napisał(a) kacper-mb » 02.07.2013 00:23
Witam!
Ilo27 rozumiem Twoje obawy, my też mieliśmy podobne. Ale po zastanowieniu się doszedłem do wniosku, że przecież nic nie może się stać złego ( co to za różnica czy będziemy odpoczywać w Polsce np. nad naszym morzem czy pojedziemy do Chorwacji). Zacznę od początku a więc od przygotowań. Nasze wakacje zaplanowaliśmy na początku września a to ze względu na temperatury tam panujące i oczywiście ilość turystów. Założenie mieliśmy takie, żeby uniknąć problemów zdrowotnych dziecka (nasz synek miał w momencie wyjazdu 10 miesięcy) zabieraliśmy całe jedzonko i wszystkie potrzebne rzeczy z Polski. W związku z tym, że był na etapie jedzenia głównie mleka sztucznego i gotowych deserków i zupek zabraliśmy odpowiednią ilość tak aby starczyło mu na cały wyjazd. Wyposażyliśmy się również w następujące rzeczy: wodę mineralną niegazowaną zabraliśmy w 5 litrowych opakowaniach, pieluchy, krem do opalania z wysokim filtrem, chusteczki nawilżające, zabawki, kupiliśmy pieluchy przeznaczone do wody (ale ich nie używaliśmy), piłkę dmuchaną do wody, pontonik dla synka, oczywiście wózek z przeznaczeniem do spania i spacerów, pieluchy tetrowe, żel do kąpieli, gąbka, mydło bambino, butelka na mleko, butelka na sok, soki, sudokrem, nożyczki do paznokci, termometr, panadol, termos, śliniak, buty, ciuchy. Pewnie zastanawiasz się po co termos ale zastanawiałem się w jaki sposób podgrzewać młodemu wodę podczas podróży w celu zrobienia mleka. Myślałem na początku, że można zatrzymać się na stacji i poprosić o gorącą wodę ale to był mało trafiony pomysł, ponieważ synuś mógł zasygnalizować w każdej chwili, że jest głodny i szukanie w stacji w takim momencie jest pomysłem nietrafionym. Następnie myślałem, że kupię podgrzewacz do wody na gniazdko samochodowe ale po przeczytaniu kilku opinii i jaki czas jest potrzebny do podgrzania wody około 20 min to ten pomysł również legł w gruzach. W taki sposób narodził się pomysł z kupnem termosu. Po przeczytaniu opinii jaki termos kupić padł wybór na FJORD NANSEN. Po testach domowych po 24 godzinach woda w termosie była bardzo gorąca więc ten pomysł okazał się trafiony w dziesiątkę. Korzystam z niego do tej pory. Wracając do listy nie ukrywam, że było trochę tego ale czego się nie robi dla dziecka, jego bezpieczeństwa i swojego spokoju. Oczywiście do tych wszystkich rzeczy trzeba dołożyć własne (proponuję zabrać kalimaty i jedzenie na 2 pierwsze dni zanim się nie zwiedzi pobliskich sklepów). hihih. Jeśli chodzi o pieniądze to euro i kuny mieliśmy ze sobą. W przypadku euro powiedzmy, że opłaca się mieć ze sobą bo nie ma czasu szukać tam banków aby kupić. Natomiast w przypadku kun to bardziej opłacalny jest zakup kun na miejscu (duża oszczędność). Za paliwo płaciłem kartą i nawet po przeliczeniu przez bank wychodziło taniej niż kupno kun w Polsce. To chyba tyle na temat przygotowań. Kolejnym punktem był sam wyjazd. Zaplanowaliśmy wyjazd w niedzielę o godzinie 18. Wyjazd z Rzeszowa przez Słowację, Węgry. Miejsce docelowe wyspa Murter, miasteczko Murter. Odległość około 1140 km. Noclegu szukaliśmy w pobliżu plaży Slanica ze względu na jej urok, opinie i zdjęcia jakie wcześniej oglądałem na forum i na google earth. Podróż odbyła się w nocy ze względu na synka. Nie ukrywam, że zastanawiałem się jak zniesie tą podróż i miałem obawy ale powiem Ci, że moje obawy były nieuzasadnione. Oczywiście to nie jest reguła ale byłem mile zaskoczony bo okazało się, że młody zniósł lepiej podróż niż nie jeden dorosły. Winiety na autostrady kupiłem w Polsce żeby nie szukać podczas drogi bo zależało mi na płynnej jeździe. Postoje wypadały w zależności od zmęczenia mojego a więc wypadły 2 razy na autostradzie na Węgrzech i 2 na autostradzie na Chorwacji. Pierwszy postój na Węgrzech trwał około godziny, następny już 15 minut tylko na krótką drzemkę. Na Chorwacji jeden postój trwał 30 minut w celu szybkiej regeneracji czytaj sen i następny dłuższy postój trwający około godziny a to dlatego, żeby synek mógł rozprostować kości, trochę się pobawić i odpocząć od jazdy. Po takiej przerwie bez problemu wsiadł do nosidełka i pojechaliśmy dalej. Przez całą podróż Nasz synek albo spał albo się bawił z żonką z tyłu. Ani razu nie płakał. Podróż wraz z postojami zajęła nam około 16 godzin. Po dotarciu na miejsce zajęliśmy się poszukiwaniem apartamentu. Bez żadnego trudu już przy pierwszej próbie okazało się, że mamy gdzie zamieszkać. Za pokój z łazienką płaciliśmy 25 euro za dzień. Kuchnia znajdowała się w korytarzu i była tylko do Naszej dyspozycji ponieważ nikogo więcej tam nie było. Jeśli chodzi o apartament to zależało nam na bliskości jego do plaży ponieważ zabieraliśmy cały ekwipunek małego a trochę tego było. Wakacje zaplanowaliśmy głównie w celu odpoczynku i zabawie z synkiem. Pytałaś o aklimatyzację synka. Powiem tak w Polsce raz dziennie spał godzinę w ciągu dnia. W Chorwacji przez pierwszy tydzień nie spał w dzień wcale ale ja mu się nie dziwię kto by spał gdy wokół niego tyle atrakcji, nowych rzeczy itd. Natomiast w drugim tygodniu wszystko wróciło do normy i spał godzinkę w ciągu dnia. Pogoda była super, słonecznie, bezwietrznie, temperatura około 24-25 stopni. W dzień czas spędzaliśmy na plaży, synek pluskał się w wodzie, bawił się zabawkami natomiast wieczorkami mieliśmy trochę czasu dla siebie. Synek zasypiał w wózku a my spacerowaliśmy wzdłuż morza słuchając fal uderzających o skały, rozmawiając ze sobą i rozkoszując się tym klimatem oczywiście popijając chorwackie domowe winko. Od czasu do czasu chodziliśmy do centrum miasteczka na super chorwackie lody (mniam). W jeden dzień wybraliśmy się do miasta Zadar w celu zwiedzenia i wyrwania się z plaży. Pospacerowaliśmy w starej części miasta i po paru godzinach zwiedzania wróciliśmy do apartamentu. Ale co dobre szybko się kończy po 10 dniach błogiego lenistwa przyszedł czas na powrót do rzeczywistości. Podjęliśmy trochę ryzyko ponieważ powrót zaplanowaliśmy na godz.11 w południe. Mając na uwadze fakt, że synek tak znakomicie zniósł podróż do Chorwacji założyliśmy, że dlaczego tak dobrze nie może być z powrotem. No i wszystko byłoby super ale niestety nie wszystko da się zaplanować zwłaszcza sytuacje, które nie zależą od ludzi tylko od przyrody. Po wjechaniu na autostradę i przejechaniu około 30 km zaczął się problem. Droga została zamknięta na odcinku przed i za tunelem SV ROCK ze względu, że dzień wcześniej wiał wiatr Bora i narobił szkód. Automatycznie powstał gigantyczny korek, w którym spędziliśmy 3 godziny. Po zjeździe z autostrady musieliśmy zaplanować objazd i wjazd na górę bocznymi drogami a następnie powrót na autostradę. Podróż około 100 km zajęła nam około 5 godzin. No ale cóż takie życie. Po odpoczynku, wypiciu kawy i zjedzeniu kanapek powróciliśmy na trasę. Dalsza część drogi przebiegała bardzo spokojnie i bezproblemowo. Synek jak już wcześniej pisałem zniósł ku naszemu zdziwieniu całą podróż bardzo dzielnie. Podczas powrotu zaplanowaliśmy jeszcze 2 postoje ale tylko na rozprostowanie kości. W Polsce byliśmy dopiero na godzinę 5 rano. Po wykonaniu szybkiej kalkulacji gdyby nie ten postój i strata czasu na autostradzie powrotna droga zajęłaby nam około 12 godzin.
W tym roku również planuję wakacje w Chorwacji tylko w okolicach miasta OMIS. Mam nadzieję, że uda mi się wykonać plan i odpocząć w przepięknym kraju pełnym wielu cudownych widoków i bardzo przyjaznych ludzi.
Mam nadzieję, że mój opis rozwiał Twoje wątpliwości i podjęłaś jedyną słuszną decyzję jaka mogła zapaść w tych okolicznościach a mianowicie: WAKACJE W CHORWACJI. ŻYCZĘ MIŁYCH I UDANYCH WAKACJI.
Pozdrawiam
Marcin
P.S. Czasami warto podjąć ryzyko.... ( ale w tym przypadku nie było to żadne ryzyko tylko przyjemność).
W razie pytań służę pomocą