Witam serdecznie forumowiczów.
Wakacje 2009 tuż tuż, ale jeszcze chciałbym podzielić się wspomnieniami z ubiegłorocznych. Informacje, jakie tu zamieszam mam nadzieję, że nie zdezaktualizowały się zanadto.
A to relację z mojego pobytu w Chorwacji
Część 1
Wyprawa do Chorwacji przestała już dawno należeć do ekskluzywnych wypraw. Wydatki z nią związane są nieznacznie wyższe od tych, jakie trzeba wydać w kraju na podobną imprezę. Zniknęły granice państwowe, pobudowano autostrady i wypad nad Adriatyk zajmuje teraz dużo mniej czasu niż pięć czy dziesięć lat temu.
Przygotowania do samego wyjazdu w ten rejon Europy są nieco odmienne od tych, jakie robi się na krajowe rajdy. Przede wszystkim ilość garderoby, jaką należy zabrać jest nieporównywalnie gabarytowo uboższa. Można zapomnieć o kurtkach, polarach, czapkach i skarpetach. Wystarczą kąpielówki, parę przewiewnych koszulek i krótkie spodenki*.
Podstawowy, obowiązkowy ekwipunek to parasol przeciwsłoneczny, karimata z uwagi na skaliste plaże, płetwy z maską i rurką. Dobrze jest zabrać coś na komary i jakiś filtr do opalania a jak nie to przynajmniej Panadol. Na koniec coś do czytania, w tym rozmówki chorwackie, aparat fotograficzny.
Paszport, prawo jazdy, karty płatnicze, naklejam winietki (300 koron na Czechy, 15€ na Austrię, 35€ na Słowenię) i w drogę.
* nie dotyczy kobiet.
Sobota, 19.07.08
Wyjeżdżamy o 22.00. Pora sprawdzona, gwarantuje to mniejszy ruch i szybszą jazdę. W nocy policji jakby mniej to też można pocisnąć. Nie spodziewam się jakiś szczególnych utrudnień na drodze
Niedziela, 20.07.08
Czechy udaje nam się wyjątkowo przejechać bez błądzenia. Dalej Austria i śpiący Wiedeń. Pusta autostrada zachęca do deptania mocno w pedał gazu. W okolicach Grazu dwa błyski fotoradaru na trochę ostudziły stopę. Słowenię przejeżdżamy dosyć szybko. W Chorwacji w kolejce do opłaty za autostradę ustawiłem się pośrodku. To był poważny błąd, który kosztował nas godzinę stania. Następnym razem ustawię się na obrzeżach.
Kolejka do kasy.
Z tej strony tunelu jeszcze klimat środkowoeuropejski
Na szczęcie dalej obyło się bez komplikacji i o dziewiątej rano kąpaliśmy się w Adriatyku.
Tu już klimat śródziemnomorski.
Prosto, ku morzu.
Poniedziałek, 21.07.08
Wyprawa na targ do Šibenika była znakomitą okazją do zakupów, których w zwykłych supermarketach trudno uświadczyć. Zapoznaliśmy się z tamtejszymi cenami, które niewiele odbiegają od naszych. Zaopatrzyliśmy się w tutejsze specjały, tam też nabyliśmy pokaźnych rozmiarów butelczyny z Graševiną, białym wytrawnym winem po 11kn za litr, które miało nam wystarczyć na kilka tygodni.
Resztę dnia spędziliśmy na plaży oddając się błogiemu lenistwu, korzystając do woli z uroków śródziemnomorskiego klimatu. Wieczorem zwiedziliśmy pobliską okolicę i sprawdzaliśmy śródziemnomorską kuchnię w sympatycznej knajpie.
Sprawdzanie przysłony.
Kwiaty we włosach
Sałatka z ośmiornicy(55kuna).
Porcja orady(300kuna).
Spagetti bolonese(25kuna)
Indiańska muzyka na ryneczku(co łaska)
Wtorek, 22.07.08
Poranek zaskoczył nas wietrzną pogodą. Zrezygnowałem z porannej morskiej kąpieli. Temperatura wody była bardziej bałtycka niźli adriatycka. Nadarzyła się znakomita okazja do zdobycia najwyższego szczytu na Murterze Raduča.
Wspinanie na punkt obserwacyjny, pozostałość z czasów wojny
Na szczycie znajdują się bunkry, z których kiedyś prowadzono ostrzał artyleryjski murterskiego morza
Widok na prawo i
i widok na lewo.
Za plecami Murterskie morze.
W oddali Park Narodowy Kornati.
Schodzimy do miasta.
Atrakcja! Można sobie zrobić zdjęcie za 5kuna.
Wietrznie, nawet w spokojnych zatoczkach tworzyły się fale.
Jedna z wielu cichych i malowniczych zatok na Murterze
Bajeczny kolor wody na Slanicy
Środa, 23.07.08
Po raz drugi pogoda spłatała figla. Wietrznie i chłodno(23°C), jak przystało na tę porę i rejon Europy. W taki dzień najlepiej wybrać się na zwiedzanie. Jedziemy do Parku Narodowego Krka.
Wstęp dosyć drogi 80kuna, ale można spróbować zimą tam wejść za 25kuna.
Widok z autobusu.
Chodzimy wąskimi ścieżkami pomiędzy strumieniami, jeziorkami w sporym tłoku. Chętnych do zobaczenia urokliwych kaskad wodnych nie brakuje.
Na szlaku.
Szukamy endemicznych i rzadkich okazów przyrody, które występują w parku. Podobno pomieszkuje tu kaczka gogolica i kaczka lastarka. Przy odrobinie szczęścia można spotkać kolorową salamandrę czy rumianą żabę. W wodzie niespotykana ilość wszelakiej maści ryb.
Piętnastocentymetrowe coś.
Ławica głowacić
Kipiel wodna.
Jest co fotografować.
Malownicze progi wodne.
Pod koniec wędrówki zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów. Piwo 20-25kuna, zdzierstwo! Kroją turystów równo!
Nie inaczej jest na straganach z „souvenirami”. Przekupki zachęcają wszelkimi metodami do zakupu cennych dóbr dalmackiej ziemi.
Wycieczka do tego parku byłaby o wiele ciekawsza gdyby nie koszmarne ilości turystów walczących ze sobą o lepsze miejsce do fotografowania.
A woda się leje.
Ostatnie zdjęcia przed powrotem.
”Poprubujte” ,woła przekupka, „domača rakija!”
Czasem jestem na zdjęciu.
Kilkumetrowe trzciny.
Można się kąpać.
Jeden z wielu wodospadów.
cdn.