przywódcy i byli regionem otwartym na zachód w dużo większym stopniu. Oczywiście ich położenie geograficzne również gwarantowało zainteresowanie ludzi z zachodu - mieli nieustanny kontakt z liczną rzeszą turystów, musieli uczyć się języków,żeby zarabiać na życie. A mogę spytać - dlaczego Cię to ucieszyło?
Nie mam jakiegoś zaskakującego wytłumaczenia. Chorwackiego nie umiem ni w ząb. Po angielsku się wspólnymi siłami (tzn. z mężem)się dogadamy.
U mnie w domu, gdzie z dziada pradziada my nieco Huculsko-Bukowinoto-Rumuńsko-Łemkowsko-cholera wie co jeszcze są mamałyga była robiona na tak zwane twardo. Kaszka z kukurydzy odparowywana w mleku z masłem aż do dużego zgestnienia, podawana na talerz w formie kawałków podobnych pizzy grubości tak ze 3-4 cm. A do tego albo na słono biały ser ze śmietaną i cebulką posolony, albo na słodko, a to z powidłami śliwkowymi, własnej roboty... A to z serem białym wymiksowanym na pulpę z wanilią... Do dziś sobie czasem taki obiadem strzelimy. Nie bez tego, że nie nadałoby się to do gulaszu...
Daj Boże, żeby była tam pogoda na te góry. Bo jak wydam euro i zobaczę niskie chmury i deszcz to nie będzie czego zazdrościć
Jak się uda crospotkanie na Braču (Zdzichu, czy Ty się piszesz, bo cisza jakaś?), to nie omieszkamy wypić toastu za Twoją pogodę
Abakus68
A do tego albo na słono biały ser ze śmietaną i cebulką posolony,
Ja tę wersję bym preferowała..choć z tymi powidłami też bym nie pogardziła..U mnie babcia (rodem z kielecczyzny) robiła podobne rzeczy ,ale z manną - też na twardo zastygłą kroiła, a do tego różne dodatki
pomorzanka zachodnia
Chorwackiego nie umiem ni w ząb
Hmmm..No ,od kelnerów, jak widać nie nauczysz się Trzeba im powiedzieć,że napiwek będzie, jeśli nie będą mówić po polsku (gdybyś chciała się poduczyć)
napisał(a) CROnikiCROpka » 26.02.2018 21:02
gusia-s napisał(a): A tym czasem na Peljsecu SNJEŽNA BAJKA Potomje i Dingač
Ale ile tego śniegu
I jakie wino z tego będzie? Gotowy szprycer z lodem
Katerina napisał(a):Jak się uda crospotkanie na Braču (Zdzichu, czy Ty się piszesz, bo cisza jakaś?), to nie omieszkamy wypić toastu za Twoją pogodę :
No pewnie, że się piszę. Najpierw z jednymi, a potem jak Ty czy Iza będziecie miały ochotę, to koniecznie.... Jeno nie na plaży bo ani ja... I tu będzie zagadkowo... Ani ja syn Aesyetesa - no i teraz niech jakiś "sherlock" wywiedzie wywód, kim był, co ma wspólnego z ludźmi określanymi Grci iz Ambracije - i co to w ogóle ma wspólnego z Bračem -a jeszcze jak ktoś zapoda skąd cykady wedle tej opowieści się na wyspie pojawiły... Ani Mariola Afrodyta... No i jeszcze niech "sherlock" zepnie owąż boginię z synem Aesyetesa... - więc... Knajpa czy zwiedzanie chętnie:) Plażing... niekoniecznie;) Kasia, ja też mogę ci jakowyś skarb zakopać, ale jak mi wena przypali to zagadka może być uciążliwa... Piszesz się?:)
Katerina napisał(a): U mnie babcia (rodem z kielecczyzny) robiła podobne rzeczy ,ale z manną - też na twardo zastygłą kroiła, a do tego różne dodatki
Moja babcia ( też rodem z kielecczyny ) taką kostkę z kaszy podawała m.in. do niedzielnego rosołku
Ja też rodem z kielecczyzny i moja babcia też rodem z kielecczyzny i takich "cudów" nie jadłam, ale na przykład: prazoki, kluski z krajankami, placek z pod kaminia, placki z blachy, , no i oczywiście babcia zawsze piekła super chleb na zakwasie swojskim Co ty był za smak... Babcia moja, dzięki Bogu, nadal żyje i dalej gotuje, ale chlebka już niestety nie ma siły piec. W grudniu stuknęła jej 80-tka.
Katerina wybacz, ale pozwolę sobie wstawić tutaj zdjęcie moich dziadków:
Dziadziuś skończył w styczniu 86 lat, babcia w grudniu 80
To było zdjęcie z grudniowej imprezy urodzinowej babci
Dzisiaj wieczorem to Orebić, nie Korčula, będzie gospodarzem festiwalu barokowego - koncert odbyć ma się w kościele parafialnym - Župna Crkva Pomoćnice Kršćana - czyli tym, którzy wszyscy będący kiedyś w Orebiću znają dobrze, a Ci, którzy nie byli też znają - ze zdjęć Orebića robionych przez forumowiczów z promu na Korčulę.
Do wydarzenia została jeszcze godzina, więc można by trochę pospacerować - przewietrzyć głowy i pozbyć się stanu, który nabyliśmy ...wietrząc się na werandzie Amfory przy jugo i bora
Bora wciąż wieje, ale chmury trochę rozwiało i nie pada.
Idziemy spacerniakiem w kierunku plaży Trstenica, mijając po drodze mieszczący się zaraz przy promenadzie mały kościółek Zwiastowania N.M.P. - zwany tu potocznie Anuncijata...
...a na nim ogłoszenie, że wystąpi w nim o 20-tej żeńska klapa Nava.
No i mamy problem - klapę podziwialiśmy w ubiegłych latach - byliśmy już na dwóch koncertach - i uważamy,że laski są genialne ( o ile nie uznają, że trzeba do repertuaru włączyć danego dnia np. "Love me tender" Elvisa, czy "Summertime" ) W niektórych utworach brzmią w sposób bardzo zbliżony do bułgarskich chórów polifonicznych, czego poszukuję w chorwackim śpiewie ludowym, ale rzadko odnajduję. Nie znalazłam, niestety, w necie żadnego wykonania, gdzie moglibyście usłyszeć te szczególne walory, o które mi chodzi, ale i w tym utworze jest( babska ) moc
Panowie pewnie zwrócą uwagę na najładniejszą chórzystkę
Dziewczę niestety ma chłopaka - jest nim nawigator Semi-Submarine - tej czerwonej łodzi - batyskafu do "podziwiania" dna morskiego. Oboje sprzedają też bilety na taksówki wodne na przystani.
Fotki z koncertu w 2016..
Niezwykłe wrażenie wywarł na mnie ich śpiew w połączeniu z szumem fal i chrobotem kamyczków - wszak kościółek położony jest 2 metry od plaży - przy otwartych oknach Jadran był ich naturalnym akompaniamentem, gdyż dziewczyny śpiewają a capella
Podziwiam ten chór - prowadzony przez pana z melodyką w dłoniach ( jest on zdaje się kierownikiem zespołu) - zwłaszcza za to, że babki zbierają się na próby i koncerty często będąc w "przelocie". Jedna zamyka sklep, czy stragan i zanim pójdzie dać kolację mężowi wpada sobie pośpiewać, inna - jak w przypadku tej najmłodszej - zostawia stanowisko z biletami na taxi boat swojemu chłopakowi i urywa się na próbę
Tak że, jak wspomniałam, mamy problem - bardzo chcielibyśmy posłuchać powtórnie klapy Nava, ale dokładnie w tym samym czasie będzie odbywał się koncert barokowy parędziesiąt metrów dalej.. Wybieramy barok - dziewczyny już znamy, mamy nawet ich płytę, której słuchamy czasem w samochodzie , poza tym - nie możemy rozczarować zacnej grupy barokowej naszą nieobecnością
Zrobiło się całkiem ciemno -na promenadzie przed nami pojawia się nowa restauracja , której nie było tu w zeszłym roku, to znaczy infrastruktura istniała, ale lokal był zamknięty i miał zupełnie inny wizerunek...Ten obecny zdecydowanie mnie pociąga
Trochę przeskoczyliśmy w czasie na tej promenadzie - od baroku do impresjonizmu
Nowa konoba o włoskiej nazwie - Andiamo - ma robić za "Nocną Kawiarnię" Van Gogh'a. Jest to jeden z moich ulubionych obrazów, przywołuje wspomnienia z wakacji w Prowansji (odwiedziliśmy wtedy Arles - miasto Vincenta oraz słynną kawiarnię) Trochę pusto, ale bora ogólnie wywiał ludzi do apartmanów, poza tym dopiero zaczyna się pora kolacji. Jestem bardzo ciekawa ich kuchni - niestety, nie było nam dane jej spróbować do końca pobytu, jeśli ktoś coś, to proszę podzielcie się opinią
Zbliża się 20ta..."Andiamo?", " Si, si ,andiamo"
Zatem idziemy do kościoła parafialnego..
Po drodze zaglądam przez okno do piekarni..
...mijam Muzeum Morskie..z moją podobizną w oknie
...i znowu coś nowego i kuszącego widzę
Kawiarnia - bufet Kužina - take away i eat-in. Trip Advisor określił to miejsce jako "nowa, ekscytującą koncepcja gastronomiczna" dla miejscowych i turystów
Co w tym nowego i ekscytującego? Przyrównując do naszych realiów można by określić przybytek jako "garmaż" - taki bardziej wykwintny, a takich miejsc w miejscowościach turystycznych w Cro nie spotkałam (nie licząc stoisk garmażeryjnych np. w dużych Konzumach). Ktoś tu na forum opisał podobny wynalazek na Istrii - kupił kalmary grillowane na wagę i na wynos - na plastikowych tackach - za ułamek tego, co zapłacimy w konobie...Ale na pewno nie można naznaczyć miejsca mianem "fast food"...
"Kužina" - od włoskiego cuccina - znaczy po dalmatyńsku "kuchnia", i to ta domowa, babuni Tę kawiarnię prowadzi pani o imieniu Alda, która jest pół - Włoszką, pół - Chorwatką i oferuje nam dania zarówno rodem z Dalmacji, jak i z Italii. Mamy tu sałatkę z ośmiornicy, marynowane ryby, filety rybne i warzywa - grillowane i pieczone, nadziewane bakłażany, karczochy, paprykę, zapiekanki z parmezanem, panierowane krążki cukinii i innych warzyw, dania makaronowe, mięsne - np. gulasze,sery, pršuty i domowej roboty kiełbaski. Widziałam też maleńkie pieczone przepiórki . Cały asortyment jest podobno przyjazny alergikom i uczulonym na gluten - może komuś przyda się ta informacja Specjalnością zakładu jest bezglutenowa pizza i niskoglutenowe ciasta i wypieki. I te wszystkie dania - przyrządzane przez włoskiego kucharza - można zjeść na miejscu, lub kupić na wynos.Moim zdaniem tanio nie jest - podobnie jak u nas na stoiskach delikatesowych, ale i tak kupując take away zapłacimy tu za pyszne , wykwintne przekąski mniej niż w restauracji..
Kusi mnie to i owo, ale nie mogę przecież z kalmarem w kieszeni na koncert barokowy do kościoła wpaść Może innym razem
Opuszczamy przybytek gastronomiczny i kierujemy się do przybytku strawy duchowej - Župnej Crkvy u Orebiću.
Idziemy uroczą uliczką do góry..
...aby po dosłownie trzech minutach być na placu pod kościołem, gdzie czeka już kilkanaście osób, wśród nich znajome twarze
Nasze pojawienie się zostaje natychmiast odnotowane przez organizatorkę festiwalu - opuszcza grupkę melomanów z którymi rozmawiała i podchodzi do nas.
"Oh, przyszliście znowu, jak miło "
" Staramy się nie opuszczać głównych koncertów, to nam bardzo miło "
"A skąd wy jesteście? Od dawna chciałam zapytać... Z Polski?? To Polacy lubią muzykę klasyczną?"
"Polska to ojczyzna Szopena przecież.." mówię oględnie, nie wdając się w precyzyjne wyjaśnienia
Widzę uznanie w jej oczach - od tej pory będzie nas traktować jako cenny nabytek do swojej kolekcji miłośników jej festiwalu
Wirtuozi dzisiejszego wieczoru to 4 - osobowy kwartet ze Słowenii , ale nie uwłaczając fletowi , mnie interesują smyczki, a zwłaszcza te dwa instrumenty - wiolonczela i lutnia
Repertuar mieszany - wielcy mistrzowie baroku, wśród nich znowu Vivaldi i jego Trio sonata .. Posłuchajcie chociaż 1,5 minuty , jest bardzo nastrojowa - chętniej wysłuchałabym jej na jakimś dziedzińcu,czy patio - wśród pachnącej wieczornej roślinności i szumie morza w oddali
I tak sobie gra lutnia ku chwale i uciesze Pana..
Ciekawe, czy Jezus tańczył? Może gdzieś istnieje taki zapis w ewangeliach...
Być może ten mój swobodny przebieg myśli o tańczącym Jezusie był obrazoburczy, bo bezwiednie wzrok mój zatrzymał się na tej oto...karzącej ręce...
Jednocześnie poczułam lodowaty karcący wzrok..obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam go - oficjalny ,akredytowany fotograf festiwalu, którego widziałam już na koncercie dwa dni wcześniej...patrzył na mnie i mój...statyw jak jakiś inkwizytor..
No to we mnie też krew zawrzała..
Od razu mi się powyższy nadruk z T-shirta Małża skojarzył
Ok, facet był najwidoczniej przekonany,że jestem jakąś konkurencją Ale na razie wyrażał swoją niechęć piorunującym spojrzeniem, kulminacja nastąpi na kolejnym koncercie
Żeby mu oddać sprawiedliwość, to zamieszczę fotki jego autorstwa - bezdyskusyjnie lepsze niż moje - pożyczyłam je sobie z fejsbukowej strony Festiwalu Korkyra
Muzyk grający na lutni - ten to miał temperament Wygląda na takiego, co świetnie zagrałby flamenco..
Może nie każdy wie, że twórcy muzyki barokowej byli w dużej mierze zafascynowani rytmami i stylistyką muzyki hiszpańskiej. Wiele utworów okresu baroku opartych jest na charakterystycznym uderzeniu w struny, wykorzystaniu kastanietów i charakterystycznego rytmu - elementów, które obecne w tańcach barokowych w końcu stały się podwalinami flamenco
Typowym przykładem może być Fandango - napisał je Boccherini - twórca najsłynniejszego chyba menueta. Zobaczcie sami co się w tym baroku wyprawiało
Ale koncert dobiega końca..Żegnamy się z barokowiczami - do następnego