Już nie pamiętam, kiedy zaświtał mi ten pomysł. Na pewno miał w tym udział szalony kilkudniowy wypad Zawodowca na zimową Maja Jezerce - bo początkowo tak planowałem zdobycie najwyższego szczytu Chorwacji. Skrzyknąć kilku kolegów, wziąć 2 dni urlopu i z marszu wejść na szczyt, odpocząć jeden dzień nad Jadranem i wrócić do pracy w poniedziałek Ale plany planami, życie życiem.
Ale marzenia - marzeniami ...
Lidię i Kulkę spod szczytu przegonił deszcz.
Postanowiłem więc podejść do sprawy z szacunkiem należnym najwyższemu punktowi Chorwacji. Trzeba było na ten dzień zaczekać. I doczekałem się.
Rozpoznanie ( czyli logistyka )
Przede mną wiele osób z Polski było na szczycie. Lidia i Kulka nocowali na makadamskim trakcie niedaleko początku trasy. Andrzej Pochopień zamieścił dokładny opis wejścia od Suhopolja i zdjęcia, które jako tako dawały wyobrażenie o trudnościach. Na stronie Hrvatskog planinarskog saveza dokładnie wyjaśniono mi, jak dojechać ( dotrzeć ) do Planinarskoj kucy Brezovac. A mimo to - pogubiłem się ...
Dlatego po powrocie postanowiłem opisać tą wycieczkę. O uniesieniach i radościach można pisać dłuuuuugo i nuuuuudno ( pamiętam jeszcze męki nad Żeromskim czy Orzeszkową ! ) , bo i tak każdy z nas przeżywa ciut inaczej.
Więc opiszę racjonalnie. A o emocjach opowiedzą zdjęcia.
Dane geograficzne.
Vrh Dinare zwany także Sinjalem ( po polsku - sygnał ) wznosi się 1831 m nad poziom morza i jest najwyższym szczytem Chorwacji - ale nie pasma górskiego Dinara, który stanowi naturalną granicę między HR a BiH. Nie wiadomo dlaczego granica nie biegnie granią i Sinjal pozostawiono po chorwackiej stronie, a Veliki Troglav, najwyższy szczyt pasma Dinary - po stronie bośniackiej. Czy to fantazja polityków , którzy w Dayton w 1995 roku dzielili ten kawałek Europy, czy geograficzne uwarunkowania ? Nie wiem, ale wiem, że na cropli rozwikłamy wspólnie tą zagadkę
Góra wznosi się nad Kninem, miastem-stolicą Krajiny. Wznosi się niebotycznie - na 1400 m powyżej miasta. Z krasowego polja pomiędzy Drnisem i Kninem robi niesamowite wrażenie, tak o wschodzie jak i o zachodzie słońca.
Spod góry biorą początek dwie piękne krasowe rzeki: Krk i Cetina oraz kapryśny potok Krcic. Sama Góra jest pozbawiona potoków i jakiejkolwiek wody.
A Knin słynie jako najgorętsze miejsce Chorwacji w lecie - i najbardziej surowe w zimie .
Do morza w linii prostej jest ok. 50 km. I znad Jadranu wyruszyliśmy wczesnym rankiem z zamiarem wejścia na dach Chorwacji.
Wyprawa.
Baza mieściła się w Tribunju obok Vodic. Kiedy tylko pierwsze ptaki zaczęły koncertować u zoru , obudziłem syna i pokonując opór ciężkich powiek po cichu umyliśmy zęby, wcześniej zjadając małe conieco. Żona i Mama w jednej osobie była czujna i dopilnowała całusa na pożegnanie i obietnicy pisania sms-ów. Sama obiecała trzymać kciuki i poprosić Majkę o opiekę nad nami. Z obietnicy się wywiązała, bo uczestniczyła tego dnia w najpiękniejszej w swoim życiu procesji Bożego Ciała dookoła maleńkiej wyspy w Tribunju.
Nasza procesja zakończyła się 1831 metry wyżej i tak oto jednego dnia połączyliśmy rodzinnie morskie fale i górskie widoki. Ale miało nie być o emocjach
Droga z Tribunja przez Vodice , Sibenik, Drnis do Knina przebiegała wspaniale. Pusto, cicho, świątecznie. Do Knina przyjechaliśmy ok. 7.30 i tu zaczęły się pomyłki. Pierwsza to rondo, na którym jakaś dobra, dowcipna dusza umieściła drogowskazy na Zadar i Zagrzeb - w dwie przeciwległe strony. Na Split wzięła pewnie ze sobą do domu na pamiątkę. Dopiero po wjechaniu w pierwszą lepszą drogę i zorientowaniu się ( po słońcu ! ) , że na pewno to nie to, zawróciwszy, zobaczyłem schowany w krzakach drogowskaz Split. Z uśmiechem na twarzy dotarłem do opisywanego we wspomnianych wyżej materiałach skrzyżowania - i jak ciele, z rozpędu skręciłem dalej na Split. A jak byk stoi wszędzie, że trzeba na tym raskrizje skręcić na Strmicę. Przejechałem z 1.5 km zanim zawróciłem i po powtórnym spokojnym przeczytaniu chorwackiego tekstu wjechałem w drogę prowadzącą do przejścia granicznego w Strmicy. Tu uwaga - na wcześniej wspomnianym rondzie jest również drogowskaz Strmica( BiH ). Ale tam - trzeba skręcić na Split/ Sinj. Bo inaczej nie trafi się do wioski Guge
A wioska Guge jest kluczowa, żeby trafić na szlak wiodący na Vrh Dinare.
Tak jak podaje Hrvatski planinarski savez - po przejechaniu od skrętu na Strmicę 1,6 km ( ! ),
pojawia się nazwa Guge i kilkanaście metrów dalej drogowskaz Dinara.
Jestem "w domu"
Skręcam w prawo, jadę ok.200 metrów i widzę kolejny drogowskaz.
Tu kończą się zabudowania , za ostatnim znów skręcam w prawo, zatrzymuję się przed mostkiem, wysiadam z auta i fotografuję murek, który pierwszy raz widziałem przed rokiem na zdjęciu Kulki. Myślę o Was ciepło ...
Przejeżdżam mostek i kończy się asfalt.W krzakach ledwo widoczny drogowskaz na Dinarę -kieruje w lewo - ale to wąska, pjesacka staza , zaś w prawo odchodzi szeroki makadamski put ! To ta droga, sławne 10 km podjazdu na Suhopolje.
Ruszamy ! Jędrek podekscytowany wyrzuca resztki snu za okno i żywo komentuje kolejne próby uszkodzenia przez wystające kamienie miski olejowej. Używa przy tym zamiennie nazwy miednica olejowa, co mnie rozśmiesza, ale jednocześnie pogarsza koncentrację. A droga jest trudna.
Przez kilka dni ostro tu padało ! Kamienie wystają jak zaciśnięte pięści a żwir bryzga spod kół. Może dlatego popełniam kolejną dziś pomyłkę - nie zauważam niewielkiego drewnianego kierunkowskazu w zaroślach makii i na rozwidleniu dróg wybieram prawą odnogę. Jakoś nie zastanowiło mnie, czemu ten makadam robi się taki wygodny... Za chwilę wszystko staje się jasne. Dojeżdżamy pod bramę wojskowego poligonu - zakaz fotografowania, strażnik powoli rusza w naszą stronę. Zawracam i pokornie zjeżdżam na rozwidlenie, znajduję drogowskaz, fotografuję dla potomnych.
Teraz już w górę,niezbyt stromo, ale mozolnie, wijąc się między co większymi kamieniami lub garbami terenu. Cały czas myślę z szacunkiem o cromaniackich skodzinkach ... Czapki z głów
I wreszcie po 35 min jazdy stajemy na Suhopolju, zwanym inaczej Markov grob.
Korciło mnie, żeby jechać dalej, gdzie se može terenskim vozilom cestom po vrlo lošem makadamu (7 km) za Brezovac ale pierwszy skalny próg przywrócił mi rozsądek. Z lekką zazdrością patrzyłem jak prawdziwe terenowe vozila radzą sobie z nim, ale potem przypomniałem sobie, że jestem prawdziwym górskim człowiekiem i nie będę szedł na łatwiznę. I w ten sposób tego dnia szlachetnie daliśmy sobie z synem porządnie w kość
C.d.n.