beatabm napisał(a):Ale od kilku lat sprzęt kurzy się na strychu i raczej prędko go nie użyjemy znowu
Nigdy nie wiadomo
tony montana napisał(a):Pszeniczne piwo ! (mlask)
O tak, trochę tego popiliśmy
I przywieźliśmy do domu całą skrzynkę Franziskanera
5 lutego (poniedziałek): Pierwsze szusy w Saalbach i w LeoganguWstajemy wcześnie, bo już nie możemy się doczekać pierwszego szusowania. Dziś będziemy nartować "u siebie".
Dolina jeszcze w cieniu, ale u góry już jest pięknie:
Podjeżdżamy do najbliższej stacji gondolki, która znajduje się w Vorderglemm (5 km od naszego apartmanu):
Dzisiaj nie udało się być "na bramkach" przed uruchomieniem wyciągów (jeszcze nie zorganizowaliśmy się na kwaterze, żeby sprawnie wychodzić
), ale jutro już tak będzie
Poranny sztruksik to miód na moje serce
:
Dlatego też jestem taka rozanielona
:
Mapa tras całego SkiCircus składającego się z ośrodków Saalbach, Hinterglemm, Leogang i Fieberbrunn (można powiększyć
):
Tu widać trasę schodzącą do Vorderglemm, z tym, że po drugiej stronie doliny:
A tu górne stacje gondolek na Schattberg Ost (2020 m) i Schattberg West (2096 m):
My na razie wciągamy się na wysokość 1910 m, na szczyt Wildenkarkogel i podziwiamy widoki na masyw Hochkönig:
Przyplątuje się psi koleżka, który najwyraźniej chce się bawić. Przynosi mi w pysku swoją czerwoną piłeczkę
Boję się, że ktoś przypadkowo zrobi mu coś złego, bo psiak biegnie prawie za każdym startującym narciarzem. Ostatniego dnia spotykamy tego koleżkę w tym samym miejscu i ma się dobrze, choć zachowuje tak samo głupkowato
Pewnie jest psem kogoś z obsługi stacji albo restauracji.
Pięknie przygotowane i puste trasy zachęcają do robienia szszszszsz...
:
Chociaż między wyratrakowanymi pasami jest dość nierówno
Ale może to my jesteśmy rozpieszczeni
Jednak nie! Jutro, w Kitzbühel, okaże się, że można lepiej przygotować trasy
Symbol ośrodka Saalbach - charakterystyczna, jak ją nazwaliśmy "popięciorna", gondolka:
(W Fieberbrunn jest podobna, tylko poczwórna.)
Przejazd nią nie jest przyjemnością, bo bardzo się wlecze i zazwyczaj jest nabita ludźmi. Nam się udaje jechać w miarę luźno (jest jeszcze wcześnie). Widok przez porysowane szyby:
Kolejka ma swoje lata, ale na pewno jej nie wymienią, bo to przecież symbol Saalbach.
Na górze pstrykamy zdjęcie z drewnianą sową:
oraz widoki, jakie roztaczają się z tego miejsca:
Dzisiaj nie będziemy jechać już dalej w stronę Hinterglemm. Wracamy się trochę i obieramy inny kierunek - Leogang.
Jeziorko na szczycie Großer Asitz (1914 m):
A oto cyrkowy ptak - Feniks
:
Zjazd do dolnej stacji gondolki w Leogangu:
i widoczek z kolejki:
Ta trasa (niebieska, nr 93) była, jak widać, dość popularna
Żeby uniknąć tłumów na trasach, a potem w knajpkach, idziemy coś przekąsić, zanim większość narciarzy o tym pomyśli
Na stół wjeżdża Stiegl - moje ulubione (jasne) austriackie piwo, koniecznie z pianką
:
i tosty z sałatkami:
Wyjątkowo pyszne i niezbyt wielkie danie. Na nartach nie lubimy się najadać.
Jest też obowiązkowy relaks na baranach
:
Mogłabym tak tu zostać...
Ale trzeba jeździć!
Ciąg dalszy szusowania już w następnym odcinku