Na szlaku.
Przebieramy buty, oganiamy się od much, Off w użyciu. Błonkoskrzydłe nawet czują do niego respekt
Patrzymy na kilka map wydrukowanych z Summitpost.org i widzimy pierwsze przekłamania.
Nasza trasa ma nr 1 - ale od razu widać, że nie może biec tak jak ją narysowano, popod górą Badanj. Ona ją wyraźnie okrąża i tak też opisywał trasę nr 1 Andrzej Pochopień. Ruszamy więc na klasycznie dla tych gór wyznaczony szlak i po chwili już wiemy, dlaczego kiedyś szedł na skróty a teraz nie może
Jesteśmy oboje w niezłym szoku - takiego widoku w górach się nie spodziewaliśmy ... Fantazja puszcza wodze wyobraźni i widzimy nie poligon ale pozostałości prawdziwego pola bitwy.
Kto wie zresztą, czy tak tu nie było. Przewodniki nadal ostrzegają przed minami, które gęsto nasyciły ziemię tych terenów i przestrzegają przed schodzeniem ze szlaku. Żmij więcej czy min ? Wędrując lekko pod górę piękną drogą zanurzoną w ogromnych halach wprowadzam Jędrka w skomplikowaną historię Bałkanów - słucha mnie tym bardziej, że pojawiają się przed oczami takie widoki.
Zaczynamy popadać w lekki obłęd widząc w odległych ostańcach kolejne rozwalone czołgi - wreszcie widzimy coś realnego, ale przeznaczenia tego wozu bojowego nie jesteśmy w stanie odgadnąć.
Droga nie nastręcza żadnej trudności, jest to piękny górski spacer drogą stokową, z coraz to nowymi odsłaniającymi się widokami, a dobra i logiczna
markacija dopełnia poczucia błogostanu.
Do czasu gdy uświadamiam sobie, że w samochodzie zostawiłem wszystkie ... dokumenty. Decyzja jest błyskawiczna i bezdyskusyjna - idziemy dalej . Idziemy już prawie godzinę i nie mamy tyle czasu w zapasie,żeby zawrócić i rozpocząć podejście od nowa. Ufny w uczciwość ludzi gór idę dalej aż przypominam sobie co spotkało Zawodowca i Typa ... Targany wątpliwościami podejmuję jedynie słuszną decyzję - nie chce mi się wracać
Co ma być - będzie. A ponieważ okrążamy właśnie piękną górę Badanj postanawiam przeprowadzić badanie dotyczące przeznaczenia
Wchodzimy do dol.Brezovac. Na jej drugim krańcu zaczyna się las, na skraju którego znajduje się
planinarska kuca Brezovac, gdzie chcemy zjeść śniadanie. Słońce przygrzewa coraz mocniej i witamy las z ulgą. Zaskakuje mnie spora ilość chat, drewnianych i murowanych rozsianych w pobliżu brzegu lasu. Wyglądają na prywatne. Do tej pory nie spotkaliśmy ludzi, nie licząc 3 terenówek i 6 quadów, które tak szybko jak się pojawiły tak szybko znikły. Ich droga tylko częściowo pokrywa się z
pjesackom stazom. Dopiero przed schroniskiem pozdrawiamy pierwszy raz parę Chorwatów. Siadamy na drewnianych ławach i zaczynamy
dorucak.
Jesteśmy porządnie głodni - szliśmy równo 2 godziny.
Oglądam schronisko. Jest czynne, ale klucze do niego bierze się po wcześniejszym uzgodnieniu w Kninie. Może pomieścić 50 osób. Obok jest pompa, która czerpie wodę z podziemnej cysterny. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko sprawia wrażenie pospiesznie odnowionego i nie zachęca do noclegu, ale do środka nie zaglądam. W dokładniejszej eksploracji schroniska przeszkadza mi Hrvatska Policija ! Przyjechali Landroverem i zaczynają kogoś szukać. Zaglądają tu i tam, wypytują dwójkę Chorwatów o jakiś ludzi - zrobiło mi się gorąco ... Czekam, kiedy do nas podejdą, zapytają o coś a potem poproszą o dokumenty ... Zdobycie szczytu zawisło na włosku. Jemy jakby nigdy nic, ale kęsy są coraz trudniejsze do przełknięcia. Policjanci przypatrują się nam, rzucają
dobro jutro.
Dobro jutro - uśmiecham się. O więcej nie pytają . I dobrze !
Siadają obok Chorwatów i już rozluźnieni piją z nimi mineralkę.
A my jak prawdziwi szpiedzy, pomału, bez pośpiechu pakujemy plecaki, tylko ciszej do siebie mówimy albo wcale ... Na odchodnym prowokuję los, rzucając w ich stronę - Bok ! Zanurzamy się w gęsty bukowy las odprowadzani spojrzeniami . Może to tylko siła wyobraźni kazała czuć ich spojrzenie na naszych plecach. Ale do kajetu badań nad przeznaczeniem wpisuję kolejne obserwacje
Droga przez las jest wspaniałą odmianą od rozgrzanych słońcem hal. Chłód, śpiew ptaków, buczyna przypomina nasze Beskidy. Początkowo lekko płasko a potem stromo trawersem po ok.30 min dochodzi się do miejsca, które na swój własny użytek nazwałem Stumilowym Lasem.
Słońce opowiada tam bajki, jak dobrze się w tym Lesie zgubić.
Ale oto z pomiędzy zielonych bukowych liści pokazuje się ona - Góra.
I droga do niej prowadząca.
Czar znika - znów jest wyzwanie, cel, dążenie ku przeznaczeniu. Po to tu przyszliśmy - zmierzyć się ze sobą , ze swoimi słabościami. A Góra nam w tym tylko pomaga.
Krótki odpoczynek i ruszamy dalej.
Mijamy cudowną halę Duler. Coraz szersze widoki na świat. Coraz stromiej. Dochodzimy do miejsca, gdzie dojechały ostatnie terenówki, m.in. Łada Niva vatrogasci z Knina. Od tego miejsca zaczyna się prawdziwa górska ścieżka, która biegnie w poprzek jeszcze piękniejszej hali Samar. Gigantyczne głazy służą za miejsca dla
markaciji, ścieżka nie gubi się w trawie. Wiatr chłodzi rozgrzane słońcem ciała, ale mimo to odpoczywamy coraz częściej.
Ścieżka staje dęba.
Gdy już wydaje się, że wychodzimy na kamienistą grań, za niewielką przełeczą jak zjawisko wyłania się jeszcze jeden bukowy las ! Jest niewielki, leży na wschodnich i południowych zboczach Bukvin Vrhu. Jesteśmy na wysokości 1500 m npm. Do szczytu jeszcze trochę ...
Odpoczywamy w cieniu Dobrego Drzewa, w miejscu, gdzie z naszą trasą łaczy się trasa nr 2 z Krcic. Opada stromo w dół i wydaje się najtrudniejszą ze wszystkich trzech. Czeka na odkrywcę .
My odkrywamy,że wafelki Napolitanke z Zagreba wymagają do przełknięcia sporej ilości płynu, a ten kończy się zbyt szybko. Zostało jeszcze tylko 1,5 litra z 4 ...
Pozdrawiamy schodzącą ze szczytu dużą grupę Chorwatów w wieku od ok.10 do ok.70 lat (!) i wychodzimy z cienia na prawdziwą górską perć wijącą się wsród korzeni kosówki i kamieni. Przed nami ostatni odcinek drogi. Ruszamy ...
C.d.n