Dołączam zaległe zdjęcia
10.06.2013 r.
Z uwagi na fakt, iż pogoda nie rozpieszczała nas, postanowiliśmy wybrać się na małe zakupy do większego sklepu w centrum Murteru – Konzum. Zabraliśmy się całą trójką, zrobiliśmy zakupy pochodziliśmy trochę po okolicy, zlokalizowaliśmy rybarnice, targ z owocami, kilka restauracji (oto kilka cenników
). O tej porze zbyt wielu ludzi nie spotkaliśmy, za to mnóstwo kotów.
Celem spaceru było też zlokalizowanie miejsca, gdzie można byłoby kupić bateria, bo naszemu Szkrabowi niestety w zabawce szlag trafił
Z racji, że pogoda nadal nie była sprzyjająca do morskich kąpieli wybraliśmy się do sąsiedniej Betiny. Na płatnym parkingu automat zjadł mężowi 7kun nie wydając biletu, więc on ruszył samochodem w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania a ja z naszym maluszkiem w nosidle ruszyłam nabrzeżem w k. centrum Betiny. Zaczęło wychodzić słonko zza chmur i zrobiło się całkiem przyjemnie. W centrum spotkaliśmy moją połówkę i razem ruszyliśmy na niedługi spacer. Na rynku zbyt wiele się nie działo, okoliczne restauracje świeciły o tej porze pustkami, a my weszliśmy w jedną z wielu bardzo wąskich i krętych uliczek miasteczka w kierunku kościoła. Po drodze spotkaliśmy małą jaszczurkę, która na mój widok schowała się za rowerem, więc ciężko było jej zrobić zdjęcie.
Napotkaliśmy także na Polaków, szybkie pozdrowienie i dalej wspinaliśmy się pod górę do kościółka.
Na szczycie okazało się że jest zamknięty, więc postanowiliśmy że wracamy. Na dole zjedliśmy po kuglu i z powrotem do domku. Do wieczora siedzieliśmy sobie na tarasie spędzając miło czas podziwiając piękny zachów słońca
11.06.2013 r.
Od samego rana była ładna pogoda, ale wietrzna i do obiadu spędziliśmy czas na naszym tarasie. Po obiadku wybraliśmy się na Cirgade.
Plaża prawie pusta. Po tym jak nasz mały brzdąc zrobił nam mały dym, plaża opustoszała całkowicie – łącznie z nami. Nie mieliśmy zbyt chęci do korzystania z uroków tego miejsca i wróciliśmy do siebie.
12.06.2013 r.
Po porannej pobudce, zjedzeniu śniadanka i zebraniu się w całość
wybraliśmy się na plaże Slanice (bardzo fajne miejsce dla rodziców z małymi dziećmi, które uwielbiają pluskać się w ciepłej po kolana wodzie, a także z uwagi na fakt, iż plaża jest piaszczysta, choć niezbyt duży rozmiarów w porównaniu do ilości osób nieraz chcących tam przebywać).
Po plażowaniu czas na obiadek w przy plażowej pizzerii Morski pas. Poniżej widok z pizzerii
Możemy naprawdę polecić, dosyć szybko przygotowane i w porównaniu do centrum – taniej. Celem dzisiejszego dnia była wycieczka do Zadaru – czasowo godzinka z haczykiem, dokładnie nie wiem ile, bo część drogi przekimałam
Samochód zostawiliśmy na płatnym parkingu niedaleko centrum – 3kuny/h. Na naszej drodze napotkaliśmy kościół św. Szymona, katedrę św. Anastazji, kościół św. Donata, morskie organy – super sprawa, rury wmurowane w nabrzeże w zależności o wielkości fali, wydają charakterystyczne dźwięki poprzez specjalne otwory w kamiennym nabrzeżu. Na końcu mega lody za 7 kun za 1 kugla – pychotka (niedaleko katedry św. Anastazji), miejsce przykuwa wzrok przez charakterystyczne dekoracje każdego ze smaków lodów. Zmęczeni zatrzymaliśmy się jeszcze w markecie Plodine – ceny droższe niż te na wyspie. Dzień można uznać za udany.
13.06.2013 r.
Pogoda zachęcała sama do skorzystania z jej uroków. Po porannych przygotowaniach do wyjścia zeszliśmy na plażę nieopodal apartamentu. Miejsce super, trochę kamyczków i łagodne zejście do morza. Dla nas idealne.
Słonko ładnie przypiekało, a podczas obiadu stwierdziłam że ja już podziękuję na dzisiaj opalania i kąpieli – plecy dały mi nieźle popalić czerwone jak burak
Więc i dzisiaj zostaliśmy u siebie na tarasie podziwiając morskie widoki. Na szczęście szybko zadziałałam pantenolem i długo z bólem poopaleniowym nie męczyłam się.
14.06.2013 r.
Dzień jak poprzedni, czyli opalanie i kąpiele. Rano u nas, po obiedzie na Slanicy
Miło i bardzo fajnie. Ten dzień po raz pierwszy bez jakiegokolwiek wiaterku. Bez spalenia słonecznego
tak trzymać dalej.
15.06.2013 r.
Kolejny dzień pięknej pogody. Dzisiejsze słonko dla nas za bardzo przypiekało, więc zostaliśmy z naszym maluszkiem na tarasie. On korzystał z kąpieli w pontoniku, a ja wkurzałam się bo po raz wtóryś zabierałam sie za pisanie relacji na forum. Oczywiście złośliwość rzeczy martwych i jak już relację wysyłałam na forum to mnie wywaliło z neta - oj jaka byłam zła....
W końcu po kolejnych bojach udało się napisać ponownie!! Mam nadzieję, że tym razem dotrwa w całości...
Na koniec jeden uchwycony żaglowiec z tarasiku
Ps. Moja połówka zakupiła w rybarnicy dorade - przepyszna rybka!! Polecamy!!Ddo pustych apartamentów dzisiaj wprowadzili się Włosi i czar ciszy naszych wakacji prysnął ;( za to nasz synuś da im popalić interaktywnymi dźwiękowymi zabawkami
no i wczesnym wstawaniem
Jutro jedziemy do Szybeniku