"na dziko" w Cro

Teoretycznie niebieski.[/quote]
A jaki kolor czapeczki bo tym poniżej ukradli

[/quote]

No i właśnie(Ślubuję strzec tajemnic związanych ze służbą)
Jakie to ma znaczenie,jak będzie naklejka CRO to i będzie ulgowo he he

Za naklejkę CRO.PL nie przysługuję ulgi - w spaniu na dziko też

Myślę ze trzeba by było postudiować ich przepis mówiący o (na dziko),pewnie są jakieś odstępstwa.
Powiem szczerze ze nie będę się zagłębiał.Nie mam zamiaru tak spędzać wakacji ,no chyba że będę zmuszony.Gdy już odłożę na kampera i będę na emeryturze,zastanowię się nad tematem,ale nie wiem kiedy to będzie i co nastąpi wcześniej.

Szukałem podobnego wątku ( miałem zakładać nowy ale przyłącze się do tego).
Czyli tutaj jest podobnie jak w każdym kraju (Francja , Kanada itp.)
Spróbujcie zatrzymać się na nocleg na stacji w Francji , Niemczech itd. to zobaczycie które dnia dłuższe.... jak nie znajdą coś na Was( nieważna gaśnica , przepalona żarówka itd.) to i tak 48h czeka i raz na zawsze wybiją Wam z głowy noclegi w samochodzie. Pisze z własnego doświadczenia.
Szczerze myślałem ,ze uda się mnie wykorzystać swojego Multivana do spędzenia w nim kilku nocy z 14 dni spędzony w Chorwacji.

Powiem wprost ja tego nie rozumiem zatrzymuje się na stacji :prysznic biorę na stacji
(płatny) za potrzebą na stacji (płacę) , zatrzymuje się ,żeby przespać i łamię prawo.Ogólnie mówiąc robię wszystko w miarę cywilizowany sposób .Chore

Fakt jest faktem ,że chciałem szukać czegoś bliżej plaży , nadbrzeża ale już wiem z tego forum ,że gdzie bym nie zajechał to są to płatne strefy parkowania. I raz nie wolno tam zatrzymać się w tym celu , dwa nie widzę latać co 2-3h ( i budzić się co tyle) i wsadzać kasę ( bo mnie nie chodzi o pieniądze).
Wychodzi na to ,że na....mnie to auto w Chorwacji , duże , nieporęczne a jego największego atutu , który przysłaniał mnie wszystkie minusy czyli wielgachnego łoża i tka nie wykorzystam...

Janusz Bajcer napisał(a):Lub dośc wysokim mandatem. Zależy na jakiego kontrolujacego się trafi.

Ponad 20 lat temu byłem z kolegą "na dziko" w Dolomitach bo na campingi nie było nas stać a widoków na uzbieranie kasy w naszym poskomunistycznym wtedy kraju nie było . Co kilka dni zmienialiśmy miejsce biwakowania. W przewodniku jaki mieliśmy też straszyli, że to park narodowy i wszelkie biwaki kończą się niemal wyrokiem śmierci. Zawsze rozbijaliśmy się po zmroku w krzakach przy parkingach. Jednego poranka na Passo Falzarego kimając jeszcze w namiocie słyszymy głosy na zewnątrz i ktoś rozpina nasz namiot - to byli "Carabinieri" coś tam do nas z poważnymi minami nawijają po Włosku a my do nich po Angielsku a oni do nas "solo Italiano" czyli, że się nie dogadamy w żadnym innym niż ich języku W końcu kolega mówi do mnie "zróbmy sobie choć fotkę w radiowozie jak nas już mają zamknąć" i się ich na migi zapytał czy możemy a oni parsknęli śmiechem. Dali nam taką mapkę, którą mam do dziś pt. "Dolomiti Campingfuhrer" i z tego co zrozumieliśmy przeprosili, że nie mają Polskiej wersji językowej tylko Niemiecką. Życząc powodzenia odjechali. Wniosek taki, jak Janusz Bajcer napisał...