Re: Na końcu świata: Bretania
napisał(a) Franz » 05.12.2012 23:50
Zostawiamy przepiękny i urozmaicony półwysep Crozon i wyruszamy do Guingamp. Odkryty zupełnym przypadkiem festiwal, którego finał ma się odbyć dzisiejszego popołudnia stanowi dla nas nieodparty magnes. Bez niespodzianek na trasie docieramy do miasta. Tym razem zaparkowanie nie jest takie łatwe, ale w końcu jakieś wolne miejsce, niezbyt odległe od centrum, udaje się nam znaleźć. Zostawiamy wóz, zmierzając na spotkanie z muzyką. Mnie najbardziej zależy na występach grup celtyckich, które zjechały z różnych rejonów Europy. Tymczasem pan w kasie oświadcza, że bilet wstępu na tańce bretońskie wynosi piętnaście euro od głowy. Miałem nadzieję na odrobinę mniejszy wydatek, a poza tym - bretońskie? Waham się i próbuję uszczegółowić moje wymagania.
- Zespoły szkockie, irlandzkie?
- Tak, tak, wejściówka kosztuje 15 euro.
- Ale to na tańce bretońskie?
- Tak.
- A... gdzie te grupy z importu?
- Też tutaj. Obie sceny zawarte w cenie wejściówki.
To zmienia postać rzeczy. Wchodzimy.
Znalezienie wolnego miejsca okazuje się niełatwym zadaniem. Tuż po tym, jak nam się udaje z nim uporać, stwierdzam, że kończy mi się kaseta w kamerze, a znacznie więcej czasu poświęcam na nagrywanie kamerą, niż pstrykanie fotek aparatem. Muszę zatem pójść do samochodu, ale czy wejdę z powrotem? Bea uczy się zdania po francusku, wyjaśniającego, dlaczego miejsce obok niej jest zajęte, po czym wyskakuję dokonać zamiany kasety. Negocjacje przy wejściu okazują się łatwiejsze niż przypuszczałem i wkrótce zasiadam z nowym zapałem do nagrywania.