WSTĘP
Witam wszystkich!
Zaczynam również i ja pisać relację z tegorocznego wyjazdu do Cro .
2 tygodnie spędziliśmy na campie Solaris koło Šibenika. Będzie trochę o campingu i trochę o okolicy.
Zapraszam do poczytania i pooglądania, bo zdjęć mam naszykowanych baaardzooo dużo.
Nie wiem za bardzo od czego powinnam zacząć, ale może tak troszkę poukładam to chronologicznie. Dlatego na samym początku opowiem Wam dlaczego w ogóle Chorwacja i Solaris.
Tworząc tą relację, nie mogę pozostawić tego zagadnienia bez odpowiedzi.
Jadąc pierwszy raz do Cro, widziałam ten kraj zupełnie inaczej, niż teraz go widzę.
Zaczęło się wszystko od tego, że w roku 2010 moja siostra pojechała z partnerem na camp El delfin Verde do Hiszpanii. Nie wiedziałam, że w ogóle coś takiego istnieje, jak tak duża liczba przeróżnych campingów w Europie, które oferują przeróżnego rodzaju atrakcje. Mieszkali w mobil home’ach i byli bardzo zadowoleni.
Pomyślałam sobie wtedy, że fajnie byłoby pojechać na taki camping. Czyste, schludne domki, a przy tym własne auto do dyspozycji. Dlatego też w roku 2012 postanowiliśmy pojechać „gdzieś” na wakacje, właśnie korzystając z usług campingu. Chcieliśmy wybrać kraj, gdzie będzie można dojechać „na raz”, bez konieczności noclegu. Wybór więc padł na Chorwację.
Nie wiedząc, co ten kraj ma do zaoferowania, wybraliśmy Istrię i camp Bijela Uvala (tylko na nim znaleźliśmy wolne miejsce w domkach, rezerwując je w czerwcu na wrzesień). Tylko 1100 kilometrów przed nami, więc na luzaka w jedną noc dojedziemy.
Czas na campie spędziliśmy głównie plażując, zwiedziliśmy naprawdę bardzo mało. Byliśmy na jednym fishpicniku do Rovinj i Vrsaru, opływając Kanał Limski. Wakacje dobiegły końca, a trwały tylko tydzień, więc czas szybko zleciał.
Gdyby ktoś chciał poczytać zeszłoroczną relację może to zrobić TUTAJ
Jak tylko wróciliśmy do domu, stwierdziliśmy, że w roku 2013 również pojedziemy do Chorwacji, tylko tym razem bardziej na południe. Wybór padł na camping Solaris – bo wtedy jeszcze w głowie nam były baseny, atrakcje itd. Zarezerwowaliśmy już w grudniu 2 domki, więc byliśmy zadowoleni, że nikt nas w tym nie uprzedzi.
Jeszcze wtedy nie mieliśmy pojęcia, co tak naprawdę jest takiego ciekawego w tej Dalmacji. Raczej Chorwacja (wtedy jeszcze nie wiedząc nic o tym kraju) kojarzyła nam się z miejscem, gdzie wszędzie jest pełno kurortów turystycznych, więc byliśmy zadowoleni z faktu, że mieszkając na campingu będziemy mieć dostęp do basenów, boisk, parasolek na plaży itp. itd. (Nic bardziej mylnego).
Dopiero pod koniec marca tego roku przypomniało mi się, że przecież przed zeszłorocznym wyjazdem rejestrowałam się na forum o Chorwacji. Ciekawe co tam forumowicze napisali…?
No i tak zaczęła się moja przygoda z Cro.plą. Zaczęłam czytać tysiące relacji i oglądać co raz to piękniejsze zdjęcia. Nie mogłam nadziwić się pięknem Chorwacji. Oczywiście, jak się domyślacie moja wizja Chorwacji – jednego wielkiego kurortu, legła w gruzach na rzecz pięknych małych miejscowości, zatoczek, plażyczek itd. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl, to po jakiego grzyba rezerwowaliśmy ten camp Solaris?
Tyle jest pięknych miejsc przy Rivierze Makarskiej, czy na wyspach, a my akurat musieliśmy wylądować w północnej Dalmacji. Ale zaliczka zapłacona, więc dobra, jakoś przeżyjemy na tym molochu, może po sezonie, we wrześniu nie będzie już tak tragicznie.
I tak w 10 – cio osobowym składzie wyjechaliśmy sobie na wakacje. Wynajęliśmy 2 domki, w których było nas po 5-cioro.
Dobra ja tu się rozpisuję o pierdołach, a relacja czeka…