napisał(a) woyciech » 15.08.2011 21:43
Zastanawiam się jak zakończyć swoją relację. Wydaje mi się, że opisałem już wszystko co wydawało mi się ciekawe. Pozwólcie zatem, że będzie to ostatnia część relacji.
Dni mijały leniwie. Z czasem budziliśmy się coraz później i coraz później wychodziliśmy na plażę. Na kilka dni przed końcem pobytu zrezygnowaliśmy z wycieczek na naszą plażę i przenieśliśmy się bliżej kwatery. Okazało się, że również może być miło. Chociaż drożej
Rytuał obejmował cymbergaja, zjeżdżalnie i lody. Dopiero po zaliczeniu powyższych atrakcji wchodziliśmy do wody. Powoli czuliśmy się nasyceni wyjazdem. Wygląda na to, że dla naszej rodziny, dwa tygodnie to idealna długość pobytu.
Ostatniego dnia wybraliśmy się na zakupy. Chyba już o tym wspominałem, teraz powtórzę. Sezon na Murter zaczyna się w drugim tygodniu lipca. Ceny idą w górę. Rzeczy, które wypatrzyliśmy już pierwszego dnia, a zamierzaliśmy kupić dopiero przed wyjazdem, były droższe o jakieś 10-20%. Odkryciem tego wyjazdu był dla nas ajwar. Jest to rodzaj sosu paprykowego, który spotykaliśmy w każdej restauracji jako dodatek do potrar z grilla. Można go kupić w sklepach w dwóch wersjach: blagi - łagodny i ljuti - ostrzejszy. Blagi jest bardziej popularny, ale też chyba smaczniejszy. Chodził mi po głowie od kilku już lat. Tym razem udało mi się go wypatrzyć i kupiliśmy kilka słoików żeby mieć w domu smak Chorwacji.
Na koniec nasi gospodarze przygotowali, podobnie jak poprzednim razem, iście królewską kolację. Trzeba przyznać, że Josip przy grillu jest prawdziwym artystą.
Pożegnaliśmy się wieczorem, a rano o świcie ruszyliśmy do domu. Granicę przekroczyliśmy ok. 8-9 rano. Od strony Słowenii korek ciągnął się już na kilka kilkanaście kilometrów. Zaczynał się jeszcze na autostradzie. W chęcią wysłucham każdej rady, jak go uniknąć w przyszłych latach. Podróż przebiegała gładko aż do korka na autostradzie w Austrii. Zdażenie losowe, jakieś drzewo na drodze. Reszta była całkiem znośna. Nawet trasa katowicka.
Mam dylemat gdzie pojechać w przyszłym roku. Chcielibyśmy zobaczyć jakieś inne miejsca ale boimy się też, że wszędzie może być gorzej. Jedno wiemy na pewno - za rok znowu pojedziemy do Chorwacji.
Dziękuję wszystkim za doping. Trzeba przyznać, że mobilizuje.